1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Stereotyp Polaka w Niemczech

1 grudnia 2011

Historia ostatnich dziesięcioleci i wydarzenia ostatnich lat wyparły wiele panujących w Niemczech od wieków klisz i stereotypów na temat Polski i Polaków.

https://p.dw.com/p/13Kmd
Zdjęcie: DW / Barbara Cöllen

Nie wszystkie stereotypy kojarzyły się pejoratywnie. Do pozytywnych należały m.in. klisze w rodzaju

Polacy, to Francuzi Wschodu,

rozumiane jako synonim elegancji, kultury i obyczajów w wyższych sferach czy też rozmachu i przepychu rezydencji możnych. Na pograniczu krytyki, ale i cienia podziwu znajdowała się

polska rozrzutność (Geldverschwendung),

czyli wydawanie pieniędzy „na zbytki”. Jednoznacznie negatywne konotacje natomiast posiadało np. wywodzące się z XVIII wieku określenie

polnischer Reichstag (polski parlament)

jako synonim bałaganu i chaosu z okresu funkcjonowania Sejmu w czasach „liberum veto”. Z minionych epok przetrwał do dziś wzmocniony dodatkowo przez opór Polaków w czasie faszyzmu i komunizmu obraz Polaka jako

bojownika o wolność (Freiheitskämpfer) oraz jako Polaka-katolika (Pole-Kathole).

Ciągle aktualna jest owiana wiekową sławą

polska gościnność (polnische Gastfreundschaft).

Osobne i poczesne miejsce w tym zbiorze zajmuje niestarzejący się, bo oparty na wszak niepodważalnych faktach motyw

pięknej Polki (schöne Polin)...

Podatny grunt do utrwalania niektórych starych i powstawania nowych stereotypów zaistniał w okresach masowego napływu do RFN osób z Polski pod koniec lat 70., zaś głównie w latach 80. i częściowo 90. W związku z tym, że przybywali z byłego

bloku wschodniego (Ostblock),

w mediach i społeczeństwie zachodnioniemieckim kojarzono ich z „Europą Wschodnią” (Osteuropa), tzn. jako wschodnioeuropejczyków. Miało to częściowo wydźwięk pejoratywny. Zawierało też jednak dozę zrozumienia i współczucia na tle ówczesnej sytuacji polityczno-gospodarczej tej części kontynentu. Zmuszeni do

pracy na czarno

z powodu braku pozwolenia na oficjalną pracę przybysze z Polski szybko znaleźli się w czołówkach mass mediów niemieckich i świadomości dużej części społeczeństwa jako

szwarcarbajterzy (Schwarzarbeiter).

Mężczyźni pracowali z reguły na budowach, chwytali się indywidualnie drobnych prac naprawczych, pomocniczych czy jako mini-firmy przy remoncie lub malowaniu mieszkań. Szybko utrwaliło to klisze rodzaju

polski robotnik budowlany (polnischer Bauarbeiter)

czy też polski rzemieślnik (polnischer Handwerker). Kobiety najszybciej musiały pogodzić się z etykietką

polska sprzątaczka (polnische Putzfrau – niekiedy nieco obcesowo: polnische Putze).

Zarówno kobiety jak i mężczyźni z Polski zdobyli sobie w większości dobrą opinię, jako solidni i uczciwi pracownicy. Nie wszyscy pracodawcy niemieccy, stanowiący nieodłączną część nielegalnego systemu pracy na czarno, zdawali sobie przy tym sprawę z prawdziwego wykształcenia swych polskich pracownic i pracowników. Często nie wiedzieli, że za miotłę czy łopatę na budowie chwytały się z braku innych możliwości osoby z wykształceniem wyższym, nauczycielskim, inżynierskim, medycznym czy artystycznym. Kiedy fakt ten wychodził na jaw, traktowano to najczęściej z dozą szacunku i podziwu dla determinacji Polek i Polaków. W okresie napływu dużych fal

przesiedleńców (Aussiedler)

z Polski w połowie i pod koniec lat 80., oraz na początku 90., w mediach niemieckich zaroiło się od ironicznych komentarzy na temat

Niemców dzięki owczarkowi alzackiemu

Spowodowane to było wykrywanymi niekiedy przez odpowiednie urzędy uchybieniami formalnymi przy składaniu wniosków o uznanie statusu przesiedleńca, np. brakiem odpowiednich dokumentów lub nawet ich fałszerstw. (Deutsche durch deutschen Schäferhund). („Polacy z fałszywymi dokumentami uznani za przesiedleńców / Organizacje fałszerzy zaopatrywały tysiące osób w dokumenty o nie­mieckim pochodzeniu", „Der Tagesspiegel”, 30.03.88; „Pilne! Polska rodzina z 3 dzieci w wieku 5/4/2 lata szuka osób, chcących ją zaadoptować", „Der Spiegel”, 07.05.90). Sporo miejsca w doniesieniach tych lat zajmowali

fałszywi azylanci (Scheinasylanten) z Polski.

