1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Historia tureckiej imigracji

Kemal Hür / Monika Skarżyńska16 października 2012

Odnoszący sukcesy piłkarz Mesut Özil, reżyser Fatih Akin czy pisarz Feridun Zaimoglu to obywatele Niemiec, którzy należą do niemieckich celebrytów. Ich rodzice przybyli do tego kraju jako gastarbeiterzy.

https://p.dw.com/p/15tYM
--- DW-Grafik: Peter Steinmetz

We wspomnieniach Turków, którzy przyjechali do Niemiec wyraźne staje się, że w ciągu ostatnich 50 lat zmienili się nie tylko imigranci, lecz także ewoluowało niemieckie społeczeństwo.

– Podczas podróży ze Stambułu do Monachium przeszkadzały mi wąsy – przypomina sobie Dursun Güzel. Gdzieś pomiędzy dwoma światami, w których miał właśnie żyć, udał się do toalety w pociągu i po raz pierwszy zgolił wąsy. - Prawdopodobnie był to mój pierwszy krok ku integracji – opowiada z uśmiechem 68-letni meżczyzna. Wtedy uważał, że w nowoczesnych Niemczech nie nosi się wąsów. Było to 21 września 1968 roku. Współtowarzysze Dursuna pochodzili z różnych stron Turcji. Przez dwa dni jechali do obcego kraju, który ich wzywał. Niemcy potrzebowały pracowników, a oni potrzebowali pracy.

Titel: Dursun Güzel Schlagworte: Dursun Güzel, Deutschland - meine Geschichte Wer hat das Bild gemacht?: Kemal Hür Wann wurde das Bild gemacht?: 9.9.2012 Wo wurde das Bild aufgenommen?: Berlin Bildbeschreibung: Dursun güzel wurde während einem Interview für die DW fotografiert In welchem Zusammenhang soll das Bild/sollen die Bilder verwendet werden?: Artikel / Bildergalerie
Dursun GüzelZdjęcie: Kemal Hür

Pobór do pracy po obu stronach

W latach 50' i 60' Niemcy przeżywały boom gospodarczy. Brakowało rąk do pracy. Od 1955 roku do RFN zaczęli przybywać także robotnicy z Włoch, potem z Grecji i Hiszpanii. Umowę między Turcją a Niemcami o naborze pracowników zawarto 30 października 1961 roku. Dokument miał tylko dwie strony – mniej niż umowy o prace, z którymi Dursun Güzel i wąsaci gastarbeiterzy przyjechali do Monachium.

Dursun Güzel pochodzi z prowincji Sivas położonej w środkowej Anatolii. Pracował tam na kolei. Było to stałe i pewne zatrudnienie, przynoszące wyższe zarobki niż wynagrodzenie w prywatnych firmach. Był żonaty i miał dwoje dzieci. Gdy żona była w ciąży z trzecim dzieckiem, zdecydował się na wyjazd do Niemiec. Jego brat pojechał tam w 1964 roku. Jako robotnik zarabiał więcej od Dursuna, zatrudnionego na stałe w Tureckich Kolejach Państwowych. Poza tym wychwalał lepsze warunki życia i pracy gdy latem wracał na kilka tygodni do Turcji. Kiedy znalazł pracę dla brata, Dursun nie zastanawiał się długo. Miał długi w spółdzielni mieszkaniowej, i nie zawsze mógł płacić raty o czasie. Jego dochody nie wystarczały na budowę własnego domu. Pragnął, aby to marzenie spełniło się dzięki pracy w Niemczech.

Niemcy mlekiem i miodem płynące?

Z podobnym marzeniem wyruszała do RFN większość gastarbeiterów. Według danych Centrum Studiów Tureckich i Badań Integracji w Essen, do czasu wygaśnięcia umowy w 1973 roku do RFN przybyło z Turcji 867 tysięcy osób. Nabór do pracy powierzono biurom pośrednictwa pracy w Turcji otwartych w tym celu. Niemieckie przedsiębiorstwa płaciły prowizje tureckim władzom za każdego pracownika. Kandydaci musieli przejść badania lekarskie od stóp do głów. - Lekarze oglądali nas ze wszystkich stron, zaglądali nawet do spodni – przypomina sobie Dursun Güzel.

W pierwszych latach zarobkowej emigracji, zdrowy jak ryba Dursun Güzel pracował przy budowie dróg w Badenii-Wirtembergii. Potem trafił do fabryki samochodów. Wraz z innymi Turkami zamieszkiwał kwatery pracownicze. Gdzieś w Turcji usłyszał, że ulice w Niemczech są ze złota. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Praca w RFN była cięższa od tej na tureckich kolejach. Dursun chciał jednak szybko zarobić pieniądze na wymarzony dom w Sivas. Kiedy w 1970 roku po raz pierwszy pojechał na urlop, miał w kieszeni zaoszczędzone osiem tysięcy marek. Na dom potrzebował trzy razy tyle. Poza tym miał jeszcze do spłacenia długi.

Łączenie rodzin

Jak większość pierwszych gastarbeiterów, Dursun Güzel nie chciał wracać po kilku latach do domu. Przeniósł się do Berlina, do którego w 1971 roku sprowadził swoją żonę. Przez pewien czas ich dzieci mieszkały u krewnych w Sivas, którym Güzelowie wysyłali dużo pieniędzy. Kiedyś, już po przyjeździe do Niemiec, dzieci opowiedziały, jak trudne i smutne było dorastanie bez rodziców. -To ciągle mnie bardzo boli – przyznaje ojciec Dursun.

