Mursi w Berlinie. Niemiecka prasa: jak traktować grabarza demokracji?
31 stycznia 2013„Jak traktuje się oficjalnego państwowego gościa, który przeobraża się właśnie z nosiciela nadziei w grabarza demokracji?”- pyta komentator „Heilbronner Stimme“ – „Zgrzytając zębami przestrzega się zasad protokołu dyplomatycznego. Kanclerz przyjmuje więc egipskiego gościa z całym dyplomatycznym hałasem. Tego samego dnia, którego nad Nilem w starciach z policją znowu giną demonstranci. Zachowanie takie nazywa się pragmatyzmem”.
Drezdeńskia „Sächsische Zeitung“ pisze:
„W sposobie obchodzenia się z Mursim ujawnia się dylemat niemieckiej polityki zagranicznej. Z jednej strony w interesie Niemiec jest, by przełom demokratyczny w Egipcie zakończył się powodzeniem. Także tam rozstrzyga się pytanie, czy Arabska Wiosna pozostanie epizodem, czy na trwałe zmieni region. Z drugiej strony brakuje Mursiemu ważnego kapitału: zaufania do niego i do jego zamiarów. Tylko na tej podstawie wiarygodnie dałaby się uzasadnić niemiecka pomoc. Wypowiadane przez Mursiego obietnice reform są słowami bez pokrycia. Jeżeli nie zapanują w Egipcie w miarę stabilne warunki, z daleka omijać będą ten kraj nie tylko inwestorzy. Także turyści”.
Zdaniem „Westdeutsche Zeitung” z Dusseldorfu:
„Wizyta prezydenta Egiptu była krótka, ale tym bardziej znacząca. Wprawdzie po rewolucji skierowanej przeciw Mubarakowi kraj ten rozwija się w kierunku, który nikomu na Zachodzie nie może się podobać. Ale położenie opozycji i koptyjskich chrześcijan w Egipcie nie poprawi się, jeżeli Mursi i potężne Bractwo Muzułmańskie potajemnie będą mogli warzyć własną zupkę. Dialog także z rządem Niemiec w Berlinie pomoże demokratom w Kairze. Nieprzyjmowanie Mursiego, bo dużo obiecywał i niczego nie dotrzymał, oznaczałoby pozostawienie własnemu losowi Egiptu i umiarkowanych sił. Byłoby to fatalne”.
Ponadregionalny, berliński dziennik „Die Welt” uważa natomiast, że:
„Można nazwać to hucpą (z hebrajskiego: bezczelność). W jego kraju od wielu dni trwają protesty, bo prezydent państwa Mohammed Mursi pozbył się przyjętej na początku wstrzemięźliwości; bo wyraźnie dał do zrozumienia, że tylko pro forma zrezygnował ze swego członkostwa w Bractwie Muzułmańskim. Nader świadomy władzy, pośpiesznie próbuje przeobrazić w muzułmańską autokrację kraj, który pod autokratycznymi rządami przez dziesięciolecia był w regionie gwarantem stabilności – naprawdę nie można o nim powiedzieć, żeby czuł respekt wobec instytucji i był gotowy do zrezygnowania z przemocy”.
„Freie Presse” z Chemnitz podkreśla:
„Egipt jest zbyt ważny dla Bliskiego Wschodu. W Kairze zbiegają się wszystkie nitki. W konflikcie w Strefie Gazy to Mursi pośredniczył w zawieszeniu broni między Izraelem i palestyńskim Hamasem. To dowód na to, jaką rolę odgrywa Egipt w regionie. Ze względów geostrategicznych Zachód musi być zainteresowany w miarę stabilną sytuacją nad Nilem. Wymogami są postępy w rozwoju ekonomicznym i poziomie życia ludności. Dlatego podczas wizyty Mursiego chodziło głównie o pieniądze i prywatnych inwestorów z Niemiec”.
„Stuttgarter Zeitung” stwierdza:
„Z wielu powodów trzeba mieć jeszcze trochę cierpliwości dla rządu w Kairze. Nikt nie może oczekiwać, że po wyborach wszystko potoczy się zgodnie z wolą Zachodu. Rząd federalny miał duże szanse, by podczas wizyty Mursiego wyraźnie dać mu do zrozumienia, że w demokratycznych państwach prawa istnieją granice, których nie wolno przekraczać. Teraz jest rzeczą Mursiego, by pokazał własnemu krajowi, że zrozumiał to centralne przesłanie”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Bartosz Dudek