Podobnie jak części przesiedleńców, zarzucano im chęć osiedlenia się w Niemczech głównie

z powodów ekonomicznych (Wirtschaftsasylanten).

Obie te grupy łączono niekiedy wspólnym określeniem z przybyszami z innych krajów, uznając za

oszustów socjalnych (Sozialhilfebetrüger)

bezprawnie korzystających ze świadczeń socjalnych na podstawie fałszywych deklaracji i dokumentów.

Polscy handlarze (polnische Händler)

i częściowo „przemytnicy” czy „szmuglerzy” (Schmuggler) zaistnieli w mediach i świadomości dużej części społeczeństwa niemieckiego pod sam koniec lat 80. W tym czasie Berlin Zachodni przeżywał istny najazd tysięcy drobnych handlarzy z Polski. Popularny „pchli targ” w centrum Berlina Zachodniego, gdzie sprzedawali przywiezione towary, natychmiast przemianowano na

polski Targ (Polenmarkt).

Polscy handlarze zamienili częściowo także sąsiednie ulice i place w nielegalne targowiska, a znajdujące się w ich pobliżu skwery i trawniki w - wymuszone brakiem innych możliwości -wysypiska śmieci, szalety oraz składowiska porzucanych tam po dokonanych zakupach wózków z supermarketów. Z braku stoisk czy nawet zwykłych stołów towary nierzadko wykładano na gazetach ułożonych na ziemi. Wszystko to wywoływało skojarzenia na temat

polskiego niechlujstwa, brudu i nieporządku

Obraz ten uzupełniany był czasem przez

pijanych Polaków

zalegających w okolicznych parkach czy bramach domów. Nawet z dala od „polskiego targu” wielu mężczyzn z Polski można było rozpoznać na ulicy po tym, że mieli

wąsy a la Wałęsa (Walesaschnurrbart).

Niemal wszyscy zaś zwracali uwagę tym, że obładowani byli plastikowymi torbami z polskimi artykułami na sprzedaż w Berlinie, bądź niemieckimi po zakupach do Polski.

Negatywnie odnotowano w mass mediach nie tylko Berlina Zachodniego nierzadkie kradzieże w supermarketach popełniane przez obywateli polskich (polnische Ladendiebe). W wielu berlińskich sklepach pojawiły się dwujęzyczne napisy polsko-niemieckie ostrzegające przed kradzieżą. ("Wieloosobowa rodzina polska przyłapana na kradzieży", „Der Tagesspiegel”, 03.03.89). Niektórzy

spryciarze (Trickser)

z Polski szybko zorientowali się natomiast w możliwości nie tylko taniego podróżowania środkami komunikacji publicznej za pomocą prostego tricku. Berlińska prasa donosiła mianowicie, że zamiast marek wrzucali do automatów złotówkowy bilon. Przy odpowiedniej kombinacji nominału monety i ceny biletu można nawet było otrzymać „resztę” w markach zachodnich. ("Automaty biletowe BVG jako 'punkty wymiany dewiz' dla złotówek", „Der Tagesspiegel”, 16.03.89). Popularny dziś stereotyp na temat

polskich złodziei samochodów (polnische Autodiebe)

powstał dopiero po zjednoczeniu Niemiec w wyniku masowych kradzieży samochodów popełnianych przez polskich przestępców.

Osobne miejsca w zbiorach stereotypów panujących wśród części społeczeństwa niemieckiego zajmują obrazy

Polaka rusofoba czy też Polaka-antysemity.

Jednym z nadrzędnych wątków artykułów i publikacji niemieckich dotyczącym antysemityzmu w Polsce jest ukazywanie w nich sprzeczności pomiędzy obrazem „wielowiekowego” i „współczesnego antysemityzmu”, a rozpowszechnionym w Polsce obrazem „pomocy Żydom w czasie wojny ze strony Polaków”. Pomoc ta w mass mediach niemieckich potwierdzana przeważnie w wypadkach pojedynczych osób, jak np. Władysława Bartoszewskiego. Badania ankietowe z ostatnich lat wykazują, że do skojarzeń z Polską w Niemczech należą ciągle jeszcze

bieda, ogólnie pojęte zacofanie (Rückständigkeit) i brak uczciwości.

Na tle przedstawionych powyżej jak też innych stereotypów mogłoby się wydawać, że większość Niemców ma bardzo negatywny stosunek do Polski i Polaków. Wyniki ankiet zaprzeczają temu poglądowi. Przykładowo aż 95% Niemców już w roku 2000 akceptowałoby Polaków jako turystów. Jako kolegów w pracy widziałoby ich 76%, a jako sąsiadów - 70 %. Połowa obywateli niemieckich nie miałaby nic przeciwko Polakom, jako członkom rodzin – przeciwnych temu było tylko 27 % ankietowanych.

