1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Skutki koronakryzysu dla uchodźców i migrantów

28 maja 2021

W raporcie o prawach podstawowych chodzi o losy pojedynczych ludzi i całych grup, jak również o granice wolności w czasach pandemii koronawirusa. Wnioski, do jakich doszli jego autorzy, są niepokojące.

https://p.dw.com/p/3u2xM
Prawa podstawowe w czasie pandemii
Wnioski z raportu o prawach podstawowych nie są wesołe.Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J.Kalaene

Sarah Lincoln jest prawniczką w Towarzystwie Obrony Praw Wolnościowych (GFF). Razem z działaczami Unii Humanistycznej (HU), organizacją Pro Asyl i innymi organizacjami społeczeństwa obywatelskiego każdego roku publikuje tzw. raport o prawach podstawowych na temat przestrzegania praw obywatelskich i praw człowieka. W rozmowie z DW tak ocenia ten liczący 268 stron dokument: „Rok 2020 nie był dobrym rokiem dla praw podstawowych”. Ma to dużo wspólnego z pandemią koronawirusa, ale nie tylko.

Wielokrotne naruszenie praw

W ubiegłym roku prawa wolnościowe były wielokrotnie naruszane. Wielokrotnie było to „konieczne i utrzymywało się w stosownych granicach” dla ochrony życia i zdrowia ludzi, jak mówi Sarah Lincoln. Ale nie zawsze. Na przykład na początku pandemii władze zakazały jakichkolwiek demonstracji. Nawet tych, których uczestnicy stosowali się ściśle do obowiązujących nakazów higienicznych. Podczas jednej z nich uczestniczki chciały wystawić na widok publiczny tylko swoje buty, co „nie przedstawiało przecież żadnego zagrożenia”, podkreśla inicjatorka raportu. Ale i ta forma demonstracji została zakazana.

Prawa podstawowe w czasie pandemii
Zakaz demonstracji w czasie pandemii jest niezgodny z konstytucją - orzekł niemiecki Trybunał Konstytucyjny.Zdjęcie: picture-alliance/dpa/U. Deck

Sarah Lincoln pozytywnie ocenia rolę Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który w postępowaniu w trybie przyspieszonym stwierdził jednoznacznie, że całkowity zakaz demonstracji jest niezgodny z niemiecką Ustawą Zasadniczą. W każdym przypadku należy sprawdzić, czy organizatorzy demonstracji są w stanie zagwarantować przestrzeganie obowiązujących ograniczeń mających na celu ochronę przed infekcją, stwierdził Trybunał.

Sarah Lincoln, która specjalizuje się w prawie konstytucyjnym, obok ogólnie obowiązujących ograniczeń zawężających prawa wolnościowe, zwraca uwagę na sytuację i tak już upośledzonych grup, takich jak dzieci z rodzin o niskich dochodach, pracowników zakładów przetwórstwa mięsnego oraz uchodźców przebywających w kwaterach zbiorowych.

Kwarantanna dla 800 ludzi

Sarah Lincoln zarzuca poważne zaniedbania politykom. Chociażby takie, jak pominięcie początkowo w przepisach o zwalczaniu pandemii ośrodków i innych kwater zbiorowych dla uchodźców. – Nikt nie pomyślał o tym, że w takich miejscach nie da się utrzymać zalecanego odstępu socjalnego – mówi. Kawe Fatehi przekonał się osobiście, do czego to może doprowadzić. Ten prześladowany politycznie w Iranie Kurd przez 13 miesięcy przebywał w ośrodku w Halberstadt w Saksonii-Anhalt.

Nigdy, jak mówi, nie zapomni 27 marca 2020 roku. Tego dnia rano zobaczył przez okno policjantów szczelnie otaczających jego schronisko dla uchodźców. – Policjanci zapowiedzieli przez megafony w wielu językach, że jest ono objęte kwarantanną – opowiada Kawe Fatehi w rozmowie z DW. Blisko 800 uchodźcom przebywającym w schronisku zabroniono najpierw je opuszczać przez dwa tygodnie, ponieważ jeden z nich okazał się zarażony koronawirusem. Wiele razy dziennie mierzono im temperaturę. Dopiero później przeprowadzono w ośrodku testy. Jego test wypadł pozytywnie i dlatego nie wolno mu było opuszczać pokoju. – Czułem się wtedy jak w więzieniu – opowiada. Wolno mu było tylko wyjść do toalety, jednej na 50 uchodźców. W ośrodku zamknięto stołówkę. Jedzenie wydawano uchodźcom w dużym namiocie.

