1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sojusznicy czy terroryści - Kurdowie z PYD

Andreas Gorzewski 3 marca 2016

Turcja uważa Kurdów z PYD za terrorystów i chce ich wykluczyć z syryjskich rozmów pokojowych w Genewie. Tymczasem dla Zachodu są oni ważnym partnerem.

https://p.dw.com/p/1I6rs
Sieg der YPG in Kobane Syrien 26.01.2015
Bojownicy Ludowych Jednostek Obrony (YPG) świętują w 2015 r. zwycięstwo nad dżihadystami PI pod KobaneZdjęcie: picture-alliance/dpa

W nadchodzącym tygodniu w Genewie ma się rozpocząć kolejna runda syryjskich rozmów pokojowych. Kto do nich zasiądzie oprócz USA, Rosji, Turcji i Arabii Saudyjskiej, jeszcze nie wiadomo. Wątpliwe, czy do Szwajcarii zostaną zaproszeni syryjscy Kurdowie. Chociaż kurdyjska Partia Demokratycznej Jedności (PYD) i jej Ludowe Jednostki Obrony (YPG) kontrolują znaczne obszary przy granicy syryjsko-tureckiej, a Stany Zjednoczone uważają Kurdów za sojusznika, Ankara wyklucza Kurdów w genewskich rozmowach.

Kamal Sido ze Stowarzyszenia na rzecz Ludów Zagrożonych (GfbV) wskazuje w rozmowie z Deutsche Welle, że Kurdów zwodzono już wcześniej. Przed ostatnimi negocjacjami genewskimi wysokiej rangi dyplomaci USA i Rosji mieli prosić Kurdów, by zachowali spokój, ponnieważ w następnych rozmowach wezmą udział. Niewiele jednak na to wskazuje.

Sukcesy Kurdów w walce z PI

Dla USA kurdyjscy bojownicy są ważną częścią ich polityki wobec Syrii. Kurdowie odnoszą sukcesy w walce z dżihadystami Państwa Islamskiego (PI), w ostatnich miesiącach zdołali poszerzyć kontrolowane przez siebie obszary. Rząd w Ankarze tymczasem jest coraz bardziej zaniepokojony wzrostem znaczenia syryjskich Kurdów. Tureckie wojska wielokrotnie ostrzelały kurdyjskie pozycje w Syrii.

Akram Hesso, szef kontrolowanego przez Kurdów kantonu Dżazira na północnym wschodzie Syrii, nie traci jednak pewności siebie. Mówiąc w rozmowie z bliskowschodnim portalem Al-Monitor o stosunkach z Zachodem stwierdził, że opierają się one na „obopólnych interesach w dążeniu do tworzenia demokratycznej władzy w Syrii, w walce z PI i wreszcie w budowie nowego porządku na Bliskim Wschodzie”.

Dla Turcji, państwa członkowskiego NATO, nowy porządek w Syrii i na Bliskim Wschodzie jest jednak wyobrażalny tylko bez organizacji kurdyjskich. Ankara chce uniknąć sytuacji, by na jej południowej granicy poszerzały się de facto samodzielne, kurdyjskie struktury państwowe i zwiększały swój wpływ na kurdyjską mniejszość w Turcji. Dla tureckiego rządu PYD i YPG są tylko syryjskimi odłamami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) uważanej przez Ankarę za organizację terrorystyczną. PKK jest odpowiedzialna za liczne zamachy terrorystyczne w Turcji.

Dla Ankary PYD należy do PKK

Türkei Anschlag in Ankara brennender Bus
Odpowiedzialnością za zamach w Ankarze 17 lutego br. rząd Turcji obarcza YPGZdjęcie: Reuters/Ihlas News Agency

Rząd Turcji jest przekonany, że za zamach bombowy na wojskowe autobusy dokonany 17 lutego br. w Ankarze, który pociągnął za sobą 30 ofiar śmiertelnych, odpowiedzialne jest zbrojne ramię PYD – Ludowe Jednostki Obrony. Dlatego trzeba je zwalczać, podobnie jak PI czy bliski Al-Kaidzie Front al-Nusra.

Syryjskie organizacje kurdyjskie odpierają te zarzuty. W rozmowie z Deutsche Welle szef PYD Saleh Muslim zaprzeczył udziałowi swojej partii w zamachu. W międzyczasie przyznał się do niego turecki odłam PKK.

Dla tureckiego rządu nie odgrywa to roli, dla niego wszystkie te ugrupowania to jedno i to samo. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Takiego samego zdania jest wicepremier Yalcin Akdogan.

Waszyngton nie powinien opierać swojej strategii tylko na „małej organizacji terrorystycznej”, ostrzegł Akdogan w wywiadzie dla agencji AFP. – Inna nazwa nie oznacza zmiany charakteru. Można nazwać jabłko gruszką, mimo to pozostanie ono jabłkiem – stwierdził wicepremier Turcji.

Brüssel Salih Muslim PYD Kurden Syrien
Przywódca PYD Saleh Muslim odpiera zarzuty z AnkaryZdjęcie: picture-alliance/AA/D. Aydemir

Amerykanie i Europejczycy zajmują tu inne stanowisko. Także Kamal Sido z GfbV uważa, że mimo wspólnych interesów, PYD nie jest odłamem PKK.

Niezależnie od zarzutów z Ankary, kurdyjscy bojownicy krytykowani są przez jeszcze jedną stronę – organizacja obrony praw człowieka Amnesty International zarzuca im masowe wypędzenia i niszczenie budynków mieszkalnych na opanowywanych przez siebie terenach. AI opiera się na zeznaniach świadków i zdjęciach satelitarnych.

Multireligijna koncepcja

Kamal Sido krytykuje PYD za naruszanie praw człowieka, podkreśla jednak, że jest to jedyna partia z multietniczną i multireligijną koncepcją. PYD w żadnym wypadku nie opowiada się za kurdyjskim nacjonalizmem. – W międzyczasie 30 do 40 procent bojowników PYD stanowią nie Kurdowie, tylko Arabowie, Asyryjczycy i Ormianie – mówi Sido, sam urodzony w Syrii, w kurdyjskim kantonie Afrin.

Kämpfer von der Volksverteidigungseinheiten im assyrischen Dorf Tel Jumaa Syrien
W szeregach Ludowych Jednostek Obrony walczą obok Kurdów m.in. syryjscy chrześcijanieZdjęcie: Reuters/R. Said

Według eksperta Stowarzyszenia na rzecz Ludów Zagrożonych model multireligijnego społeczeństwa jest jedynym, która może przynieść Syrii pokój. Na fiasko skazana jest natomiast koncepcja przyjęta przez Turcję i Arabię Saudyjską. – Chcą one utorować drogę do władzy umiarkowanemu islamowi, którego nie ma. Coś takiego się nie powiedzie – uważa Sido. Według niego, koncepcję taką odrzucają alawici, chrześcijanie, druzowie, ismailici, szyici i większość Kurdów.

Spór wokół Kurdów nie wróży niczego dobrego próbie zakończenia trwającego już blisko pięć lat przelewu krwi w Syrii. Także przyszłość kurdyjskich kantonów w Syrii jest niepewna. – Niebezpieczeństwo grozi kurdyjskim enklawom ze strony Państwa Islamskeigo, Frontu al-Nusra, tak zwanych umiarkowanych i przede wszystkim ze stron Erdogana – konstatuje Kamal Sido.

Andreas Gorzewski / Elżbieta Stasik