1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Odnowiona Bruksela: Charles Michel i Ursula von der Leyen

29 listopada 2019

Jean-Claude Juncker i Donald Tusk pożegnali się dziś z pracą w UE. Pierwszy ma pisać wspomnienia na emeryturze w Luksemburgu. Drugi znów zasygnalizował apetyt, by kierowanie EPL łączyć z działalnością w Polsce.

https://p.dw.com/p/3TzAb
Charles Michel i Donald Tusk
Charles Michel i Donald TuskZdjęcie: Reuters/Y. Herman

Swą kadencję w najbliższą niedzielę zaczyna Belg Charles Michel, nowy szef Rady Europejskiej, a także nowa Komisja Europejska, kierowana przez Ursulę von der Leyen. Michel podczas krótkiej ceremonii dostał w piątek (29.11.2019) od Donalda Tuska dzwonek, którego dźwięk rozpoczyna obrady Rady Europejskiej. Natomiast von der Leyen w ten weekend wprowadza się do głównego budynku Komisji Europejskiej. Jej szefowie dotychczas nie mieszkali w biurze (czy konkretnie w pokojach dotąd służących im do wypoczynku podczas dnia), więc to novum wywołuje trochę złośliwości wśród zwykłych pracowników instytucji UE. Jednak to zwyczaj przeniesiony przez von der Leyen z czasów jej ministrowania w rządzie w Berlinie.

Charles Michel
Charles MichelZdjęcie: Reuters/Y. Herman

Ostrożniej z Twitterem?

Unijna Bruksela spodziewa się po byłym premierze Belgii sposobu urzędowania znacznie dyskretniejszego od Tuska. - Będę mieć własny styl. Być może będę ostrożniejszy w sprawie tweetów. Przynajmniej na początku… - powiedział Michel pół żartem do Tuska.

Polak miał spore problemy, by pomieścić się ramach roli, która została pomyślana w traktacie lizbońskim nie jako urząd przywódcy, lecz raczej pośrednika między premierami i prezydentami krajów Unii. A skoro do przewodzenia Tusk nie miał twardych uprawnień, usiłował narzucać tematy m.in. za pomocą mediów społecznościowych. Internetowe wpisy Tuska bywały wręcz prowokacyjne, co schlebiało Polakowi. Jednak czasem zdarzały się wpadki, jak wpis: „Ostatni komentarz mojej żony: jeden Donald wystarczy” tuż przed wyborami prezydenckimi USA, które – najwyraźniej wbrew prognozom Tuska – wygrał Trump.

- Od moich pierwszych miesięcy w Brukseli w Unię uderzały kryzysy – kryzys w Grecji, sprawa Ukrainy, migracyjny, ataki terrorystyczne i ISIS, potem brexit. Ale zachowaliśmy jedność – powiedział w piątek Tusk. Od początku grudnia będzie kierować Europejską Partią Ludową (EPL), czyli międzynarodówką unijnej centroprawicy, której władze mają siedzibę w Brukseli. - Będę już coraz bardziej obecny w Polsce, mam pewne zobowiązania i pewne pomysły. Będę miał dużo więcej czasu i wykorzystam ten czas bardzo intensywnie dla polskich spraw – powiedział Tusk dziennikarzom.

Kto wygra ideowy spór w EPL? Donald Tusk czy Viktor Orban? – Tusk – krótko odpowiedział dziś Juncker na swej ostatniej konferencji prasowej. Podkreślał, że jest „bardzo zaniepokojony” o praworządność w UE. – Nie jest w pełni przestrzegana w więcej, niż jednym kraju UE – powiedział Juncker.

Pierwszym sprawdzianem dla 44-letniego Michela będzie szczyt UE w połowie grudnia, który ma się zająć unijną strategią wobec kryzysu klimatycznego, budżetem na lata 2021-27 oraz reformami unii walutowej, najgłośniej postulowanymi przez Macrona. Ponadto Michel będzie próbował uzyskać od Rady Europejskiej wskazówki dla dalszych prac m.in. w kwestii powiązania funduszy z praworządnością.

Ursula Von der Leyen, Donald Tusk i Charles Michel
Ursula Von der Leyen, Donald Tusk i Charles Michel Zdjęcie: Imago Images/Belga

Doświadczenie kamikadze

Michel uchodzi w Brukseli za człowieka Emmanuela Macrona, choć sam podkreśla, że to Angela Merkel już na kilka miesięcy przed jego nominacją zapytała Belga o jego ewentualne aspiracje co do najwyższych stanowisk europejskich. Michel deklaruje, że w wypracowywaniu kompromisów w Radzie Europejskiej może mu pomóc doświadczenie z jego własnego rządu, którym kierował do zeszłego miesiąca. W 2014 r. jako 39-letni, czyli najmłodszy od połowy XIX w., premier Belgii stanął bowiem na czele gabinetu opartego na bezprecedensowej koalicji rządowej, która po raz pierwszy obejmowała izolowaną, największą flamandzką partię Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) – teoretycznie dążącą do rozpadu Belgii na frankofońskie Południe i flamandzką Północ.

Ponadto czteropartyjna koalicja rządowa Michela, która zgodnie z konstytucją powinna mieć ministrów zarówno z frankofońskiej, jak i z niderlandzkojęzycznej części Belgii, spełniła ten wymóg w wariancie absolutnego minimum. Jedynym frankofońskim ugrupowaniem była liberalna partia Michela. Niebywały skład rządu Charlesa Michela sprawił, że ochrzczono go „koalicją kamikadze”. Ale rozpadła się dopiero na kilka miesięcy przed planowymi wyborami parlamentarnymi z maja tego roku, gdy N-VA (kierowana przez burmistrza Antwerpii Barta De Wevera) opuściła rząd w proteście przeciw podpisaniu oenzetowskiego Globalnego Porozumienia o Migracji.