1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Na kartach kredytowych zarabiają wszyscy, oprócz klienta

Malgorzata Matzke14 sierpnia 2013

Berliński "Tagesspiegel" pisze o pułapkach, jakie czyhają w Polsce na klientów, którzy płacą zagranicznymi kartami kredytowymi. Korzystają na tym wszyscy, oprócz klienta.

https://p.dw.com/p/19PpU
ILLUSTRATION - Zwei Kreditkarten stecken am Mittwoch (18.11.2009) in Frankfurt am Main in einer Geldörse. Aus Angst vor Datenmissbrauch haben die Banken nach Informationen der Financial Times Deutschland (FTD) die bislang größte Umtauschaktion von Kreditkarten in Deutschland gestartet. Allein die Volks- und Raiffeisenbanken zögen wegen des Verdachts auf Datenklau bei einem Dienstleister in Spanien rund 60 000 der von ihnen ausgegebenen Kreditkarten aus dem Verkehr, berichtete das Blatt (Ausgabe vom 18.11.2009) unter Berufung auf den genossenschaftlichen Bankenverband BVR. Damit steige die Zahl der vorsorglich eingezogenen Karten auf mehr als 100 000. Foto: Marius Becker dpa/lhe +++(c) dpa - Report+++ pixel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

"Podczas płacenia zagraniczną kartą kredytową w polskich sklepach, od razu dokonywane jest przeliczenie ceny towaru na euro. Bije to po kieszeni klienta, a banki wydające karty są bezsilne" - tak z grubsza opisuje sytuację autor artykułu Mathias Meissner.

Grosz do grosza

"Niemiecki turysta płacący kartą kredytową często słyszy pytanie: 'Chce Pan płacić w złotych czy w euro?' Może też się zdarzyć, że nikt go nie spyta, tylko kasjer poda paragon do podpisu, z kwotą przeliczoną na euro. To, co napisane jest na wydruku drobnym maczkiem, po polsku i angielsku, powinno jednak obudzić jego czujność, bo akceptuje w tym momencie kurs wymiany i rezygnuje z tego, by przeliczenia dokonała firma Mastercard, wydająca karty kredytowe".

Autor artykułu wyjaśnia, że również w Polsce od prawie roku rozpowszechnia się system, który w innych państwach niemających euro, jak Wielka Brytania czy Szwajcaria, funkcjonuje już od dłuższego czasu. "Nosi on nazwę DCC, Dynamic Currency Conversion, czyli Dynamiczne Przeliczanie Walut. Dla podróżujących nie jest to bynajmniej korzystne. Czasami są to tylko groszowe różnice, ale sumują się, kiedy płaci się często kartą: w hotelu, na stacji benzynowej czy wypłacając pieniądze z bankomatu. Wtedy szybko robi się z tego kilkanaście czy kilkadziesiąt euro.

System DCC rozkręcił się w Polsce przed EURO 2012. Dwa duże, polskie banki, jako pierwsze utorowały mu drogę. Na intratny rynek weszła potem jeszcze firma Elavon, córka jednego z amerykańskich banków. W Europie Elavon, oprócz Polski ma jeszcze swoje filie w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech i Norwegii".

Korzyści czerpią wszyscy, oprócz klienta

System DCC rozpoznaje, kiedy dokonuje się płatności zagraniczną kartą kredytową - i proponuje rozliczenie w rodzimej walucie, co ma uchronić klienta przed 'nieprzyjemnymi niespodziankami', jak można przeczytać na stronie internetowej Elavonu.

"W rzeczywistości jest jednak tak, że ta przykra niespodzianka przychodzi przy skontrolowaniu rozliczenia karty, i gdy samemu obliczy się kurs wymiany. Elavon twierdzi, że jego kurs jest "dokładny, dzienny i odpowiada warunkom rynkowym'. Ale jak dopatrzyli się eksperci, jest zawsze wyższy, niż gdyby kartę kredytową obciążono miejscową walutą. Lecz taka "mądra koncepcja" (autoreklama Elavonu) opłaca się Elavonowi i lokalnym handlowcom, bo oferenci systemu DCC zapisują im na koncie część różnicy przy przeliczaniu walut".

Firmy wydające karty kredytowe dystansują się od tych praktyk 'Nie mamy z tym nic wspólnego', zapewnił rzecznik Mastercard Deutschland Thomas Klein. Klient tak czy inaczej płaci też jeszcze bankowi 1-2 proc. kwoty uiszczanej kartą kredytową.

Znany problem

W internecie nie brak ostrzeżeń przed systemem DCC. Andreas Schwarze, wiceburmistrz gminy Tantow, niedaleko Szczecina od miesięcy zajmuje się sprawą DCC i kwituje to stwierdzeniem: 'Jest to wielkie świństwo'. 'Każdy na tym trochę zarabia, tylko nie klient', mówi i radzi, żeby szybko w głowie, albo przy pomocy kalkulatora przeliczyć, jaką kwotę ma się właściwie do zapłacenia. Polityka partii Lewica denerwuje również, że wiele bankomatów w Polsce jest tak zaprogramowanych, że niemal zmuszają klienta do zaakceptowania wypłaty z gwarantowanym kursem wymiany. Trzeba parę razy klikać, żeby tego uniknąć. Kurs z funkcją DCC jest częstokroć o 10 procent gorszy niż bez niej", pisze autor artykułu w berlińskiej gazecie "Tagesspiegel".

Małgorzata Matzke

red.odp.: Iwona D. Metzner