1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

TSUE: Ustawa kagańcowa sprzeczna z prawem UE

5 czerwca 2023

Unijny Trybunał Sprawiedliwości potwierdził, że ustawa kagańcowa jest sprzeczna z prawem Unii. Ustawa już kosztuje Polskę 556 mln euro, a jeśli władze nie podporządkują się wyrokowi, kwota może jeszcze wzrosnąć.

https://p.dw.com/p/4SDGy
Europäische Gerichtshof  (EuGH)
Zdjęcie: Horst Galuschka/dpa/picture alliance

Trybunał Sprawiedliwości UE [TSUE] w poniedziałkowym [5.6.2023] wyroku o ustawie kagańcowej – odrzucając „suwerennościowe” argumenty władz Polski – podkreślił, że kontrola przestrzegania zasad państwa prawnego, skutecznej ochrony sądowej i niezależności sądownictwa należy do kompetencji TSUE. – Niezawisłość sędziowska to podstawowa wartość stanowiąca o samej tożsamości Unii. Została skonkretyzowana w prawnie wiążących zobowiązaniach, od których państwa UE nie mogą się uchylić, powołując się na przepisy lub orzecznictwo krajowe, choćby były rangi konstytucyjnej – ogłoszono dziś w luksemburskim Trybunale.

Dzisiejszy wyrok TSUE, w którym ustawa kagańcowa została uznana za jednoznacznie sprzeczną z prawem UE, automatycznie zatrzymuje licznik kar za lekceważenie środka tymczasowego (zabezpieczenia), które narastały od października 2021 roku po milion euro dziennie, a od 21 kwietnia tego roku – po pół miliona euro. Całkowity rachunek dla Polski to zatem 556 miliona euro, z czego Komisja Europejska potrąciła już 360 mln euro z przelewów unijnych funduszy dla Polski, a w maju wysłała kolejne wezwanie do zapłaty 174 mln euro.

Dla Komisji to administracyjny obowiązek bez żadnego pola do manewru politycznego, więc ostatecznie będzie musiała ściągnąć całość kary w rytmie swych zwykłych procedur księgowych. Wprawdzie Polska wytoczyła Komisji przed Sądem UE (to część TSUE) już dwie sprawy za „nieuzasadnione potrącenia”, ale brukselscy prawnicy nie dają im żadnych szans.

Zneutralizowanie kluczowych zapisów ustawy kagańcowej, co było celem środka tymczasowego nałożonego przez TSUE w 2021 roku (i z definicji obowiązującego tylko do dnia wyroku), teraz powinno dokonać się już na mocy wyroku TSUE, od którego nie przysługuje odwołanie. A jeśli władze Polski nie podporządkują się temu werdyktowi, Komisja Europejska powinna wnieść do TSUE kolejną skargę na niepodporządkowanie się temu orzeczeniu, która mogłaby obejmować wniosek o nowe kary finansowe dla Polski narastające codziennie aż do wdrożenia dzisiejszego wyroku.

Zmarnowana odwilż

Ustawa kagańcowa, którą prezydent Andrzej Duda podpisał w lutym 2020 roku, była dotkliwym ciosem w próby swoistego „resetu” w relacjach z Polską, którego – ku wielkiemu zaniepokojeniu organizacji praworządnościowych – próbowała Ursula von der Leyen szefująca Komisji Europejskiej od jesieni 2019 roku. Komisja wysyłała wówczas sygnały o gotowości do miarkowania bardzo zaognionych konfliktów praworządnościowych, które odziedziczyła po czasach Jeana-Claude’a Junckera (czy raczej Fransa Timmermansa zajmującego się praworządnością w poprzedniej kadencji).

