1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa niemiecka: Buzia na kłódkę wobec niemieckich mediów

Opr. Barbara Cöllen11 kwietnia 2016

Stołeczny dziennik „Tageszeitung” (TAZ) zamieszcza artykuł o lękach polskich dziennikarzy i niepewności niemieckich partnerów polskich mediów co do przyszłej współpracy.

https://p.dw.com/p/1IT20
Polen Jacek Kurski
Jacek Kurski, nowy prezes TVPZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Turczky

„Jeszcze tak niedawno saksońska rozgłośnia MDR (Mitteldeutscher Rundfunk) świętowała razem z polskimi sąsiadami i kolegami” – pisze berlińska „Tageszeitung” przypominając, że w marcu 2014 roku prezes rozgłośni Sandro Viroli podpisał umową o współpracy z polskimi telewizjami regionalnymi we Wrocławiu i Szczecinie. Gazeta cytuje wypowiedzi prezesa MDR, który wtedy powiedział: „10 lat po przystąpieniu Polski do UE partnerstwo (Polaków i Niemców – red.) przede wszystkim na pograniczu stało się już od dawna czymś oczywistym”. Później MDR podpisał jeszcze umowę o współpracy z nadawcą czeskim i wspólnie rozpoczęto realizację polsko-niemiecko-czeskiego magazynu „Mensch Nachbar” („Co słychać sąsiedzie”). „Granice w głowach nie miały wtedy żadnego znaczenia” – mówił prezes MDR. „Teraz, pięć miesięcy po wygranej narodowo-konserwatywnej partii PiS w Polsce, granica w głowach nagle znów nabrała znaczenia”. Gazeta informuje o uchwalonej pod koniec 2015 w szybkim tempie małej ustawie medialnej, która zakłada przekształcenia obecnych radiowych i telewizyjnych nadawców publicznych w instytuty narodowe i przekazanie odpowiedzialności za nie ministrowi skarbu. „W ten sposób rząd może bezpośrednio kontrolować media” – zauważa TAZ. Reforma polskich mediów niepokoi prezesa MDR, lecz - jak zaznacza gazeta - wypowiada się on powściągliwie na ten temat. Martwi się przede wszystkim o polskich kolegów w redakcjach, z którymi od trzech lat współpracuje. „Kto w tych dniach rozmawia z polskimi kolegami i koleżankami, ciągle słyszy to samo: Tak, publiczne media zawsze były w Polsce narzędziem politycznym, każdy nowy rząd zmieniał w nich kadrą kierowniczą, ale czegoś takiego jak teraz jeszcze nigdy nie było. Tak głębokiej ingerencji w struktury mediów jeszcze nie dokonywano. Będąc zwykłym redaktorem nie trzeba się było obawiać zwolnienia. Teraz trzeba” – cytuje rozmowy z polskimi dziennikarzami „Tageszeitung”. Lęk przed zwolnieniem z pracy jest tak silny, że dziennikarze nie chcą, aby publikowano ich nazwiska. „Akurat wobec niemieckich mediów polscy dziennikarze jest lepiej, kiedy trzyma się buzię na kłódkę. Gdyż ten rząd wszystko czyta. Co do przecinka” – zaznacza dziennik.

Prezes rozgłośni MDR nie widzi powodów, aby „ z protestu czy z obawy o stosowanie cenzury wstrzymać współpracę z polskimi partnerami”. Straci ona sens, jeśli polska strona nie będzie emitowała wspólnych produkcji, zaznacza Viroli.

„Tageszeitung” przypomina, że w styczniu 2015 roku współpracę z Polską przerwał francusko-niemiecki nadawca ARTE. W liście adresowanym do prezesa TVP Jacka Kurskiego wyrażono ubolewanie z powodu podjęcia tej decyzji i podkreślono, jak „szczególnie ważna jest Polska” jako partner.

Sandro Viroli nie chciał skomentować wobec berlińskiej gazety decyzji rozgłośni ARTE. Zaznaczył natomiast, że współpracą z polskimi dziennikarzami postrzega też jako „otwarte drzwi” – „jako możliwość dla polskich kolegów swobodnego wyrażania opinii”.

Stołeczny TAZ przypomina, że PiS już w 2006 roku próbował przekształcić media, lecz ich ówczesną reformę uniemożliwił Trybunał Konstytucyjny. „Dlatego tym razem PiS Kaczyńskiego postępuje inaczej. Najpierw partia zlikwidowała Trybunał Konstytucyjny. Potem zadbano o ustawę, która praktycznie zlikwidowała Krajową Radę Radiofonii. I to wszystko dzieje się w kraju, w którym telewizja jest ważniejsza niż we wszystkich innych krajach UE” –zaznacza TAZ dodając, że Polacy przesiadują przed telewizorem 260 minut dziennie, prawie 45 minut więcej niż Niemcy. Równie ponadprzeciętnie dużo Polacy słuchają radia – 32 godziny tygodniowo. „W żadnym innym kraju nie słucha się tyle radia”.

Kto w Polsce kontroluje radio i telewizję publiczną, ten kontroluje opinię publiczną. Taka prosta i przekonywująca jest kalkulacja partii PiS Kaczyńskiego”. Lecz co robi opozycja? – pyta stołeczna gazeta. Polscy dziennikarze, z którymi rozmawia, nie są przekonani, że takie partie jak Platforma Obywatelska chcą innego porządku w mediach. Zaś PiS nie skończył jeszcze reformy mediów.

Prezes MDR zamierza obserwować zmiany, jakie zajdą w redakcjach u polskich partnerów po uchwaleniu nowej ustawy medialnej. Jedną z polskich koleżanek, która z protestu przed planowanymi reformami złożyła wymówienie z pracy, MDR zatrudnia jako wolnego strzelca.

Opr. Barbara Cöllen