1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

W prasie: rząd RFN broni sieci przesyłowych przed Chinami

28 lipca 2018

Dzisiejsze gazety komentują interwencję rządu w obronie niemieckich sieci przesyłowych przed chińskim koncernem państwowym SGCC, który chciał przejąć 20 procent udziałów niemieckiego operatora sieci 50Hertz.

https://p.dw.com/p/32Dq1
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Stratenschulte

Jak zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung":

"Merkel wytyczyła teraz czerwoną linię w gospodarce energetycznej. Sieci przesyłowe bez wątpienia należą do krytycznej infrastruktury, której każde państwo musi bronić. Nie musi jednak ich przejmować, ponieważ państwo jako przedsiębiorca jest mniej wydajne, ale zarazem bardziej podatne na interwencje polityczne, czego dowodzi przykład kolei niemieckich. Wystarczy, że wytyczy operatorm sieci niezbędne przepisy prawne. Chiński koncern państwowy podlega im w takim samym stopniu jak każde przedsiębiorstwo prywatne. Jeśli się do nich nie dostosuje, ryzykuje straty finansowe. Dokładny powód rządowego weta wobec planów chińskiego inwestora nie jest do końca jasny, ale być może uznano je za zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju".

Stołeczny dziennik "Die Welt" pisze: 

"Czy taki poważny zamach na kieszeń niemieckiego podatnika był rzeczywiście konieczny? Minister gospodarki Altmaier najwidoczniej nie miał innego wyjścia. Lepiej jest bowiem mieć za współwłaściciela operatora sieci 50Hertz państwowy bank KfW niż wielki chiński koncern państwowy o szumnej nazwie State Grid Corporation of China, który chciał przejąć 20 procent udziałów w radzie nadzorczej 50Hertz i uzyskać w ten sposób wgląd w najbardziej chronione tajemnice firmowe i inne. Czy naprawdę chcemy, żeby chińskie państwo dowiedziało się, jak są chronione niemieckie sieci energetyczne przed awariami technicznymi i atakami na nie z zewnątrz, i gdzie są luki w ich systemie bezpieczeństwa? Z pewnością nie. Wielu ekspertów od spraw chińskich od dawna twierdzi, że musimy skuteczniej bronić naszej gospodarki rynkowej. Być może ta sprawa posłuży za spóźniony sygnał alarmowy".

Myśl tę rozwija dziennik "Volksstimme" z Magdeburga: 

"Kij, który rząd federalny włożył nogi Chińczyków, mających apetyt na udziały w niemieckiej firmie energetycznej 50Hertz, należy mieć pod ręką, bo będzie on jeszcze potrzebny. Chiny konsekwentnie kroczą drogą od taniego podwykonawcy do właściciela świata. Z sukcesem, co najlepiej widać na przykładzie Afryki. W Europie Południowo-Wschodniej Chiny wykorzystały kryzys finansowy w Grecji jako furtkę do naszego kontynentu. Są już właścicielem największego porrtu kontenerowego w Pireusie i wciąż go rozbudowują. Na szczyie Chiny i Europa Środkowo-Wschodnia na początku lipca mówiono o nowych inwestycjach i podpisano szereg umów o współpracy gospodarczej i handlowej. Chińscy inwestorzy przyjeżdżają także z workami pieniędzy do Niemiec, rozglądając się za najbardziej obiecującymi z ich punktu widzenia firmami, a przede wszystkim ich know-how. Nieufność wobec ich poczynań wydaje się uzasadniona. Jeśli Chińczycy interesują się nabyciem udziałów w przedsiębiorstwach zaopatrzenia w energię albo w wodę, to należy temu położyć kres. Europejskie standardy nie mogą paść ofiarą chińskiej zachłanności i chęci podporządkowania sobie innych".  

Nieco inaczej widzi to dziennik "Flensburger Tageblatt":

"To dobrze, że rząd federalny zapobiegł wejściu Chińczyków do operatora sieci 50Hertz. Chińskiemu koncernowi państwowemu chodzi przecież najbardziej o strategiczne interesy kierownictwa w Pekinie. Z drugiej strony to, że rząd  zdecydował się wkroczyć do akcji świadczy także o przyznaniu się do pewnej porażki. Zadaniem rządu w Berlinie nie jest przecież odpowiadać na każdą chińską ofertę przejęcia jakiejś firmy własną ofertą. Takie postępowanie oznaczałoby w praktyce wprowadzenie w Niemczech państwowego kapitalizmu. Rząd musi w dużo większym stopniu skupić się na stworzeniu jasnych reguł działania i musi bardziej aktywnie wspierać przejmowanie firm  w obrębie niemieckiej i europejskiej klasy średniej. W ten sposób chińskie koncerny państwowe nie będą w przyszłości ich jedynym potencjalnym nabywcą".

dpa / pa