Jednak polskie władze nie weszły na normalizacyjną ścieżkę oferowaną przez von der Leyen, a część – wskazanych przez TSUE już w środku tymczasowym – zapisów z ustawy kagańcowej (obok przepisów wytkniętych w wyroku TSUE z 2021 roku o systemie dyscyplinarnym dla sędziów) do teraz blokuje wszelkie wypłaty z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

Szefowa KE podczas wizyty w Polsce w czerwcu 2022
Szefowa KE podczas wizyty w Polsce w czerwcu 2022Zdjęcie: Omar Marques/AA/picture alliance

Komisja Europejska w skardze z 2021 roku zarzuciła Polsce, że ustawa kagańcowa zakazała wszystkim sądom krajowym weryfikacji (testu niezależności) – wynikających z prawa Unii – wymogów dotyczących gwarancji „niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy”, a także uznała takie badanie za sędziowskie przewinienie dyscyplinarne. – Te przepisy są niezgodne z gwarancjami dostępu do niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy – potwierdził dziś TSUE, zgadzając się z zarzutami Komisji.

Test niezależności to kwestia wrażliwa dla władz Polski, bo nałożone w ustawie kagańcowej ograniczenia w weryfikacji sędziów miałyby chronić „neosędziów” (powołanych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa) przed podważaniem ich zdolności do niezawisłego orzekania przez innych sędziów. Komisja Europejska wytknęła też Polsce, że dała Izbie Kontroli Nadzwyczajnej wyłączność na rozpatrywanie zarzutów dotyczących braku niezależności sądu i niezawisłości sędziego. I z tym zarzutem zgodził się TSUE.

Długa droga do KPO

Lars Bay Larsen, wiceprezes TSUE, w uzasadnieniu swej kwietniowej decyzji o zmniejszeniu kary dla Polski z milion do pół miliona euro dziennie, przyznał, że Polska w reformie sądowej z lipca 2022 roku (czyli w „ustawie Dudy”) częściowo usunęła wady ustawy kagańcowej. Jednak polskim sądom nadal brak prawa do przeprowadzania pełnego – oraz niezagrożonego postępowaniem dyscyplinarnym – testu niezależności sędziów, czyli sprawdzania podejmowanego również z urzędu.

Zagwarantowanie prawa do testu niezależności to również „kamień milowy” w KPO. W grudniu zeszłego roku Komisja Europejska we wstępnym i nieformalnym porozumieniu z rządem Mateusza Morawieckiego uznała, że wymagania co do testu niezależności – przynajmniej na użytek KPO – są wypełnione w projekcie kolejnej ustawy sądowej, która jednak utknęła w skłóconym Trybunale Konstytucyjnym. W lutym tego roku prezydent Duda odesłał tam przyjęta już przez parlament ustawę w trybie kontroli przed podpisem prezydenckim.

Inny potwierdzony dziś przez TSUE zarzut Komisji Europejskiej dotyczył Izby Dyscyplinarnej, którą w zeszłym roku zlikwidowała ustawa Dudy, zastępując Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Jednak wątpliwości dotyczące niezależności także tej nowej izby Sądu Najwyższego sprawiły, że nowa ustawa (tkwiąca w Trybunale Konstytucyjnym) ma przenieść postępowania dyscyplinarne i immunitetowe sędziów do Najwyższego Sądu Administracyjnego, choć to wzbudza kontrowersje co do konstytucyjności takiej reformy.

Ponadto TSUE zgodził się dziś z zarzutem Komisji Europejskiej, że nałożony przez ustawę kagańcową obowiązek przekazywania przez sędziów – potem publikowanych – informacji o działalności w zrzeszeniach i fundacjach nieprowadzących działalności gospodarczej (a także o członkostwie w partii politycznej w czasie przed powołaniem na stanowisko sędziego) jest niewspółmierny wobec wymogów ochrony niezależności sędziowskiej. A zatem  narusza prawo sędziów do poszanowania ich życia prywatnego oraz prawo do ochrony danych osobowych. – Ze względu na szczególny kontekst przepisów [ustawy kagańcowej] takie udostępnienie tych danych w postaci elektronicznej może narażać sędziów na ryzyko niezasłużonej stygmatyzacji – ogłoszono w Luksemburgu.

Niemcy o „lex Tusk”