1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Turcja rozgląda się za partnerami spoza UE

Alexandra Jarecka8 sierpnia 2016

Komentatorzy prasy zajmują się propozycjami kanclerza Austrii Christiana Kerna oraz ministra spraw zagranicznych Sebastiana Kurza, by UE przerwała rozmowy akcesyjne z Turcją.

https://p.dw.com/p/1Jd9i
Angela Merkel Recep Tayyip Erdogan Bildkombo
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Kappeler/DW

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdza, że „od wejścia w życie porozumienia z Turcją i zamknięcia tzw. szlaku bałkańskiego liczba uchodźców i migrantów, którzy dostali się na greckie wyspy radykalnie zmalała. Właśnie w obliczu wpływu kryzysu migracyjnego na politykę wewnętrzną państw europejskich w ubiegłym roku, należałoby zadać sobie pytanie, czy to należałoby ponownie zmienić. W tym kontekście postawiono zarzut - jako ostatni uczynił to minister spraw zagranicznych Austrii - że Europa staje się łatwym celem szantażu. Ale to nie odpowiada rzeczywistości. Porozumienie jest korzystne dla obu stron. Gdyby Europejczycy, jak się twierdzi, dali się szantażować, już dawno, przymykając oczy na wszystko, znieśliby obowiązek wizowy wobec Turcji. Jednak nie zrobili tego i nie szczędzą Erdoganowi krytyki”.

Berlińska gazeta „Tageszeitung” jest zdania, że „Christian Kern wypowiada to, o czym myśli wielu w UE: że raczej ciężko będzie negocjować z autorytarną Turcją. Ten olbrzym z etnicznymi konfliktami na słabo rozwiniętym Wschodzie oraz dążeniem do stworzenia państwa wyznaniowego mógłby pod każdym względem wystawić UE na ciężką próbę. Gdyby Erdogan nie był tak ważny dla zarządzania kryzysem migracyjnym, Bruksela działałaby bardziej zdecydowanie. Jednak UE postępuje zgodnie z zasadami dyplomacji. Natomiast Turcja raczej odsuwa się od Europy, a Erdogan sprawia wrażenie, jakby chciał wprowadzić swój kraj do UE, po to, by ją zniszczyć. Podłożem dla prowokacyjnej wypowiedzi Christiana Kerna jest głównie polityka wewnętrzna Austrii. Bo nie bez znaczenia dla austriackiego rządu jest to, kto wygra wybory prezydenckie. Ta inicjatywa kanclerza będzie interpretowana w Austrii jako przesunięcie na prawo. Ale bardziej powinno się ją traktować jako próbę, by delikatnej kwestii odcięcia się od Ankary nie pozostawiono wyłącznie w gestii prawicowych populistów”.

Stołeczny „Der Tagesspiegel” uważa, że "bardziej prawdopodobne niż sojusz turecko-rosyjski, jest poszukiwanie przez Turcję nowych kierunków działania. Od dawna doradcy Erdogana domagają się, by kraj uwolnił się od Zachodu i jako niezależne, regionalne mocarstwo prowadził własną politykę zagraniczną. Głosy te, przy antyzachodnich nastrojach i po próbie puczu, stały się jeszcze wyraźniejsze. Obelgi Erdogana pod adresem Europy i Zachodu oraz jego wizyta w Rosji mogłyby być oznaką początku procesu tego dystansowania od Zachodu. Wizytą w Rosji Erdogan sygnalizuje, że Turcja rozgląda się za partnerami spoza UE i NATO. Nie oznacza to wcale, że wystąpi ona z Sojuszu, ale, że nie przywiązuje już większej uwagi do wspólnej linii politycznej”.

Portal ARD "Tagesschau” pisze: „Recep Tayyip Erdogan nie jest Turcją, a Turcja to nie Recep Tayyip Erdogan. Prawdą jest, że jego rozumienie demokracji przed i po próbie puczu wymaga pod wieloma względami wyraźnych poprawek. Tych poprawek nie osiągnie się przez zerwanie rozmów akcesyjnych. Ich zerwanie oddali ten kraj jeszcze bardziej od Europy, od Zachodu i od wartości UE. A to nie może leżeć w interesie Europy”.

Opr. Alexandra Jarecka