1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Steinhoff: Turów nie jest inny

24 września 2021

W sporze o Turów należy wyjść naprzeciw oczekiwaniom Czechów, ale jednocześnie zaprezentować swoje argumenty na scenie międzynarodowej - uważa Janusz Steinhoff, autor najbardziej radykalnej reformy górnictwa w Europie.

https://p.dw.com/p/40pLS
Janusz Steinhoff | polnischder Politiker
Według Janusza Steinhoffa kopalnia Turów nie "oddziałuje na środowisko naturalne bardziej, niż inne kopalnie"

Deutsche Welle: Panie Premierze, jak to możliwe, że do sporu o Turów w ogóle doszło?

Janusz Steinhoff: To problem, który mamy na własne życzenie, bo go zlekceważyliśmy. Profit z tej kopalni i związanej z nią elektrowni, czyli energię elektryczną, ma nasz kraj, natomiast konsekwencje środowiskowe z racji jej położenia tuż przy granicy występują również po stronie czeskiej.

I po niemieckiej

- I po niemieckiej. Trzeba mieć jednak świadomość, że Turów nie jest inny niż pozostałe kopalnie węgla brunatnego. Nie oddziałuje na środowisko ani w większym, ani w mniejszym stopniu niż kopalnie w Czechach, czy w Niemczech. Tak samo zresztą jest w Bełchatowie, czy było kiedyś w Koninie.

Ale różnica, jeśli dobrze rozumiem, polega na tym, że we wszystkich tych wypadkach są to problemy unilateralne? Niemiecko-niemieckie, czesko-czeskie, czy też polsko-polskie?

- Tak jest. Żeby rozładowywać te napięcia, strona polska powinna była prowadzić dialog z partnerami czeskimi i ponosić część konsekwencji związanych z koniecznością finansowania zabezpieczeń przed nadmiernymi skutkami środowiskowymi. Mam jednak wrażenie, że całkowicie to zlekceważyliśmy.

Chyba nie całkowicie. Dyrektor PGE Wojciech Dąbrowski uważa, że nie można jego firmie zarzucić, że nic nie robi. Przecież buduje ekran mający powstrzymać opadanie poziomu wód podziemnych po stronie czeskiej.

- Ja nie mówię, że PGE nic nie robi. Mówię, że na pewnym etapie te rozmowy powinny były już być międzypaństwowe. Natomiast jednoosobowa decyzja wiceprzewodniczącej TSUE o wstrzymaniu pracy kopalni była dla nas rzeczywiście nie do przyjęcia, bo nie uwzględniała jakichkolwiek argumentów. Ale nie wiem, czy te argumenty przedstawiliśmy, czy zabiegaliśmy, żeby taka decyzja nie zapadła, czy może też ta decyzja była konsekwencją braku aktywności strony polskiej. To wymaga wyjaśnienia.

W lutym był w Warszawie ówczesny szef czeskiej dyplomacji Tomász Petrzíczek i rozmawiał z ministrem Zbigniewem Rauem o związanych z Turowem czeskich roszczeniach wobec Polski. Mówił, że jest to ostatni gest dobrej woli przed złożeniem wniosku do TSUE. Miał z nim być minister środowiska Richard Brabec, ale podobno minister Michał Kurtyka nie znalazł wtedy dla niego czasu. Resorty środowiska obu państw negocjowały wtedy na szczeblu wiceministrów.

- Nie wiem, jak było. Ale jeżeli polska strona rzeczywiście nie wykazała otwartości na taką wymianę argumentów, to był wielki błąd. Natomiast w naszym interesie jest przedstawienie przed TSUE wszystkich naszych argumentów. Czyli że ta kopalnia nie oddziałuje na środowisko naturalne ani bardziej, ani mniej niż inne kopalnie. I że jesteśmy skłonni ponieść konsekwencje takich czy innych oddziaływań na terytorium czeskim i starać się je zniwelować. To wymaga współpracy obu krajów. Jesteśmy w Grupie Wyszehradzkiej, rząd zapewniał nas, że mamy wspaniałe stosunki ze wszystkimi partnerami.

To już przeszłość.

- Odnoszę wrażenie, że polityka zagraniczna jest piętą achillesową obecnego rządu. Z wieloma krajami jesteśmy w nienajlepszych relacjach. I mówię to z wielką przykrością. Wyjątkowo niezręczne było zachowanie premiera Morawieckiego, który bez uzgodnienia ze swoim czeskim partnerem ogłosił, że już rozwiązał problem. Tak szybko, w ciągu jednego dnia. Premier Babisz natychmiast to zakwestionował.

