1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Steinbrück na zjeździe SPD: chcę zostać kanclerzem!

Andrzej Pawlak14 kwietnia 2013

Socjaldemokratyczny kandydat na urząd kanclerza Peer Steinbrück liczy na przełom.

https://p.dw.com/p/18Fbf
Peer Steinbrueck, top candidate of the German Social Democratic Party (SPD) receives standing ovations after his speech during the extraordinary party meeting of the SPD in Augsburg, April 14, 2013. REUTERS/Kai Pfaffenbach (GERMANY - Tags: POLITICS)
Peer Steinbrück Rede Parteitag AugsburgZdjęcie: Reuters

Z udziałem około 600 delegatów w Augsburgu odbył się dziś (14.04) specjalny, jednodniowy zjazd SPD. Uchwalono program wyborczy partii i podjęto decyzję w sprawie planowanego wprowadzenia płacy minimalnej w wysokości 8,50 euro za godzinę, obniżenia najwyższej stawki podatkowej do 49 procent, oraz wprowadzenia w Niemczech powszechnej emerytury w wysokości 850 euro miesięcznie.

Przełom potrzebny od zaraz

Program wyborczy i propozycje zmian w polityce socjalnej państwa to sprawy ważne i potrzebne, ale nie najważniejsze, jeśli spojrzymy na nie z politycznej perspektywy. SPD ma niskie notowania w sondażach przedwyborczych. Na socjaldemokratów gotowych jest głosować od 23 do 27 procent wyborców, o wiele za mało, żeby SPD mogła na serio zagrozić CDU z Angelą Merkel na czele.

Co gorsza chadecy znacznie lepiej wypadają w oczach elektoratu także w kluczowej dla socjaldemokratów sprawie, to jest w kwestii sprawiedliwości społecznej, z której SPD uczyniła główne hasło walki wyborczej. Tylko nieliczni są zdania, że Steinbrück, który potrafi zadbać w należyty poziom własnych dochodów, z honorariami z odczytów i prelekcji na czele, jest pod tym względem bardziej wiarygodny od pani kanclerz.

05.2013 DW Highlights Mai 150 Jahre SPD
W tym roku SPD obchodzi 150 urodziny, ale czy wygra wybory?

Dlatego delegaci przybyli na zjazd do Augsburga z napięciem i nadzieją oczekując jego wystąpienia, po którym spodziewali się zastrzyku otuchy i wiary w zwycięstwo, a przynajmniej lepszych niż do tej pory wyników w sondażach. Im szybciej to nastąpi, tym lepiej, choć oficjalnie partyjna czołówka wciąż powtarza, że wybory do Bundestagu odbędą się dopiero we wrześciu, a więc mają jeszcze całe pięć miesięcy na zmianę sytuacji na swoją korzyść.

Naprawdę najlepszy kandydat?

Peer Steinbrück też stoi na tym stanowisku. W jego przekonani naprawdę gorąca faza walki wyborczej zacznie się dopiero w sierpniu i wtedy, jak twierdzi, SPD potrafi przekonać wyborców, że jest lepszym rozwiązaniem dla Niemiec niż koalicja CDU/CSU - FDP. Alternatywą jest koalicja SPD - Zieloni. Steinbrück wyklucza bowiem z góry wejście do rządu wielkiej koalicji i zawiązanie przez SPD koalicji z Partią Lewica.

Jego głównym problemem jest jednak wciąż on sam. Przeciwnicy polityczny z satysfakcją obserwują kolejne kolejne porażki i potknięcia byłego ministra finansów, biorące się z temperamentu, któremu często daje się ponieść i cech charakteru. To prawda. Steinbrück nie jest ani urodzonym trybunem ludowym, ani politykiem, który od razu budzi żywiołową sympatię każdego.

SPD Parteitag Augsburg
Peer Steinbrück wśród delegatów na zjazd SPD w AugsburguZdjęcie: DW

Dlatego w szeregach partii mnożą się głosy podające w wątpliwość decyzję wysunięcia właśnie jego jako kandydata, który zdetronizuje wciąż bardzo popularną w społeczeństwie panią kanclerz. Nie mówi się tego głośno, ale komentatorzy i analitycy stale zwracają uwagę na ten problem. Peer Steinbrüick nie bardzo potrafi się z nim uporać. Ostatnio, w rozmowie z partyjnymi kolegami powiedział na przykład, że wzdraga się przed poruszeniem na wiecu przedwyborczym propozycji podniesienia podatków, bo ryzykuje wtedy, że ludzie obrzucą go zgniłymi owocami, a tego nie chce ryzykować.

W Augsburgu Steinbrück z miejsca przeszedł do ofensywy. Tak, chcę zostać kanclerzem, oświadczył. "Nie dlatego, że jest to dla mnie ważne osobiście, tylko dlatego, że razem z wami chcę ruszyć z miejsca wiele spraw w naszym kraju".

Jego zdaniem bilans rządów koalicji chadecko-liberalnej pod przewodem kanclerz Angeli Merkel wygląda mizernie. Mimo wciąż rosnących wpływów z podatków dług publiczny w Niemczech nadal wzrasta, a siedem milionów ludzi zmuszonych jest pracować za mniej niż 8,50 euro za godzinę.

Należy położyć kres tej formie rozpasanego kapitalizmu, grzmiał ze zjazdowej trybuny Peer Steinbrück, atakując ze szczególnym zapałem wielomilionowe bonusy dla bankierów i menadżerów, oraz postępującą deregulację rynków finansowych. Przyznał, że SPD też nie jest tu bez winy, ale w odróżnieniu od CDU jego partia wyciągnęła wnioski z popełnionych wcześniej błędów i zapowiedział, że kiedy dojdzie do władzy przyczyni się do "odrodzenia socjalnej gospodarki rynkowej".

W podobnym duchu przemawiała zaproszona na zjazd do Augsburga szefowa partii Zielonych, Claudia Roth. Obecną koalicję trzyma u władzy tylko chęć jej sprawowania, powiedziała, dodając ironicznie, że "życie jest pełne barw i nie musi się wcale ograniczać do tylko dwóch kolorów: czarnego i żółtego", mając na myśli "barwy klubowe" CDU i FDP.

Andrzej Pawlak (dpa, rtr)