1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strachy niemieckie na lachy

10 października 2011

Po raz pierwszy od 1989 roku koalicja rządząca Polską prolongowała swe rządy na drugą kadencję. Po raz pierwszy też straszenie Niemcami nie przyniosło dyskonta politycznego lecz utratę części kapitału wyborczego.

https://p.dw.com/p/12p9k
Donald Tusk i Jarosław Kaczyński - wybory znów przechyliły szalę ku POZdjęcie: picture-alliance/dpa

Te dwa aspekty polskiej polityki wydają się być mocno powiązane. Większość wyborców uznała, że stabilność, przewidywalność rządu Donalda Tuska jest większą wartością niż słabości, jakie ten rząd wykazał przez 4 lata. A także – eksperymenty, polegające na ostrej konfrontacji nie tylko z krajowymi przeciwnikami politycznymi, ale również z szefami państw sąsiedzkich.

Fatalne faux pas

Zdaniem często cytowanego, francuskiego dziennika konserwatywnego „Le Figaro”, wywołanie nieoczekiwanego skandalu wokół „nieczystych okoliczności kanclerstwa Angeli Merkel” pogrzebało szanse zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. „Jeśli wierzyć zmiennym sondażom - zauważa „Le Figaro” - wynik bratniego pojedynku na forum polskiej prawicy był nierozstrzygnięty. Faux pas Kaczyńskiego spadło liberałom z nieba. W książce pt. "Polska naszych marzeń" szef PiS, niezdolny do pozbycia się obsesyjnej germanofobii, wywołał oburzenie, oskarżając Angelę Merkel, że chce podporządkować sobie Polskę”.

Jest to zapewne wniosek przesadzony. Awantura niemiecka kosztowała PiS sporo głosów, lecz sedno sprawy polega raczej na tym, że Jarosław Kaczyński jest wciąż wierny wizji państwa narodowego, bliskiej ideałom ubiegłego, a nawet XIX wieku. Zapewne niebagatelny udział mają w tym rozbiory Polski, i dlatego tak często powracają, opisujące współczesność, słowa o kondominium niemiecko–rosyjskim. Prezesa PiS niepokoją niemieckie inwestycje w zachodniej Polsce, jakby realna była utrata części państwa. Tymczasem, zdecydowanie bardziej realna jest obawa przed skutkami kryzysu – greckiego, unijnego, globalnego – i w tej sytuacji 500 tys. miejsc pracy, jakie zapewniają owe inwestycje, ma znaczenie zgoła dobroczynne. No i do RFN trafia trzecia cześć polskiego eksportu, co ma kolosalny wpływ na stan gospodarki. Świadomość realnych właśnie zagrożeń i wartości, jaką zapewniają naczynia połączone, sprawiły, że po raz pierwszy straszenie Niemcami przyniosło skutek odwrotny od zamierzonego. Wszyscy pamiętają przecież ”dziadka z Wehrmachtu”, który 5 lat temu, w wyborach prezydenckich, przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Lecha Kaczyńskiego. Tym razem, Jarosław Kaczyński, choć zebrał aż 160 tys. głosów w Warszawie, to przecież jest to aż 100 tys. mniej aniżeli w wyborach parlamentarnych roku 2005.

Błogosławieństwo

Cytowany również często „Der Spiegel” komentuje w wydaniu internetowym, że „Tusk nie wygrał wyborów dzięki temu, że jego polityczny bilans był tak doskonały, ale dzięki temu, że Kaczyński też nie mógł zaproponować żadnej odpowiedzi na nadchodzący kryzys. Jego partia - PiS - po raz szósty przegrała wybory”

Były prezydent, Aleksander Kwaśniewski, idzie tropem fobii niemieckiej prezesa PiS i twierdzi, że jego wizja polityki jest anachroniczna. Tak mówił w wywiadzie telewizyjnym po wyborach: „Ostrzeżenia przed niemieckimi inwestycjami ukazują cały proces myślenia, który jest zupełnie nie z tej epoki. W świecie, gdzie jesteśmy razem, gdzie wspólnie musimy rozwiązywać problemy europejskie, gdzie rozwój polskiej gospodarki zależy od kooperacji z Niemcami, stwierdzenia o niemieckim ekspansjonizmie, czy o nieznanych kartach z życia politycznego kanclerz Angeli Merkel, są pozbawione sensu. Odstrasza to w miarę zorientowanego wyborcę”.

Sądząc z przeglądu prasy zagranicznej, w Europie zapanowała ulga po rozstrzygnięciu wyborów do Sejmu. W siedzibie publicznej sieci telewizji niemieckiej ARD chyba nawet słychać było kamień spadający z serc redaktorów. „Wynik tych wyborów – brzmiał komentarz – jest błogosławieństwem dla stosunków polsko – niemieckich.”

Michał Jaranowski, DW, Warszawa

red.odp.: Małgorzata Matzke