1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zwiększenie budżetu UE niepewne. Praworządność leży na stole

23 lutego 2018

Około połowa krajów UE opowiedziała się w piątek za zwiększeniem swego wkładu do budżetu unijnego od 2021 r. Ale debata o uzależnieniu wypłat od przyjmowania uchodźców lub praworządności zatrzymała się na ogólnikach.

https://p.dw.com/p/2tFlt
Nieformalnego szczyt w Brukseli dał Angeli Merkel możliwość porozmawiania m.in. z premierem Węgier Viktorem Orbanem, z premierem Bułgarii Boyko Borissowem oraz prezydent Litwy Dalią Grybauskaite
Nieformalnego szczyt w Brukseli dał Angeli Merkel możliwość porozmawiania m.in. z premierem Węgier Viktorem Orbanem, z premierem Bułgarii Boyko Borissowem oraz prezydent Litwy Dalią GrybauskaiteZdjęcie: Getty Images/AFP/O. Hoslet

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu 27 krajów Unii (bez Wlk. Brytanii) nawiązał – w odpowiedzi na pytania dziennikarzy – do kryzysu w stosunkach polsko-żydowskich wskutek przyjęcia nowelizacji ustawy o IPN. Nowe prawo penalizuje działania osób, które „publicznie i wbrew faktom przypisują Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie”. Zdaniem krytyków ustawa może cenzurować debatę o ciemnych stronach historii Polaków w czasie Szoa. – Miałem okazję porozmawiać o tym z premierem Mateuszem Morawieckim. Dbanie o dobre imię Polski jest teraz bardzo trudne. Trzeba zatrzymać dwie fale – antysemickich wypowiedzi, niemądrych i nieprzyzwoitych ekscesów, a także falę złych opinii o Polsce. Nie jest za późno. Obóz rządzący ma narzędzia, by to zatrzymać - powiedział Tusk.

Niemcy hojniejsze od Holandii i Szwecji

Komisja Europejska zamierza na początku maja przedstawić swój projekt budżetu UE na okres 2021-27 i namawia kraje UE do zwiększenia składek, by załatać pobrexitową dziurę po wkładzie Wlk. Brytanii. Obecny budżet wieloletni UE to około 1 proc. dochodu narodowego UE (liczone w płatnościach), ale do wyrównania pobrexitowych strat trzeba by go podnieść do około 1,13 proc. – Podczas dyskusji 14-15 krajów wyraziło gotowość do zwiększenia budżetu – powiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Za większymi składkami opowiadają się Niemcy, ale przeciw są m.in. Holandia, Dania, Austria, Szwecja, Finlandia. Sęk w tym, że nowy poziom wydatków z nowego budżetu wieloletniego wymaga jednomyślnej zgody wszystkich krajów UE.

- Polska jest w dobrej pozycji wyjściowej, rozumiemy potrzeby nowego budżetu UE, rozumiemy nowe zadania, jak również konieczność podniesienia tego budżetu – powiedział po obradach premier Morawiecki. Dla beneficjentów budżetu większe składki to sama korzyść, bo przekładają się na większe fundusze, a zatem na zysk na czysto dla biedniejszych krajów Unii. Co do „dobrej pozycji wyjściowej” Morawiecki rozmowami z Brukselą o praworządności (kolejne dłuższe spotkanie z Junckerem zaplanowano na 8 marca) próbuje nieco podreperować reputację Polski w UE.

Migracja, praworządność, podatki

Kanclerz Angela Merkel podczas obrad powtórzyła niemieckie stanowisko, że przyszłe fundusze powinny być powiązane m.in. z przyjmowaniem migrantów, w tym uchodźców. W przeddzień szczytu Merkel mówiła o tym także w Bundestagu. – Nie było pytań w tej kwestii. Premier Szwecji Stefan Löfven również mówił, że integrowanie migrantów to budowa szkół, domów. To dodatkowe obciążenia dla niektórych krajów, co powinno być uwzględnione w polityce UE – opowiadała Merkel po obradach. Ponadto Niemcy są wśród – jak mówią unijni dyplomaci - „znaczącej liczby krajów” promujących powiązanie wypłat funduszy z przestrzeganiem wymogów praworządności, pomimo że część Komisji Europejskiej obawia się, czy da się taki system przeprowadzić na gruncie unijnych przepisów.