Warto wspomnieć, że nawet w okresach zmasowanej krytyki medialnej wobec niektórych przybyszów z Polski jednym z najważniejszych czynników dla zachowania ogólnie dobrego obrazu Polski i Polaków w Niemczech była

polska kultura (polnische Kultur)

To w dużej mierze jej twórcom i propagatorom należy zawdzięczać, iż tak do końca nawet bulwarowe mass media nie zredukowały skojarzenia ze słowami „Polska” i „Polacy” jedynie do zbioru cech budzących niechęć i brak poważania. Jak ważnym przy tym elementem dla zachowania poczucia własnej godności jest polska kultura dla żyjących w Niemczech Polaków oddaje skrótowo tytuł obszernego artykułu autorstwa Lisy Klapheck zamieszczonego w poczytnej w całych Niemczech gazecie "Die Tageszeitung" (17.12.88): "Pewni siebie w muzeum, szeptający w kolejce metra / Kościół, kultura, elita, humor / Spojrzenie na (sub.) kulturę polskich Berlińczyków". Oto krótki cytat z wprowadzenia: "Oficjalnie w Berlinie żyje 16 000 tysięcy Polaków. Czyżby armia robotników na czarno? Kto spojrzy za kulisy, odkryje pełen poczucia humoru i kultury naród, który upaja się literaturą, teatrem i muzyką”. I wydaje się, że to właśnie polska kultura i polska gospodarka bardziej niż polityka, będą w najbliższej perspektywie stanowić o innej, pozytywnej stronie obrazu Polski i Polaków.

Dominujące okresowo negatywne doniesienia mediów pod adresem przybyszów z Polski zapewne przyczyniły się do reaktywacji i utrwalenia części stereotypów. Duże uzależnienie stereotypów od mass mediów ma jednak również drugą, pozytywną stronę. W sferze politycznej wykazały to wydarzenia okresu Solidarności. Wymusiły one m.in. rewizję obrazu Polaków jako nieodpowiedzialnych

romantycznych straceńców

czyli „nieracjonalnie myślących patriotów” podejmujących „walkę w sytuacji bez najmniejszych szans na zwycięstwo”. Dziś

okres Solidarności

uchodzi w Niemczech za jeden z najbardziej światłych momentów polskiej historii współczesnej i postaw społeczeństwa polskiego. Coraz częściej też używane w odniesieniu do Polek i Polaków określenie

wschodnioeuropejczycy zastępowane jest przez Europejczyków środkowo-wschodnich (Mittelosteuropäer).

Ma to podkreślać przynależność do krajów demokracji i wartości zachodnich. Wraz z postępującą stabilizacją polityczną w Polsce po roku 1989 i bezprzykładnymi sukcesami polskiej gospodarki, ale również postępującą w ogromnym tempie modernizacją całości życia w Polsce, mass media niemieckie nie szczędziły i nie szczędzą pochwał pod adresem

przedsiębiorczości Polek oraz Polaków.

Ma to niekiedy i stronę humorystyczną, kiedy np. pisze się lub wypowiada na temat

polskiej gospodarki (Polnische Wirtschaft).

By nie wywoływać skojarzeń pochodzących z 19. wieku, kiedy

polnische Wirtschaft

była synonimem zacofania, braku organizacji i porządku oraz nieefektywności, niektórzy starają się unikać tego określenia. Zastępują je takimi sformułowaniami jak Wirtschaft Polens, czy Polens Wirtschaft (tj. „gospodarka Polski” zamiast: polska gospodarka).

Coraz szybszej ewolucji ulega stereotyp

polskich pracowników.

Wprawdzie ciągle jeszcze kojarzeni są w dużej mierze jako

pracownicy sezonowi (Saisonsarbeiter)

np. przy zbiorach szparagów (Spargelstecher) czy owoców (Obstpflücker). I jeszcze obecnie ubiegająca się o pracę w wyuczonym zawodzie np. specjalistka z zakresu informatyki może usłyszeć niekiedy propozycję pracy jako sprzątaczka. To jednak etykietka ta razem z wieloma innymi odejdzie do lamusa historii najpóźniej w roku 2011 z chwilą likwidacji obowiązku zezwoleń na pracę w Niemczech dla obywateli polskich. Bardziej niż znamienny jest w tym względzie fakt, że już od pewnego czasu w niemieckich mass mediach raz po raz pojawiają się informacje, artykuły i komentarze na temat

konieczności zatrudnienia dziesiątków tysięcy pracowników z Polski

Tym razem chodzi jednak o oficjalną pracę i to nie dla sprzątaczek czy niewykwalifikowanych robotników budowlanych. Dobrze płatne miejsca pracy czekają na

polskich informatyków, polskich inżynierów, polskich lekarzy i polskie pielęgniarki dyplomowane.

Dzięki temu w pośredni sposób miliony obywateli Niemiec konfrontowane są z innymi skojarzeniami w kontekście Polek i Polaków. I przypuszczalnie już za parę lat nowe pozytywne stereotypy po raz kolejny wyprą stare. Zweryfikowane i wyparte do lamusa przez rzeczywistość.

Andrzej Stach

red. odp. Bartosz Dudek