1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pół wieku "Akcji Znak Pokuty"

Andrzej Stach, Berlin 2 maja 2008

50 lat istnienia i swej działalności obchodzi w tym roku znana nie tylko w Niemczech, ale także w wielu innych krajach organizacja o nazwie Aktion Sühnezeichen Friedensdienste e.V., czyli Znak Pokuty -Służba dla Pokoju.

https://p.dw.com/p/Dsfv
Prezydent Horst Köhler na uroczystości jubileuszu 50-lecia organizacji "Aktion Sühnezeichen"
Prezydent Horst Köhler na uroczystości jubileuszu 50-lecia organizacji "Aktion Sühnezeichen"Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Utworzenie organizacji w roku 1958 było reakcją hierarchii kościelnej na zawód wiernych wywołany postawą kościoła ewangelickiego w czasach nazistowskich. Od samego początku organizacja ta nie tylko podkreślała winę Niemiec za II Wojnę Światową, ale podejmowała konkretne działania na rzecz pokoju, w tym przede wszystkim przez poszukiwanie dialogu i – co podkreśla – przez wyrażanie prośby o zgodę na niesienie przez nią różnorakiej pomocy potrzebującym osobom, instytucjom czy miejscom pamięci. W tym celu do różnych krajów udawali się wolontariusze, którzy pomagali m.in. przy porządkowaniu cmentarzy i obozów zagłady, pracowali w hospicjach, szpitalach i domach pomocy społecznej. Pogłębiający się podział Niemiec i Europy uniemożliwiał dalsze jej funkcjonowanie jako organizacji ogólno niemieckiej. Spowodowało to jej podział na 2 organizacje: zachodnio- i wschodnioniemiecką. Dziś organizacja ta działa nie tylko w Europie.

Ludwig Mehlhorn, jeden z najbardziej znanych działaczy "Akcji Znaki Pokuty"
Ludwig Mehlhorn, jeden z najbardziej znanych działaczy "Akcji Znaki Pokuty"Zdjęcie: DW/Andrzej Stach

Głównym celem założycielskim Aktion Sühnezeichen była służba na rzecz pojednania i pokoju między Niemcami a krajami, które padły ofiarą niemieckiego faszyzmu. Z przyczyn politycznych i praktycznych wschodnioniemiecka Akcja Znaków Pokuty zwróciła się ku krajom byłego bloku wschodniego. Za jeden z krajów priorytetowych uznano Polskę. To oczywiste, twierdzi były wolontariusz Aktion Sühnezeichen Ludwig Mehlhorn, który działalność w jej szeregach rozpoczął w roku 1970:

- Mając 20 lat, kiedy byłem młodym studentem, uświadomiłem sobie, że jako Niemcy mamy z byłymi wrogami II. Wojny Światowej i Narodowego Socjalizmu jakby otwarte rachunki i że jako młode pokolenie jesteśmy spadkobiercami tej historii, tego, co się stało, mimo że nie mieliśmy osobiście udziału w tym - wspomina Mehlhorn.

Podejrzani i infiltrowani

Jako względnie niezależna organizacja kościelna Aktion Sühnezeichen nie była zbyt mile widziana przez władze NRD. Dlatego starały się one uniemożliwiać lub utrudniać jej inicjatywy, twierdzi jeden z jej pierwszych członków, reżyser i były uczestnik ruchów obywatelskich okresu przełomu roku 1989, Konrad Weiß. Władze NRD próbowały infiltrować organizację i wprowadzić do jej szeregów współpracowników służby bezpieczeństwa. Utrudniano też wyjazdy wschodnioniemieckich wolontariuszy do Polski. Największe ograniczenia obowiązywały w okresie stanu wojennego, mówi Konrad Weiß, ale w zasadzie istniały od samego początku:

- Pierwszy wyjazd miał się odbyć w roku 1964, ale nasza grupa nie uzyskała zezwolenie władz. Dlatego zdecydowaliśmy, że udamy się z pielgrzymką do obozów w Sachsenhausen i Ravensbrück. To było moje pierwsze doświadczenie w tym względzie. W następnym roku postanowiliśmy być sprytniejsi i zastosować pewien trik. Załatwiliśmy sobie indywidualne zaproszenia do Polski i z Görlitz każdy uczestnik w pięciominutowych odstępach przekraczał granicę do Zgorzelca. Następnie stamtąd wszyscy razem udaliśmy się do Oświęcimia - opowiada Weiß.

Konrad Weiß był jednym z pierwszych wolontariuszy "Akcji" w Polsce
Konrad Weiß był jednym z pierwszych wolontariuszy "Akcji" w PolsceZdjęcie: DW/Andrzej Stach

Członkowie organizacji angażują się w Polsce jako wolontariusze m.in. przy pielęgnacji nekropolii, porządkowaniu miejsc męczeństwa i pracują w domach opieki społecznej. Pracując jako wolontariusze w Polsce mieli także pewne przywileje w porównaniu do większości swoich rodaków, uważa Ludwig Mehlhorn. Mogli nie tylko poznać specyfikę życia wschodnich sąsiadów, ale także korzystać z większego marginesu swobody niż w NRD:

- Pierwsze lata 70-te były w Polsce, porównując sytuację z NRD, to były lata, w których jednak w pewnych dziedzinach życia społecznego i kulturalnego było więcej możliwe, niż u nas w NRD. Były zespoły teatralne, jak Teatr Ósmego Dnia w Poznaniu lub we Wrocławiu Grotowski. Po prostu trudno było sobie coś takiego wyobrazić w NRD, gdzie całe życie kulturalne było pod cenzurą, pod kontrolą partii komunistycznej. I to wszystko pociągało - opowiada Mehlhorn.

Obecnie Aktion Sühnezeichen rozszerza na swoją działalność na inne kraje i inne aspekty życia społecznego, jak np. opieka nad uzależnionymi od narkotyków czy inicjatywa na rzecz pojednania arabsko-izraelskiego. Wspiera też jeden projektów na Syberii, gdzie na terenie jednego z obozów pracy przymusowej powstaje Muzeum Gułagu. Ludwig Mehlhorn nie uważa dlatego, że działalność tej organizacji młodszym pokoleniom może dziś wydać się anachroniczna. Wprost przeciwnie - dodaje - idea "Akcji Znaki Pokuty" ma wymiar uniwersalny.