1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Orban kontra UE. Artykuł siódmy dla Węgier?

11 września 2018

Viktor Orbán nie zaoferował europarlamentowi żadnych ustępstw wobec ustaw krytykowanych za łamanie podstawowych wartości UE. Europosłowie w środę podejmą decyzję, czy wszcząć postępowanie z art. 7 wobec Węgier.

https://p.dw.com/p/34hOJ
Frankreich - Viktor Orban spricht in Straßburg
Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/J.-F. Badias

Postępowanie dyscyplinujące z art. 7 Traktatu o UE może być wszczęte przez Komisję Europejską (tak stało się w przypadku Polski w grudniu 2017 r.) jedną trzecią krajów Unii albo przez Parlament Europejski – większością 2/3 głosów europosłów (wstrzymujące się nie wchodzą w tę kalkulację) stanowiących jednocześnie ponad połowę członków całej izby. Węgierski premier Viktor Orbán we wtorek uczestniczył w - poprzedzającej środowe głosowanie - debacie europarlamentu o Węgrzech. Mimo nadziei ze strony części eurodeputowanych z frakcji Europejskiej Partii Ludowej (należy do niej m.in. FIDESZ, CDU, CU, PO), Orbán nie wykonał żadnego pojednawczego gestu, lecz twardo „bronił honoru Węgrów”.

Zamierzacie potępić nie tylko rząd, lecz nasz kraj oraz naród, który od tysiąca lat należy do rodziny europejskich narodów chrześcijańskich. Naród, który przelewał krew za wolność i demokrację – powiedział Orbán. Przestrzegał, że Węgry niezależnie od decyzji Paramentu Europejskiego „nie ulegną szantażowi”. – Będziemy nadal bronić naszych granic i blokować nielegalną imigrację – zapowiadał Węgier, który dążył do sprowadzenia całego sporu do - chwytliwego w jego kraju – tematu migracji. Sprawozdanie europarlamentu jednak dotyczy licznych naruszeń krytykowanych przez Komisję Europejską i wielu europosłów już od 2010 r., łącznie z sukcesywnym osłabianiem niezawisłości wymiaru sprawiedliwości.

Viktor Orban w Strasburgu
Viktor Orban podczas debaty europarlamentuZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/J.-F. Badias

Kanclerz Austrii przeciw Orbánowi

- Komisja Europejska podziela zaniepokojenie Parlamentu Europejskiego co do zagrożenia dla praw podstawowych na Węgrzech, niezależności sądownictwa, sytuacji Romów, korupcji – powiedział podczas debaty Frans Timmermans, I wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Odpowiedziały mu głośne oklaski, gdy wytknął Orbánowi, że odmawianie jedzenia migrantom w strefach tranzytowych jest sprzeczne z „zasadami humanitarnymi, a także chrześcijańskimi”. Węgierski premier ostatnio odchodzi od szermowania hasłami o demokracji nieliberalnej i teraz kreuje się na rzecznika „prawdziwej chrześcijańskiej demokracji” w UE.

Przedstawicielka austriackiej prezydencji w Radzie UE (Karoline Edstadler z ministerstwa sprawiedliwości) powtórzyła, że „w kwestiach praworządności nie może być żadnych kompromisów”, choć wstrzymała się od zajmowania stanowiska przed głosowaniem Parlamentu Europejskiego. Kanclerz Sebastian Kurz jednak zapowiedział wcześniej w mediach, że jego partia należąca do centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) zagłosuje za art. 7 w sprawie Węgier. To duży cios dla Orbána, którego z Kurzem łączą dążenia, by zaostrzyć politykę antyimigracyjną w UE. Ale o ile rząd Kurz przyjął niektóre hasła skrajnej prawicy, zrobił to bez autorytarnego posmaku, który jest coraz mocniejszy na Węgrzech. W kwestiach państwa prawa Kurz jest bardzo stanowczy także wobec Warszawy.

Orbán przez wiele lat korzystał ze swoistej ochrony EPL, która ma największą frakcję w europarlamencie. Pomagała mu przez zwykłą klubową solidarność, choć były też głębsze przyczyny – przykładowo kanclerz Angela Merkel bała się alienowania Węgra i stawiała na  - coraz mniej skuteczne - próby powściągania go w ramach rodziny centroprawicowej. Klub EPL we wtorek wieczorem – po rozmowie z Orbánem - miał debatować, czy zajmie wspólne stanowisko (i jakie) w czasie środowego głosowania co do art. 7. W EPL są zwolennicy wyrzucenia EPL z frakcji ERPL (jak była komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding), są też wieloletni obrońcy Węgra – jak szef frakcji, bawarski chadek Manfred Weber.