Pod koniec lat 70' wielu gastarbeiterów sprowadziło do Niemiec całe swoje rodziny. Ich pozwolenie na pracę i pobyt na czas określony zostały przedłużone wraz z uchwaleniem ustawy o cudzoziemcach w 1965 roku. Także po wstrzymaniu werbunku do pracy w 1973 roku było możliwe łączenie rodzin. W Turcji doszło wówczas po raz trzeci do przewrotu wojskowego. Kto mógł, wywoził swoje dzieci z kraju, w którym sytuacja polityczna była bardzo niepewna.

ARCHIV - Türken warten 24.7.1970 in einem eigens für die Abfertigung türkischer Gastarbeiter errichteten Zelt auf dem Düsseldorfer Flughafen auf ihren Flug in die Heimat. Für rund 30 Türken hatte der Morgen damals mit einer unangenehmen Überraschung begonnen: Trotz Flugtickets, die sie über ein Reisebüro gebucht hatten, gab es für sie keinen Platz in der Maschine. Das Reiseunternehmen sagte den Transport in ihre Heimat für den Nachmittag zu. Foto: Bertram dpa (zu dpa-Themenpaket «Anwerbeabkommen») +++(c) dpa - Bildfunk+++
1970 rok - Tureccy imigranci na lotnisku w DuesseldorfieZdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemieccy politycy nie byli na to przygotowani – mówi Yunus Ulusoy z Centrum Studiów Tureckich. Dla dzieci z rodzin imigrantów zarobkowych stworzono wówczas tzw. klasy przygotowawcze, „częściowo podobne do wiejskich szkół w Anatolii, w których nauczano po turecku wszystkie dzieci razem, bez względu na wiek“, opowiada badacz migracji Ulusoy, który sam uczęszczał do takiej klasy. - Miały one służyć jako „azyl“ do momentu powrotu dzieci i młodzieży – mówi Ulusoy. Imigranci, nazywani do połowy lat 80. „gastarbeiterami“, wcale jednak nie myśleli o powrocie.

Zachęta do powrotu

Rząd Helmuta Kohla zachęcał cudzoziemców do powrotu do swoich krajów ojczystych proponując im „premię opcyjną“. W latach 1982-1985 Niemcy opuściło ponad trzysta tysięcy Turków. Wyjeżdżając stracili prawo do ponownego wjazdu na teren RFN. -Trudności tych, którzy w Turcji próbowali znów zapuścić korzenie, były ostrzeżeniem i nauczką dla pozostałych – twierdzi Ulusoy. Wówczas wielu imigrantów zarobkowych porzuciło swoje marzenia o własnym domu, które mogły się spełnić dzięki długoletniej pracy w Niemczech. - Tutaj przenieśli na stałe swoje życie” – mówi Ulusoy.

Również Dursun Güzel nie myślał już więcej o powrocie w latach 80'. Tylko raz rozmawiał o tym ze swoją żoną – po zjednoczeniu Niemiec. Z powodu choroby nie był zdolny do pracy i utrzymywał się z zasiłku. Ksenofobiczne i rasistowskie napaści na obcokrajowców w Rostocku, Mölln, Solingen i innych miastach wywołały jego niepokój. Mimo to rodzina zdecydowała się pozostać w Berlinie.

Güzelowie nie należą do wyjatków. Pieniądze przesyłane przez niemieckich Turków były źródłem dewiz i rozwoju dla Turcji do końca lat 90'. Obecnie, ze względu na szybki wzrost tureckiej gospodarki i inwestycji w Niemczech, Turcy przestali właściwie emigrować do Niemiec. Z Turcji nadal przyjeżdżają członkowie rodzin, a przede wszystkim żony. Niemniej jednak – podkreśla badacz migracji Yunus Ulusoy – od 2006 roku coraz więcej Turków wyjeżdża z Niemiec. W ciągu ostatnich pięciu lat do ojczyzny powróciło 31 tysięcy osób, ktore dorastały i uczyły się w Niemczech. Na tureckim rynku pracy mają większe szanse niż tutaj, mimo że Niemcy poszukują pilnie specjalistów.

Nowa ojczyzna

Dursun Güzel postanowił zostać właściwie z jednego powodu. - Mimo trudności – mówi – czuję się tu wolny. Berlin jest już od dawna jego ojczyzną – podkreśla bez wahania. Jego dwie córki i syn mają już sami dzieci. Wszyscy postrzegają Berlin jako ojczyznę – opowiada Dursun Güzel i pokazuje, śmiejąc się, swoje mocno posiwiałe wąsy.

Ein Mann am Mittwoch (26.10.2011) in Istanbul an einem Sonderzug vorbei. Der Sonderzug aus Istanbul fährt über den Balkan nach München und soll an die vor 50 Jahre begonnene Einwanderung von Türken nach Deutschland erinnern. Deutschland und die Türkei hatten am 30. Oktober 1961 ein Anwerbeabkommen unterzeichnet, in dem der Aufenthalt türkischer Arbeitskräfte in Deutschland geregelt wurde. Die zunächst als «Gastarbeitern» gekommenen Türken blieben oftmals bis heute. Foto: Carsten Hoffmann (zu dpa-Korr "Großer Bahnhof für Migranten der ersten Stunde" vom 26.10.2011) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Obchody jubieluszu: Specjalny pociąg ze Stambułu przez Bałkany do Monachium miał przypomnieć historię emigracji sprzed 50 lat.Zdjęcie: picture-alliance/dpa

- Zapuściłem je na początku lat 90'. Moja najstarsza córka stwierdziła, że jako dziadek powinienem je mieć.

DmG Sinan Akkus, rezyser. Turcja

[No title]

DmG Achmed Lokurlu, przedsiebiorca

DmG Binooki, Turcja

ZOBACZ: Pospieszny POLONIA Polacy, którzy odnieśli sukces w Niemczech >>