1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Ośrodki dla uchodźców w Afryce to nierealistyczny pomysł"

3 lipca 2018

Plan utworzenia przez UE ośrodków dla uchodźców w państwach Afryki Płn. to decyzja o potencjalnie olbrzymich skutkach dla krajów tego regionu, która została podjęta bez żadnej rozmowy z nimi - mówi Henrik Meyer*.

https://p.dw.com/p/30gu2
Griechenland Flüchtlingslager
Zdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/N. Economou

DW: Jak propozycje szczytu Unii Europejskiej w Brukseli zostały przyjęte w państwach Maghrebu - szczególnie te dotyczące utworzenia ośrodków recepcyjnych dla uchodźców na północnoafrykańskim terytorium?

Henrik Meyer*: Z mieszanką niechęci i obojętności. W przypadku krajów Maghrebu i ogólnie północnej Afryki mamy do czynienia z różnymi sytuacjami. Mam na myśli zarówno ich wewnętrzną sytuację polityczną jak i znaczenie oraz rolę w szlaku migracyjnym Południe-Północ. Rządzony autorytarnie Egipt zmaga się z dużymi społecznymi napięciami, ale jak dotąd nie jest ważną częścią szlaków uchodźczych i migracyjnych. Libia ciężko znosi skutki rozpadu państwa, a w jego cieniu powstała niekontrolowana i wpływowa sieć przemytników ludzi. Młoda tunezyjska demokracja potrzebuje sił do kontynuacji politycznej transformacji oraz wzmocnienia gospodarki i obawia się większego niż dotąd wciągnięcia w polityczne kłótnie wokół migracji. Tę listę można kontynuować. Jednak choć ich sytuacja jest bardzo zróżnicowana, to jedna kwestia jednoczy wszystkie kraje regionu: propozycja Brukseli nigdzie nie wywołała zachwytu. 

Jakie są obawy?

Zastrzeżenia są zasadnicze. Kraje północnej Afryki wiedzą oczywiście, jak wyglądała sytuacja w obozach nad Morzem Śródziemnym w ostatnich latach. Zdjęcia przepełnionych obozów dla uchodźców na Lampedusie, Lesbos i Malcie były drukowane przez tutejsze gazety i pokazywane w telewizji. Nikt nie jest zainteresowany powielaniem czegoś takiego we własnym kraju. I chociaż debata w państwach po południowej stronie Morza Śródziemnego nie jest nawet w przybliżeniu tak intensywna jak w Niemczech, to także tutaj ten temat jest politycznie niebezpieczny. Gdy na początku czerwca u Wysp Karkanna zatonął statek i utonęło przynajmniej 76 osób, zwolniono tunezyjskiego ministra spraw wewnętrznych. Ten epizod to tylko przykład na to, jak kontrowersyjny jest ten temat dla rządów.

Henrik Meyer, szef biura Fundacji im. Eberta w Tunisie
Henrik MeyerZdjęcie: FES

Jakie szanse widzi pan dla negocjacji na temat centrów dla uchodźców między UE i państwami Maghrebu?

Bardzo małe. Na pewno będą różnice między poszczególnymi krajami, ale pierwsze reakcje są jednoznaczne. Minister spraw zagranicznych Tunezji Khmaies Jhinaoui powiedział w piątek krótko i wyraźnie, że Tunezja w żadnym wypadku nie będzie gotowa zbudować na swoim terytorium "platform recepcyjnych", jak się je tutaj nazywa. Powiedział dokładnie to samo co jego premier Youssef Chahed. Ten ostatni podczas wizyty w Niemczech w lutym 2017 roku wskazywał na spotkaniu z Angelą Merkel na niebezpieczeństwa dla młodej demokracji i mówił, że Tunezja nie jest w stanie prowadzić ośrodków dla uchodźców. Pierwsze reakcje z Maroka i Algierii były tak samo wyraźne jak z Tunezji. Unii Europejskiej ciężko będzie przekonać te państwa do sensowności swojego planu.