Prawa podstawowe w czasie pandemii
Kawe FatehiZdjęcie: Carola Otte

Wszelkie próby zmiany takiego położenia okazały się bezowocne. Kierownictwo ośrodka tłumaczyło się, że musi stosować się do odgórnych poleceń. W tej chwili 37-letni Kawe Fatehi, za zgodą wydziału ds. cudzoziemców, mieszka w Lipsku i studiuje na tamtejszym uniwersytecie germanistykę. W Iranie uzyskał magisterium z literatury angielskiej. Ma nadzieję na otrzymanie pracy w Niemczech. W tym celu zgłosił się już do biura pośrednictwa pracy, ale na razie nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

„Haniebna debata” o koronawirusie

Autorzy raportu o prawach podstawowych zwracają uwagę na takie przypadki, jak Kawe Fatehi. Dokument ten ukazuje się od 1997 roku. Podczas prezentacji tegorocznej, 25 już edycji w Berlinie w środę 26 maja, była obecna dyrektor Niemieckiego Centrum Badań Migracji i Integracji Naika Foroutan. Kierowana przez nią placówka bada, między innymi, ile osób z migracyjnymi korzeniami pracuje w zawodach ważnych dla niemieckiego systemu społecznego i gospodarczego i w takich placówkach jak sklepy spożywcze czy szpitale, które okazały się szczególnie ważne w pandemii koronawirusa.

„Szczególnie wysoki” jest ich udział w branży pielęgnacyjnej, bo 37 procent. Na podobnym poziomie (35 procent) utrzymuje się on także w usługach kurierskich, przeżywających w koronakryzysie prawdziwy boom. Naika Foroutan zwraca na to szczególną uwagę, ponieważ w niemieckim społeczeństwie osoby z migracyjnymi korzeniami stanowią obecnie 26 procent, a więc znacznie mniej niż w tych dwóch branżach.

Prof. Foroutan zwraca także uwagę na medialne doniesienia o rzekomym związku między liczbą osób przebywających na oddziałach intensywnej opieki medycznej a ich pochodzeniem. Zdaniem części mediów miało to rzekomo wynikać z tego, że migranci trzymają się razem, organizują masowe wesela i inne uroczystości rodzinne oraz nie przestrzegają, w odróżnieniu od rdzennych Niemców, nakazów higieny. Uwagi tego rodzaju Naika Foroutan uważa za „haniebne” i niedopuszczalne.

Prawa podstawowe w czasie pandemii
Mohammed ChahrourZdjęcie: Carola Otte

Kontrowersje wokół „przestępczości klanowej”

Tego samego zdania jest także Mohammed Chahrour, który zaangażował się w prace inicjatywy "Kein Generalverdacht" (pol. "Żadnego ogólnego podejrzenia") przeciwko kryminalizowaniu i rasistowskiemu stygmatyzowaniu przedstawicieli mniejszości etnicznych przez policję w dzielnicy Berlina Neukoelln. Zarzuca on policji, że ta – posługując się kontrowersyjnym określeniem „przestępczości klanowej” – podobnie jak organa bezpieczeństwa stoi na gruncie rasistowskich uprzedzeń i resentymentów oraz narusza przez to prawa zasadnicze i prawa człowieka. Mohammed Chahrour przypomina w związku z tym artykuł 3 niemieckiej Ustawy Zasadniczej, który w punkcie 3 stanowi, że „nikt nie może być dyskryminowany ani uprzywilejowany z powodu płci, rasy, języka, kraju i pochodzenia narodowego, wyznania, poglądów religijnych i politycznych”. Ta obietnica niemieckiego państwa prawnego nie odnosi się jednak w praktyce w równym stopniu do mniejszości etnicznych i upośledzonych grup społecznych, twierdzi aktywista. Dla wielu ludzi w Niemczech odpowiedzialność zbiorowa i poczucie ich napiętnowania jest częścią ich codziennego życia.

Określone grupy ludzi traktuje się ze względu na ich pochodzenie jako „szczególnie skłonne” do popełniania przestępstw. Chodzi tu o Turków, Arabów, Kurdów i mieszkańców Europy Południowo-Wschodniej. Wskutek kontrowersyjnej debaty o przestępczości klanowej przedstawiciele tych grup znaleźli się w centrum uwagi organów ścigania. Mohammed Chahrour nie dziwi się, że w programie wyborczym AfD w poprzednich wyborach do Bundestagu w roku 2017 znalazł się zapis o pozbawieniu obywatelstwa niemieckiego przedstawicieli rodzinnych klanów przestępczych.

Radość z wyroku w sprawie BND

Pomimo całej krytyki naruszeń praw wolnościowych i praw człowieka w tegorocznym „raporcie zasadniczym” znalazły się także przykłady pozytywne.

Były przewodniczący składu sędziowskiego w sądzie administracyjnym we Frankfurcie nad Menem Berthold Huber cieszy się z wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie działalności agentów Federalnej Służby Wywiadu (BND). Zakazano im bowiem podsłuchów telefonicznych oraz inwigilowania Internetu na masową skalę. Zdaniem Hubera jest to „milowym krokiem prawnym i politycznym”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Arabskie klany opanowały Berlin