Przeczytaj także:  Niemiecka prasa: Solidarności nie da się wymusić

Tuż przed piątkowym szczytem francuscy dyplomaci przypominali o postulatach prezydenta Emmanuela Macrona, by niektóre fundusze spójności powiązać z częściowym upodobnieniem stóp podatkowych (głównie chodzi o CIT). Macron niedawno mówił o tym w kontekście Węgier. Celem miałoby być nie ich zrównywanie, ale unikanie zbyt wielkich różnic wobec unijnej średniej. - Pewne kraje konkurują z resztą Unii za pomocą mocnego obniżania CIT, a jednocześnie powstałą w ten sposób dziurę w swoim budżecie na inwestycje łatają za pomocą naszych pieniędzy wyciąganych z budżetu UE. Podstawowa stawka CIT na Węgrzech to 9 proc., w Polsce 19 proc., we Francji 33 proc., w Niemczech 30 proc.

- Dyskusja o budżecie była mniej konfliktogenna, niż się spodziewałem – powiedział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Istotnie, debata o wprowadzeniu różnych nowych warunków dla otrzymywania funduszy była – jak wynika z naszych informacji – bardzo ogólnikowa. – Sądziłem, że będzie więcej dyskusji – oświadczył premier Mateusz Morawiecki. Polska jest przeciw wiązaniu funduszy z praworządnością i migracją, ale premier Polski za zamkniętymi drzwiami tylko podkreślał, że wszelkie warunki powiązane z budżetem powinny być oparte „na bardzo obiektywnych kryteriach”. Polska dyplomacja zakłada, że takie kryteria wykluczają system: pieniądze za praworządność”.

Juncker przyznał po szczycie, że dyskusja o budżecie była „dobra, ale bez rezultatów”. Przywódcy krajów Unii byli bardzo sceptyczni co do apeli Komisji Europejskiej, by budżet wieloletni wynegocjować już przed eurowyborami z 2019 r., co w praktyce musiałby oznaczać zgodę budżetową na szczycie z grudnia 2018 r. – To bardzo trudne – powiedział Tusk.

Bez entuzjazmu o Spitzenkandidatach

Przywódcy krajów Unii zgodnie odrzucili pomysły Junckera, by w przyszłości połączyć funkcje szefa Komisji Europejskiej (obecnie Juncker) i szefa Rady Europejskiej (obecnie Tusk). Dyskusje o wprowadzeniu choćby niewielkiej listy ponadkrajowej w wyborach do europarlamentu odłożono na eurowybory w 2024 r.. A ponadto nie było chętnych do poważnej rozmowy nt. zmniejszenia przyszłej Komisji Europejskiej (obecnie po jednym komisarzu z każdego kraju członkowskiego). Natomiast uczestnicy szczytu UE wstępnie zgodzili się na zmniejszenie pobrexitowego Parlamentu Europejskiego z 751 do 705 deputowanych. Po Brytyjczykach zwolnią się w sumie 73 miejsca  - 27 ma być rozdzielone między resztę krajów Unii (Polska dostanie dodatkowy mandat, Niemcy żadnego), a 46 powinno być, przynajmniej tymczasowo, zlikwidowane.

Przywódcy UE zajęli się także problemem „liderów” (nazywanych w Brukseli z niemiecka Spitzenkandidatami), czyli kandydatów unijnych międzynarodówek na nowego szefa Komisji Europejskiej, którzy mają być wysuwani w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Takim liderem centroprawicy (m.in. PO, CDU) w 2014 r. był Jean-Claude Juncker. Zgodnie z traktatami UE szef Komisji musi być zatwierdzony zarówno przez europarlament, jak i przez Radę Europejską. Europosłowie domagają się powtórki z eksperymentu z 2014 r. i przestrzegają, że w 2019 r. nie zatwierdzą następcy Junckera spoza grona „liderów”. Ale piątkowy szczyt UE odrzucił automatyzm w tej kwestii.

– Nie możemy zagwarantować, że Rada Europejska wybierze szefa Komisji spośród Spitzenkandidatów – powiedział Tusk. Niemniej „brak automatyzmu”, na który powoływała się m.in. kanclerz Merkel, to w istocie tylko kompromisowa formuła, która oznacza, że w 2019 r. europarlament prawdopodobnie postawi na swoim. I skończy się na zastąpieniu Junckera przez przyszłego lidera zwycięskiej międzynarodówki z eurowyborów.

 

Tomasz Bielecki, Bruksela