Siedząca grupa imigrantów w Libii
Imigranci w Libii Zdjęcie: Getty Images/AFP/A. Doma

Jak można ewentualnie przekonać kraje Maghrebu do tego planu?

Nawet pomijając ocenę moralną i prawną, ośrodki dla uchodźców w krajach Afryki Północnej to jednoznacznie nierealistyczny pomysł ze strony UE lub niektórych krajów członkowskich. To decyzja o potencjalnie olbrzymich skutkach dla krajów tego regionu, która została podjęta bez żadnej rozmowy z nimi. Ten błąd musi być szybko naprawiony, jeśli ten lub jakikolwiek inny plan ma mieć szansę na akceptację w północnej Afryce. Tamtejsze rządy mają własne interesy, które muszą być uwzględnione w ramach wspólnej umowy. Na przykład wszystkie państwa tego regionu są dotknięte wysokim bezrobociem, szczególnie wśród dobrze wykształconych młodych ludzi. Rządy tych krajów od lat domagają się ułatwienia migracji do Unii Europejskiej dla swoich obywateli. Z perspektywy państw Maghrebu powstrzymanie nielegalnej imigracji musi iść w parze z wyraźnym rozszerzeniem możliwości legalnej imigracji. Jednak północnoafrykańskie rządy wątpią w gotowość do takiego kroku na poziomie europejskim, i prawdopodobnie mają rację.

Czy według pana te kraje byłyby w ogóle w stanie wybudować takie ośrodki?

To generalnie możliwe, ale za jaką cenę? Reakcja rządów państw Maghrebu pokazuje, że zbudowanie takich centrów byłoby możliwe tylko mimo masowego sprzeciwu. Na przykład w Tunezji to nie tylko rząd, ale także organizacje społeczeństwa obywatelskiego, w tym wpływowy związek zawodowy UGTT, wypowiedziały się wyraźnie przeciwko pomysłowi takich centrów. Ciężko sobie wyobrazić wybudowanie takich ośrodków na tunezyjskiej ziemi bez poważnych szkód dla demokracji. Z kolei w Libii pojawia się pytanie, z kim rozmawiać. Struktury państwowe nie funkcjonują i UE nie pozostałoby nic innego niż układać się z rządzącymi de facto bojówkami. To wątpliwe z prawnego i moralnego punktu widzenia. Nie mówiąc już o pytaniu, czy w tak niestabilnej sytuacji w ogóle można zapewnić bezpieczeństwo osobom szukającym azylu.

Imigranci znaleźli nowy szlak do Niemiec

Czy to możliwe, żeby w Libii wprowadzić ten plan w życie bez zaangażowania bojówek?

Odpowiedź jest jasna: nie. To bojówki wypełniają funkcję policji, straży przybrzeżnej i tak dalej. Każdy, kto domaga się utworzenia centrów dla uchodźców w Libii, musi być tego świadomy.

Jak według pana wyglądałaby ochrona praw człowieka w takich obozach? Czy UE byłaby w stanie pozostać wierna swoim zasadom? 

Ta obawa jest uzasadniona. Istnieje zagrożenie, że nawet jeśli takie obozy powstaną, to znajdujący się w nich ludzie nie będą mieli realistycznych szans na dalszą podróż. Co wtedy się z nimi stanie? Wiara w to, że północnoafrykańskie rządy będą troszczyć się o przestrzeganie zasad praworządności i będą traktować osoby z odrzuconymi wnioskami zgodnie z ustalonymi procedurami jest w najlepszym wypadku naiwna, szczególnie w przypadku Libii. Europa powinna jak najszybciej porozumieć się z państwami północnej Afryki, żeby wypracować bardziej sensowne rozwiązanie.

*Henrik Meyer jest szefem biura Fundacji im. Friedricha Eberta w Tunisie.

Rozmawiał Kersten Knipp