1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szef Porsche uniewinniony

Bartosz Dudek18 marca 2016

Sąd w Stuttgarcie uniewinnił byłego szefa Porsche Wendelina Wiedekinga. W głośnym w Niemczech procesie zarzucano mu manipulacje giełdowe w czasie próby przejęcia Volkswagena przez Porsche.

https://p.dw.com/p/1IFwD
Deutschland Prozess gegen ehemalige Porsche-Vorstände Wendelin Wiedeking
Uniewinniony - Wendelin WiedekingZdjęcie: Getty Images/AFP/T. Kienzle

- Wyroku skazującego nie dałoby się racjonalnie uzasadnić – powiedział na zakończenie procesu w piątek (18.03.16) sędzia Frank Maurer. Stąd sędziowie doszli do "jednoznacznego orzeczenia" w tej sprawie. Prokuratura zarzucała Wiedekingowi i jego ówczesnemu zastępcy Holgerowi Härterowi wprowadzenie akcjonariuszy w błąd i sztuczne manipulowanie kursem akcji Volkswagena. Także Härter został uniewinniony. W przeciwieństwie do prokuratury sąd orzekł, że nie istniał żaden tajny plan zarządu Porsche, przewidujący manipulacje giełdowe w celu przejęcia Volkswagena.

Prokuratura domagała się dla Wiedekinga dwa i pół roku więzienia oraz milion euro grzywny. Wymiar kary dla jego kolegi z zarządu miał być tylko nieznacznie niższy. Obrońcy domagali się uniewinnienia obu oskarżonych. Prokuratorzy domagali się nałożenia grzywny także na holding Porsche – dziś właściciela prawie 51 proc. akcji koncernu Volkswagena. Wnioski prokuratury zostały oddalone. Wyrok nie jest prawomocny.

Jak mały chciał połknąć dużego

Porsche jest spółką-córką Volkswagena. Przed ośmioma laty miało to wyglądać na odwrót: to Porsche chciał przejąć i podporządkować sobie Volkswagena. Bitwa o przejęcie Volkswagena osiągnęła swoją kulminację w 2008 r. Proces przeciwko Wiedekingowi i jego zastępcy jest tego późną konsekwencją.

Porsche und Volkswagen Logo
Próba przejęcia Volskwagena przez Porsche przejdzie do gospodarczej historii RFNZdjęcie: AP

Od 2005 r. Porsche – jeden z najbardziej rentownych producentów samochodów na świecie – rozbudowywał systematycznie swój udział w działalności Volkswagena. Najpierw chodziło o współpracę w produkcji i inwestycje wysokich zysków Porsche. Później stało się jasne, że chodziło o przejęcie kontroli nad spółką-matką. Mowa była nawet o pakiecie 75 proc. akcji. Dawałoby to Porsche całkowitą kontrolę nad Volkswagenem i jego zyskami.

Volkswagen robił wszystko, by do tego nie dopuścić. Przeciwny planom Porsche był przede wszystkim Ferdinand Piëch - ówczesny szef rady nadzorczej VW i jeden z największych indywidualnych udziałowców koncernu. Do początków października 2008 szefostwo Porsche zapewniało, że nie dąży do przejęcia Volkswagena. Kilka tygodni później ujawniło jednak, że dąży do przejęcia 75 proc. akcji Volkswagena, o ile pozwolą na to warunki ekonomiczne. Kurs akcji Volkswagena tylko w ciągu dwóch dni wzrósł o 500 proc. Dla Porsche było to bardzo na rękę, ponieważ wzrosła wartość także i jego udziałów w Volkswagenie.

Koniec pokera

Okrzyczane jako jedno z największych wydarzeń w historii niemieckiej gospodarki przejęcie Volkswagena przez Porsche doprowadziło do odwrotnego skutku. To Volkswagen w 2012 roku ostatecznie przejął w całości produkcję Porsche płacąc za to 4,46 mld euro.

Połowę tej sumy przeznaczono na pokrycie długów spowodowanych planami przejęcia koncernu-matki. Wiedeking i Härter jeszcze wcześniej, w 2009 r, musieli pożegnać się ze swoimi stanowiskami.

Nikt nie wie jak było naprawdę


Dzisiejszy wyrok kończy jeden z najbardziej pasjonujących rozdziałów w najnowszej historii gospodarczej Niemiec – przynajmniej tymczasowo. W czasie 20 dni rozpraw chodziło o to, co działo się za zamkniętymi drzwiami, kiedy mały producent samochodów sportowych próbował połknąć największy koncern motoryzacyjny Europy.

Jak było naprawdę, obok oskarżonych, wiedzą tylko główni udziałowcy obu firm. Jednak Wolfgang Porsche i Ferdinand Piëch nie zostali powołani przez sąd na świadków. Ponieważ sami objęci byli śledztwem w sprawie odpowiedzialności członków rady nadzorczej w sprawie manipulowania kursem akcji, skorzystali z przysługującego im prawa do odmowy składania zeznań.

DPA / Bartosz Dudek