1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Węgry bliżej unijnych pieniędzy

18 listopada 2022

Orban potulnieje wobec Brukseli, by ratować fundusze dla Węgier, ale jednocześnie próbuje również szantażu. Komisja Europejska nadal czeka na „więcej szczegółów” w negocjacjach o odblokowaniu pieniędzy z polskiego KPO.

https://p.dw.com/p/4JlLc
Viktor Orban
Premier Węgier Viktor OrbanZdjęcie: ATTILA KISBENEDEK/AFP/Getty Images

Unijni ministrowie w Radzie UE zajęli się w piątek (18.11.2022) naruszeniami praworządności na Węgrzech w ramach postępowania z artykułu siódmego Traktatu UE. Polska i Węgry to jedyne kraje w historii Unii, które objęto tą procedurą. – Część państw Unii dostrzega pewien postęp na Węgrzech. Inne podnosiły wiele pytań m.in. o wolność mediów – relacjonował Mikulaš Bek, który prowadził obrady z ramienia czeskiej prezydencji w Radzie UE.

Ten „postęp” to efekt – takie przeświadczenie dominuje w Brukseli – kryzysowej presji gospodarczej wymuszającej na rządzie Viktora Orbana ustępstwa wobec Komisji Europejskiej. Węgry, w przeciwieństwie do Polski, nie mają jeszcze zatwierdzonego KPO (to grozi przepadkiem 70 proc. pieniędzy, jeśli nie będzie ugody do końca grudnia), a ponadto nad Budapesztem wisi wrześniowy wniosek Komisji o zablokowanie – w ramach przepisów „pieniądze za praworządność” – 7,5 mld euro unijnych funduszy dla Węgier. To około jednej trzeciej całej węgierskiej koperty z polityki spójności w latach 2021-2027.

– Węgierski parlament nieprzerwanie pracuje od końca września. I każdy wniosek [legislacyjny] oraz kolejne poprawki, tekst po tekście, są koordynowane ze służbami Komisji Europejskiej – zapewniała dziś w Brukseli węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga. Tymczasem jeszcze przed zaledwie paroma miesiącami wolała głównie podkreślać suwerenność i „nierzetelność zarzutów” praworządnościowych wobec Budapesztu.

 Judit Varga
Węgierska minister sprawiedliwości Judit VargaZdjęcie: John Thys/AFP/Getty Images

Problemy z systemem antykorupcyjnym

Negocjacje w sprawie KPO oraz „pieniędzy za praworządność” to odrębne procedury, ale w obu chodzi o te same problemy z praworządnością, w tym o system antykorupcyjny. Węgry wprowadzają teraz wymagane zmiany ekspresowo, by Komisja najlepiej jeszcze w listopadzie dała zielone światło dla KPO oraz jednocześnie swą pozytywną ocenę pozwalającą na umorzenie groźby z „pieniędzy za praworządność”.

Kluczową, choć niejedyną reformą antykorupcyjną, która ma chronić fundusze UE na Węgrzech, jest powołanie Urzędu ds. Etyki z prawem do zawieszania ofert przetargów publicznych na dwa miesiące, dopóki nie zostaną zgłoszone zastrzeżenia. A także z prawem występowania do sądu ze skargą na bezczynność innych instytucji, w tym prokuratury.

Węgierskie kamienie milowe

Z kolei w kwestiach sądownictwa Budapeszt – wedle przecieków – ma zgodzić się m.in. na wpisanie do „kamieni milowych” KPO wzmocnienia uprawnień krajowej rady sądownictwa oraz reform zwiększających niezależność węgierskiego sądu najwyższego. Jeśli KPO zostanie zatwierdzony, Węgry mogłyby złożyć wniosek o pierwszą transzę pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku.

Finalna decyzja zarówno co do zatwierdzenia KPO, jak i swoistego umorzenia wniosku o zablokowanie funduszy w ramach „pieniędzy za praworządność” należy do przedstawicieli rządów państw Unii w Radzie UE na posiedzeniu planowanym na 6 grudnia. Podczas dzisiejszego wysłuchania w ramach artykułu siódmego ministrowie z około 20 krajów pytali o zagrożenia praworządności na Węgrzech, czyli o siedmiu-ośmiu więcej, niż zwykle odpytuje Polskę w ramach tej samej procedury (reszta milczy). Okazało się, że objęcie rządów w Rzymie przez premier Giorgię Meloni nie uczyniło z Włoch – przynajmniej dzisiaj – obrońców „nieliberalnej demokracji” na Węgrzech. A i nowy polski minister Szymon Szynkowski vel Sęk postawił na milczenie w sprawie Budapesztu podobnie jak jego poprzednik Konrad Szymański.

Orbanowi raczej się upiecze

Wielu działaczy praworządnościowych i europosłów uznaje obecne reformy Orbana za niewystarczające i apeluje, by Bruksela nie szła na zgniłe kompromisy. – Węgry jeszcze nie usuwają naruszeń praworządności. Obiecane reformy jeszcze nie działają w praktyce. Dlatego wzywamy do wstrzymania wypłaty pieniędzy, dopóki Komisja Europejska nie sprawdzi, czy wszystkie reformy są wprowadzone i skutecznie działają – apelował wczoraj fiński europoseł Petri Sarvamaa, który pilotuje te kwestie w klubie Europejskiej Partii Ludowej.

Pomimo to obecnie zanosi się na to, że Budapeszt w grudniu jednocześnie wywinie się w sprawie „pieniędzy za praworządność”, jak i uzyska zatwierdzenie swego KPO – choć z wypłatami dopiero po spełnieniu warunków (kamieni milowych) dotyczących m.in. sądownictwa. – Tempo i skala ustępstw Orbana jest jednak imponująca – przekonują niektórzy z zachodnich dyplomatów.

Węgry sygnalizują teraz swój sprzeciw wobec wspólnego unijnego planu pomocy dla Ukrainy wartego 18 mld euro w 2023 roku, co w Brukseli jest interpretowane jako rewanż czy też szantaż związany z KPO i „pieniędzmi za praworządność”. – Szantaż ma granice. Jeśli Węgier nie ustąpi, to na pewno znajdziemy prawny sposób, by wygenerować te 18 mld euro bez Budapesztu – przekonuje jednak jeden z unijnych dyplomatów. Także węgierskie weto w sprawie udziału UE w globalnej reformie podatku CIT „może być ostatecznie ominięte”.

Polska: pieniądze z KPO nadal w zawieszeniu

Dziś w Brukseli o polskim KPO minister Szynkowski vel Sęk rozmawiał z komisarzem Didierem Reyndersem, ale bez namacalnych postępów. – Czekamy na więcej szczegółów – powiedział Reynders. Z kolei Szynkowski vel Sęk przekonywał dziennikarzy, że wyjaśnianie Komisji Europejskiej polskich intencji w ustawach sądowych odnosi pewne efekty, choć ścieżka do kolejnych zmian ustawowych „nie jest zamknięta”. Z kolei Reynders tłumaczył, że Polska powinna zwrócić się do TSUE o zatrzymanie kary jednego miliona dziennie, jeśli Warszawa uważa, że wypełnia decyzję zabezpieczającą co do ustawy kagańcowej.