1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Parzące bursztyny. Niebezpieczne znaleziska na plażach Bałtyku

Elżbieta Stasik24 stycznia 2014

Spacerowicz zbierał na plaży okruchy bursztynu. Nieco później trafił do szpitala z ciężkimi poparzeniami. W rzeczywistości zbierał bryłki białego fosforu, pozostałości bomb z II wojny światowej.

https://p.dw.com/p/1AwHx
Taucher mit Bombe Mine Sprengkörper Bodensee
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Przypadek poparzonego spacerowicza nie jest odosobniony. Na plażach, zwłaszcza Uznamu, wiele osób zbierało już jasne grudki w przekonaniu, że zbierają bursztyn. W kontakcie z tlenem grudki zapalały się, niejednokrotnie w rękach lub kieszeniach zbieraczy. Fałszywy bursztyn był kawałkami białego fosforu. Ponad sto osób na plażach Uznamu doznało w ten sposób w ostatnich 40 latach ciężkich poparzeń.

Tykające bomby

Biały fosfor jest bojowym środkiem zapalającym, pochodzi z niewypałów – bomb zapalających wystrzelonych z centrum nazistowskiej Wunderwaffe - rakietowego ośrodka doświadczalnego w Peenemünde. Od tego czasu leżą na dnie Bałtyku i rdzewieją, ich trująca zawartość przedostaje się do morza. Sztormy i prądy morskie transportują trucizny na plaże. Przed ich obecnością przestrzegają tablice, ale nie wszędzie.

Na dnie Bałtyku spoczywają tysiące ton amunicji, także chemicznej i bojowych środków trujących. Na niemieckich wybrzeżach odnotowuje się rocznie od 60 do 70 znalezisk niewybuchów. – W tym w 2 - 4 przypadkach zostają poszkodowani ludzie – mówi Claus Böttcher z Ministerstwa Ochrony Środowiska Szlezwiku-Holsztyna w Kilonii. – Tendencja rośnie – dodaje Böttcher, który jest członkiem grupy roboczej „Wojenne pozostałości w morzu”. W końcu 2011 roku grupa przedstawiła obszerny raport na temat zanieczyszczenia amunicją niemieckich wybrzeży

Śmietnik na gazy bojowe

2 miliony ton amunicji najróżniejszego rodzaju zostało zatopionych przez Niemcy w Bałtyku i Morzu Północnym – w obawie, by nie wpadła w ręce wroga albo robiono tak z polecenia zwycięskich aliantów. Obok ładunków wybuchowych do morza wrzucono tysiące ton bojowych środków trujących. Według rozeznania ekspertów z Kilonii w Morzu Północnym spoczywa 220 tys. ton środków chemicznych z I i II wojny światowej, w tym iperyt, tabun i i fosgen. W Morzu Bałtyckim szacunkowo 42 do 65 tysięcy ton.

Fliegerbombe Usedom Meer Bergung
Bomba znaleziona u wybrzeży UznamuZdjęcie: picture-alliance/dpa

Po 70 lub 100 latach stan bomb i pojemników z bojowymi środkami trującymi jest bardzo różny. – Wiele z nich jest jeszcze w nienaruszonym stanie, inne są całkowicie przerdzewiałe; na dnie znaleziono już tylko puste pojemniki – wyjaśnia Jens Sternheim z kilońskiego Instytutu Ochrony Środowiska. Jego zdaniem trudno generalizować. Stan amunicji, każdego z pojemników zależy bowiem od prądów morskich, od specyficznych warunków panujących w danym miejscu.

Za mało prawdopodobne uważają eksperci sytuację, w której jednocześnie miałaby się uwolnić duże ilości trucizn. Jest to raczej długotrwały, stopniowy proces.

Zależnie od rodzaju środka chemicznego, zróżnicowana jest także jego reakcja w zetknięciu z wodą morską lub powietrzem. Niektóre pozostają w pierwotnym stanie przez dłuższy czas, inne bardzo powoli się rozkładają. Teoretycznie mogłyby przeniknąć także do łańcucha pokarmowego, ale badania wielokrotnie prowadzone i w Morzu Północnym, i w Bałtyku tego jak dotąd nie potwierdziły.

Minensprengung in der Ostsee
Niektóre wojenne pozostałości można zlikwidować tylko na miejscuZdjęcie: Bundesmarine

Wojenne pozostałości zalegające na dnie mórz stają się poważnym problemem także ze względu na rosnącą liczbę farm wiatrowych. Całe areały, na których planowana jest ich budowa, muszą być najpierw dokładnie przeczesane i oczyszczone, co pochłania czas i pieniądze.

– Ze względu na stan amunicji i często trudne warunki pod wodą, jedynym wyjściem jest często zdetonowanie jej na miejscu – mówi Jürgen Kroll z Urzędu Kryminalnego w Kilonii, odpowiedzialnego także za bezpieczeństwo dróg morskich i plaż.

Jeden z instytutów badawczych Towarzystwa Fraunhofera zajmujący się technologiami chemicznymi opracował prototyp specjalnego podwodnego robota do usuwania wojennych pozostałości z morskiego dna. – Niestety brakuje w tej chwili woli politycznej, dlatego nie mamy środków na jego budowę – ubolewa Jens Sternheim.

Broń na dnach mórz i oceanów jest problemem na całym świecie, także na przykład na wybrzeżach Włoch, Japonii, Puerto Rico czy na Hawajach. Amunicją na dnie Morza Bałtyckiego zajmuje się grupa ekspertów powołanych przez Komisję Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku (HELCOM), do której należą m.in. Polska i Niemcy. Także na polskim wybrzeżu znajdują się leżące na dnie resztki amunicji i bojowych środków chemicznych. Najbardziej zagrożone są okolice Kołobrzegu i Zatoka Gdańska. Fałszywy bursztyn występuje jednak najczęściej na Uznamie.

Rüdiger Schacht / Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke