1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Podwójny maraton wyborczy w Berlinie

24 września 2017

Akurat w dniu wyborów berlińczycy zafundowali sobie maraton. Co to oznacza? Różne utrudnienia, na które narzekają nie tylko media.

https://p.dw.com/p/2kal7
Berlin Reichstag
Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/A. Widak

W stolicy Niemiec chyba nikt nie będzie się dziś (24.09.2017) nudził. O ile tegoroczną kampanię wyborczą zgodnie uznano za bezbarwną i pozbawioną emocji, to w dniu wyborów ich nie zabraknie. Czy eurosceptyczna i antyimigracyjna Alternatywa dla Niemiec stanie się trzecią siłą polityczną w kraju? A może będzie nią postkomunistyczna Lewica? To także oznaczałoby zmianę jakościową w układzie sił w Republice Federalnej. Przekonamy sią o tym o osiemnastej po ogłoszeniu w mediach pierwszych, przybliżonych wyników wyborów, opracowanych na podstawie sondażu exit poll.

Maraton w Berlinie

Drugie pytanie dnia związane jest z wpływem miejskiego maratonu na przebieg głosowania. Dlaczego zdecydowano się zorganizować tę wielką imprezę sportową, z udziałem prawie 43 tys. biegaczy, akurat w dniu wyborów, Bóg raczy wiedzieć. Ale skutki tej decyzji będą odczuwalne dla wszystkich, którzy znajdą się w centrum miasta. Wstrzymano ruch autobusów i samochodów. Jezdnie oddano zawodnikom, a chodniki kibicom, którzy ich podziwiają i dopingują. Przejście na drugą stronę ulicy, żeby dotrzeć do któregoś z lokali wyborczych w śródmieściu, graniczy z cudem. Nie wiadomo ilu ludzi zrezygnuje wskutek tych utrudnień z głosowania, ale można zakładać, że znajdą się i tacy.

Deutschland Berlin Marathon
Pytanie za 1000 euro: jak przejść przez ulicę w Berlinie, żeby zagłosować?Zdjęcie: Reuters/M. Dalder

Rozeźlone media

Berliński maraton dotknął także media. Wiele stacji telewizyjnych nie otrzymało zezwolenia na zaparkowanie wozów transmisyjnych pod Reichstagiem. Skierowano je na przyległe place i ulice co, jak łatwo się domyślić, tylko rozwścieczyło dziennikarzy, zwłaszcza zagranicznych, bo właśnie ich rozlokowano najdalej od gmachu parlamentu. Sprawozdawcy protestują, a odpowiedzialne za tę decyzję władze tłumaczą się, że to nie one ją podjęły tylko "koledzy z innego urzędu".

Strajk dozorców

Ale na tym nie koniec. Władze stolicy Niemiec w ostatniej chwili i z najwyższym trudem zapobiegły zapowiedzianemu na dzisiejszą niedzielę strajkowi dozorców w dzienicy Mitte, czyli w samym sercu miasta. Dlaczego to takie ważne? To proste. Właśnie oni, dozorcy, odpowiedzialni są za otwarcie szkół i budynków publicznych, w których ulokowano lokale wyborcze. Strajku dozorców nie będzie, zostali zmuszeni do udania się do pracy i wybory w centrum Berlina mogą się odbyć!

Spór o lotnisko

Berlińczycy, a przynajmniej ci, którzy dotrą do urn mimo utrudnień związanych z maratonem, zagłosują dziś także nad utrzymaniem w ruchu niezwykle popularnego i lubianego lotniska Tegel, które w 2012 roku miano zamknąć w związku z oddaniem do użytku nowego, wielkiego, Międzynarodowego Portu Lotniczego Berlin-Brandenburgia, budowanego na terenie lotniska Schönefeld. Na razie naprawdę wielki w tej inwestycji jest tylko skandal, bo nikt nie wie, czy i kiedy to nowe lotnisko zostanie otwarte. Tymczasem port Berlin-Tegel jest wciąż rozbudowywany i unowocześniany, więc może lepiej go zachować?

Obserwatorzy z AfD

Ostatnią, w cudzysłowie, atrakcją wyborczej niedzieli w Berlinie są "obywatelscy obserwatorzy wyborczy" powołani przez działaczy Alternatywy dla Niemiec, którzy obawiają się manipulacji przy urnach. Podobno jest ich już około 1000 i mają pilnie przyglądać się, czy wszystko odbywa się zgodnie z regulaminem. Jak to wpłynie na klimat w lokalach wyborczych przez nich obserwowanych? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że we Frankfurcie nad Menem i w Stuttgarcie przeciwnicy AfD nawołują w mediach społecznościowych do wyjścia na ulice i demonstrowania przeciwko tej partii. Krótko mówiąc, w Berlinie jest dziś naprawdę ciekawie.

Kay-Alexander Scholz / Andrzej Pawlak