Manfred Weber w Strasburgu
Manfred Weber w StrasburguZdjęcie: Reuters/V. Kessler

Sprawdzian dla Webera

Ale i Weber od kilku dni naciskał na Orbána, by zaproponował ustępstwa, co pomógłby zatrzymać art. 7. – Nie będziemy mogli ci pomóc, jeśli ty nam nie pomożesz – miał telefonicznie ostrzegać premiera Węgier w zeszłym tygodniu. – Nasz klub nie rozumie, dlaczego Uniwersytet Środkowoeuropejski jest pod taką presją – powiedział we wtorek Weber. Sugerował, że przed środą oczekuje od Orbána deklaracji o zmianie ustawy wymierzonej w tę uczelnie (czyli „uniwersytet Sorosa”) oraz zmiany regulacji wymierzonych w organizacje pomagające migrantom.

– W Unii mogą być różne poglądy na politykę migracyjną. Ale jeśli mówi się ogólnie, że się jest przeciw islamowi, to wykonuje się pracę dżihadystów dążących do starcia wewnątrz naszych społeczeństw. W Europie mamy rozdział państw od kościołów - ustanowiliśmy prawa człowieka, nie prawa chrześcijańksie – powiedział Weber, który w zeszłym tygodniu zgłosił chęć zastąpienia Jeana-Claude’a Junckera na czele Komisji Europejskiej w 2019 r.

Głosowanie przeciw Orbánowi zapowiedzieli liberałowie, lewica, zieloni. Natomiast w imieniu klubu konserwatystów bronił go Ryszard Legutko (PiS). – To bezproduktywny spektakl. W Polsce rośnie poparcie dla rządu po takim spektaklu w europarlamencie – przekonywał Legutko. Natomiast Nigel Farage (UKIP), jak zwykle porównujący UE do ZSRR, namawiał Węgry, by dołączyły do klubu brexitowego.

Będą wstrząsy u chadeków?

Ewentualne głosowanie przeciw Orbánowi przez dużą część europosłów EPL grozi tej międzynarodówce dużymi tarciami wewnętrznymi. Premier Węgier powiedział po wtorkowej debacie, że nie zamierza opuszczać EPL, ale w tej grupie mogą wzmóc się głosy na rzecz zawieszenia FIDESZ-u. Obecnie Węgrzy to 12 z 219 europosłów EPL (druga pod względem frakcja, czyli centrolewica ma 189 deputowanych), a kolejnych 7-8 z krajów Europy środkowej mocno zależy od głosów mniejszości węgierskiej zwykle bardzo przychylnej Orbánowi. Dołączenie do skrajnie prawicowej frakcji Europy Narodów i Wolności (m.in. partie Marine Le Pen o Mattea Salviniego) już publicznie zaproponował Węgrowi austriacki wicekanclerz Heinz-Christian Strache z FPÖ. Ale Orbán – przynajmniej na razie - nie ma na to ochoty.

Wszczęcie postępowania z art. 7 to z prawnego punktu widzenia złożenie do Rady UE (ministrowie krajów UE) wniosku o stwierdzenie „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” wartości podstawowych UE. Projekt uchwały Parlamentu Europejskiego, autorstwa Holenderki Judith Sargentini, precyzuje, że chodzi ryzyko m.in. dla systemu wyborczego, niezależności sądownictwa, systemu antykorupcyjnego, wolności wypowiedzi, wolności nauki, wolności religii, wolności zrzeszania się, prawa mniejszości (w tym Romów) oraz praw podstawowych migrantów i osób ubiegających się o azyl.

Teoretycznie art. 7 może prowadzić do sankcji, ale na to nie ma apetytu w Unii, a jeśliby nawet był, to trzeba by – niemożliwej do osiągnięcia - jednomyślności reszty krajów Unii. Choć niegdyś podnoszono taki pomysły, niemożliwe prawnie jest ominięcie weta Polski (wobec sankcji dla Węgier) i weta Węgier (wobec sankcji dla Polski) poprzez jednoczesne głosowanie w kwestii obu krajów w ramach art. 7.