Oświadczył, że wniosek do TSUE nie zostanie wycofany.

- No i czemu tu się dziwić, jeżeli sprawa nie została uzgodniona między nimi? A jeśli została uzgodniona, to powinni byli ogłosić tę decyzję razem. Coś takiego nie powinno było się nigdy zdarzyć. To jest elementarz dyplomacji, że komunikaty ogłasza się dwustronnie, a nigdy jednostronnie.

Skąd się biorą takie sytuacje?

- Obecny rząd przywiązuję zdecydowanie nadmierną wagę do wystąpień telewizyjnych, do całej tej otoczki medialnej. Bardzo często zapowiada działania, które nigdy nie dochodzą do fazy wykonawczej. Mówi różne rzeczy, nieprawdziwe, czy też niesprawdzone. Tak, że ja patrzę z przymrużeniem oka na takie przedsięwzięcia, jak budowa fabryki samochodów elektrycznych przez rząd.

Ale z Turowem to mleko już się rozlało. Co teraz?

- Po pierwsze, nasza administracja, ale również PGE, ma wielkiego pecha, że w Czechach to się nakłada na kampanię wyborczą, na wybory do parlamentu.

Turów wcale nie jest tematem tej kampanii.

- Niemniej jednak intuicja i doświadczenie podpowiadają mi, że większość rządów przed zbliżającymi się wyborami nie chce podejmować istotnych decyzji, które mogłyby narazić na szwank ich formacje w kampanii wyborczej.

To prawda, premier Babisz odsunął kilka ważnych decyzji na czas po wyborach, choćby decyzję w sprawie rozpisania przetargu na nową elektrownię jądrową. Ale jak wyjść z tego impasu?

- Nie jestem prawnikiem i nie potrafię wystarczająco profesjonalnie poruszać się w meandrach prawa europejskiego, ale myślę, że powinniśmy otworzyć się na oczekiwania strony czeskiej w kwestii partycypacji w zabezpieczeniach. I mam nadzieję, że nie są one nadmiernie wygórowane, że są realistyczne.

Uważam też, że powinniśmy przedstawić wszystkie nasze argumenty w sposób uporządkowany na arenie międzynarodowej. Przede wszystkim pokazać, że ta kopalnia nie oddziałuje na środowisko naturalne bardziej, niż inne kopalnie. O tym doskonale wiedzą Niemcy i dlatego nie przyłączyli się do tego sporu.

Mówi się, że Niemcy nie chcieli się przyłączyć do sporu z Polską ze względów historycznych. To racjonalne wytłumaczenie?

- Jestem gorącym zwolennikiem polityki zbliżenia z Niemcami, realizowanej po 1989 roku. Wypowiedzi prezydenta Niemiec, kanclerz Merkel czy obecnego ambasadora w Wieluniu na temat przyczyn i konsekwencji II wojny światowej trafiają do przekonania większości polskiego społeczeństwa. Dlatego mamy dobre relacje z Niemcami, mamy bardzo dobrze rozwijające się kontakty gospodarcze. Niemcy są najważniejszym polskim partnerem we współpracy gospodarczej. Dla Niemiec Polska też jest znaczącym partnerem. Powinniśmy to rozwijać.

A spór z Czechami?

- Powinien się jak najszybciej skończyć. Tutaj trzeba dobrej woli z obu stron. Ale jeszcze raz podkreślam, nie można dopuszczać do sytuacji, w której ktoś zgłosi żądania, czy oczekiwania, które wywrócą całą ekonomię wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Aureliusz M. Pędziwol

Rozmowa została przeprowadzona 11 września 2021 roku na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.

Inżynier górnik i polityk Janusz Steinhoff (rocznik 1946) był w latach 1997-2001 ministrem gospodarki, a w latach 2000-2001 także wicepremierem w rządzie Jerzego Buzka. Przeprowadził dogłębną restrukturyzację polskiego górnictwa węglowego, w wyniku której zamknięto 23 kopalnie, a z górnictwa odeszło ponad sto tysięcy ich pracowników. Obecnie jest przewodniczącym rady Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach oraz ministrem gospodarki w Gospodarczym Gabinecie Cieni Business Centre Club.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>