1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: „Rozładowała się nienawiść”

Neil King / tł. Elżbieta Stasik14 stycznia 2016

Od wydarzeń w noc sylwestrową w Kolonii nie milkną telefony w kolońskim biurze Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech (ZMD). W rozmowie z Deutsche Welle szef ZMD ostrzega przed podziałem społeczeństwa.

https://p.dw.com/p/1HchU
Symbolbild - Islamfeindlichkeit
Zdjęcie: picture-alliance/Ralph Goldmann

Deutsche Welle: Centralna Rada Muzułmanów w Niemczech jest od sylwestrowej nocy adresatem niezliczonych gróźb. Może Pan powiedzieć, jakie były dla Pana te ostatnie dni?

Aiman Mazyek: Otrzymaliśmy niewiarygodną ilość telefonów ziejących nienawiścią. Można to już nazwać telefonicznym terrorem. To jest zupełnie nowy wymiar. Po tego typu wydarzeniach niestety docierają do nas liczne, nienawistne maile albo listy, ale telefonów bywa raczej mniej. Tym razem sytuacja zmieniła się ekstremalnie, chociaż żeby znaleźć nasz numer telefonu, trzeba naprawdę dobrze szukać. Bardzo nas to niepokoi.

Częściowo musieliście państwo nawet wyłączyć telefony?

Nie mogliśmy już pracować pod tym gradem obelg. Musieliśmy też podjąć odpowiednie kroki prawne.

Zaskoczyły Pana te reakcje po wydarzeniach w Sylwestra w Kolonii, czy też spodziewał się Pan czegoś takiego?

Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że będzie gorzej niż po zamachach w Paryżu. Uważam, że są dwie przyczyny takich reakcji, częściowo chodzi o skrajnie prawicowy motłoch w Internecie czy sieciach socjalnych: rozładowała się nienawiść i wściekłość nagromadzona w toku dyskusji wokół uchodźców. Po drugie powodem jest też czasem nieporadność niektórych mediów i polityków, którzy zamiast reagować w wyważony sposób, dają się ponieść nagonce w sieci. Teraz chodzi o znbalezienie kozła ofiarnego.

Nie tak dawno prezydent Niemiec powiedział, że "islam jest integralną częścią Niemiec". Czy teraz ta wypowiedź pozostaje aktualna?

Podpisuje się pod nią wielu Niemców, ale nie wszyscy. Tak było już wcześniej. Musimy uważać, żeby nie wypowiadała się ciągle jedna grupa społeczeństwa, ale też znaczna część Niemców, którzy wspierali tzw. „kulturę powitania”. Musimy o tym pamiętać. Zdanie, że „islam jest integralną częścią Niemiec” wprawdzie polaryzuje, ale to nic nowego. Nie wolno nam dopuścić do podziału społeczeństwa. Wszystko jedno, czy są to przestępcy czy terroryści, oni chcą podzielić społeczeństwo - a fanatykom to na rękę. To niebezpieczne.

Zentralrat der Muslime in Deutschland, Vorsitzender Aiman Mazyek
Takiego terroru telefonicznego Aiman Mazyek po sylwestrowej nocy w Kolonii się nie spodziewałZdjęcie: picture-alliance/Tagesspiegel/T. Rückeis

Co powie pan na to, że większość sprawców z Kolonii pochodziła, według informacji policji, z krajów muzułmańskich?

Należy się wystrzegać obwiniania się nawzajem. Opowiadam się za tym, żeby spojrzeć z socjologicznego punktu widzenia, jakie patriarchalne wzory istnieją w muzułmańskim świecie. Ale nie może być tak, że wiele osób już w sylwestrową noc instrumentalizowało ten temat, wzbudzając na podstawie pochodzenia sprawców dyskusję o kozłach ofiarnych. Może też po to, by odwrócić trochę uwagę od własnych błędów. Przecież, gdyby zostałoby zaatakowane schronisko dla azylantów, a tymi azylantami byliby samozwańczy obrońcy chrześcijańskiej kultury Zachodu, to też byśmy nie pytali, czy powodem ataku jest chrześcijańska wiara tych azylantów.

Dla tych pijanych mężczyzn, którzy dopuścili się haniebnych czynów, wiara nie odgrywa żadnej roli. Nie tylko prawo zabrania popełniania takich czynów, ale też w islamie są one śmiertelnym grzechem. Miałbym prośbę, żeby odpowiednio rozgraniczać. Można zastanawiać się z socjologicznego punktu widzenia nad wypaczonym obrazem kobiety czy przemocy wobec kobiet w częściach świata muzułmańskiego, ale punktem wyjścia niech nie będzie tu wiara. Uważam to za bardzo niebezpieczne. Nie możemy pogrążyć się w dyskusji o kolektywnej winie.

Były korespondent niemieckiej telewizji ARD w Algierii Samuel Schirmbeck napisał w tym tygodniu w artykule w FAZ, że ataki na tle seksualnym są w świecie arabskim na porządku dziennym i że muzułmanka w Niemczech może bez obaw wsiąść do autobusu, podczas gdy Europejka w północnej Afryce nie może tego zrobić. Dlaczego pana zdaniem tak jest?

Jestem zwolennikiem różnicowania. Na pewno są części muzułmańskiego, afrykańskiego czy północnoafrykańskiego świata, gdzie tak jest. Nie mam zamiaru temu zaprzeczać. Ale takie uogólnianie uważam za aroganckie. Kiedy ja, z oliwkową cerą i czarnymi włosami, wsiadam po ósmej wieczorem do autobusu w Szwajcarii Saksońskiej, przypuszczalnie, z dużym prawdopodobieństwem zostanę zaczepiony albo będę napastowany. Ale nie pozwoliłbym sobie na to, żeby wyciągać z tego wnioski dotyczące całej Europy Środkowej.

Wielu uchodźców pochodzi głównie z muzułmańskich krajów. Jak aktywna jest Centralna Rada Muzułmanów w ich integracji?

Jak na nasze możliwości jesteśmy aktywni ponad siły. Wspaniałą pracę świadczą zwłaszcza gminy muzułmańskie i to bez jakiegokolwiek wsparcia ze strony państwa. Robią to już od wielu miesięcy i lat, bo wielu uchodźców z Syrii przybyło do Niemiec już w 2013 i 2014 roku.

Aiman Mazyek jest od 1994 roku członkiem prezydium Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech (ZMD). W latach 2001-2004 był jej rzecznikiem prasowym. Od 2006 roku pełnił społeczną funkcję sekretarza generalnego a od 2010 roku jest przewodniczącym zarządu ZMD.

Rozmawiał Neil King / tł. Elżbieta Stasik