1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niewolnicy dyktatury proletariatu. Praca przymusowa w NRD

Kay-Alexander Scholz / Róża Romaniec24 czerwca 2015

W enerdowskich zakładach karnych prace przymusowe wykonywało co najmniej 250 tys. więźniów politycznych - wynika z najnowszego raportu na ten temat. Na ich niewolniczej pracy korzystały także zachodnie firmy.

https://p.dw.com/p/1FmHE
PK Ikea - DDR Zwangsarbeiter
Zdjęcie: dapd

W ciągu 40 lat istnienia tzw. "Niemieckiej Republiki Demokratycznej" (NRD) aż 250-300 tys. więźniów politycznych wykonywało prace przymusowe. Najwięcej z nich - w pierwszych latach istnienia tego państwa. Pod koniec lat 80-tych enerdowski reżim zmuszał do pracy 3 do 4 tys. więźniów rocznie.

Wielu z nich odsiadywało karę za próbę ucieczki na Zachód tzw. "Republikflucht". Części więźniów udało się uniknąć kar tylko dzięki "wykupieniu" ich przez RFN. Dotyczyło to ok. tysiąca osób rocznie.

Więźniowie polityczni byli traktowani w NRD jak zwykli przestępcy i podobnie jak inni musieli pracować w państwowych zakładach. Rząd Niemiec przedstawił właśnie najnowsze badania dotyczące systemu pracy przymusowej w NRD.

Oficjalnie pracy przymusowej w NRD nie było. Początkowo więźniowie polityczni umieszczani byli w zakładach karnych razem z osobami skazanymi za pospolite przestępstwa. W późniejszych latach umieszczano ich w kilku wybranych placówkach. Wśród nich były też zakłady wyspecjalizowane w "sprzedaży" więźniów politycznych na Zachód. Proceder ten trzymany był w tajemnicy.

Dostarczyciele dewiz

Najpóźniej od początku ery Ericha Honeckera w 1971 roku praca więźniów - także tych politycznych - była stałym elementem planowania enerdowskiej gospodarki - potwierdza autor raportu Jan Philipp Woelbern z Centrum Badań Historycznych w Poczdamie. Według niego co roku zmuszano w NRD do pracy 15-30 tys. więźniów.

Symbolbild - Ikea
IKEA produkowała również w NRD - jak się okazało w 2012 roku w produkcji brali udział więźniowie polityczniZdjęcie: picture-alliance/dpa

Najnowsze badania opierają się na analizie akt enerdowskiej służby bezpieczeństwa - Stasi, danych z centralnej kartoteki więźniów oraz osobistych relacji więzionych. Ci, którzy trafiali za kratki z powodów politycznych, mieli według autora raportu produkować przede wszystkim te artykuły, które przynosiły dewizy, czyli np. pończochy, aparaty fotograficzne i inne produkty sprzedawane potem w zachodnich Niemczech. Dzięki temu NRD pozyskiwało zachodnie marki, za które kupowało na Zachodzie artykuły, których brakowało w tzw. gospodarce socjalistycznej.

Szef urzędu ds. akt Stasi (odpowiednika IPN) Roland Jahn, zwrócił uwagę, że odpowiedzialność za bezprawne wykorzystywanie pracy więźniów ponosi nie tylko Stasi, ale i partia komunistyczna SED, która praktycznie decydowała o wszystkich szczegółach życia codziennego w NRD.

Wstrząsające relacje

W relacjach więźniowie podkreślają, że wprawdzie możliwość pracy ułatwiała im przetrzymać okres izolacji w więzieniu, jednak równocześnie podkreślają, że ich warunki pracy były gorsze niż w przypadku pozostałych więźniów. Musieli spełniać wyższe normy, pracować nocą oraz wykonywać szczególnie ciężkie i niebezpieczne zadania.

Potwierdza to Christian Sachse, rzecznik unii organizacji ofiar enerdowskiego reżymu. Sachse reprezentuje setki ofiar pracy przymusowej w NRD. Przytycza on relacje więźniów, którzy byli na przykład zmuszani do usuwania wyciekłej rtęci lub wdychania oparów ciężkich metali, co później najprawdopodobniej u wielu z nich doprowadziło do chorób nowotworowych.

Cisi wspólnicy

Roland Jahn domaga się dalszych badań naukowych np. dotyczących skutków aresztu więźniów politycznych. Jego zdaniem nadal brakuje informacji na ten temat. O problemie pracy przymusowej w NRD niemiecka opinia publiczna dowiedziała się dopiero w 2012 roku, kiedy szwedzki koncern meblowy IKEA przyznał, że już od lat 80-tych wiedział o wykorzystywaniu do produkcji mebli więźniów politycznych w NRD.

DDR Frauenstrafvollzug Stollberg-Hoheneck
Zakład pracy krawieckiej w więzieniu Stollberg-HoheneckZdjęcie: picture alliance/ZB

Jahn uważa, że należałoby się również lepiej przyjrzeć roli firm i koncernów zachodnich w tym precederze i krytykuje brak woli politycznej w tym zakresie. Jahn, który sam był ofiarą enerdowskiego reżymu, zauważa, że w wymianę handlową między NRD a RFN było zaagażowanych 6 tys. firm. Około stu z nich czerpało korzyści z pracy robotników przymusowych. Do tej pory jedynie kilka z nich zleciło przebadanie pod tym kątem akt Stasi. Szef urzędu ds. akt Stasi zaapelował do niemieckiego biznesu, aby wsparł finansowo organizacje ofiar reżimu NRD.

Kay-Alexander Scholz / Róża Romaniec