1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: „Kilka trudnych momentów z polskimi przyjaciółmi”

Elżbieta Stasik10 grudnia 2012

Niemiecka prasa pisze w poniedziałek (10.12.12) o Polsce głównie w kontekście zakończonego szczytu klimatycznego w Dausze.

https://p.dw.com/p/16yyu
DOHA, Dec. 8, 2012 H.E. Abdullah Bin Hamad Al Attiyah (2nd R, front), President of the conference announces the final agreements of the UN Climate Change Conference (COP 18 and CMP 8) at the Qatar National Convention Center (QNCC) in Doha, Qatar, Dec. 8, 2012. (Xinhua/Li Muzi
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Niewiele brakowało, a szczyt klimatyczny w Dausze stałby się wielkim fiaskiem, uważają niemieckie gazety. Zgodnie stwierdzają, że o osiągniętym kompromisie zadecydowała twarda postawa przewodniczącego obradom wicepremiera Kataru Abdullaha bina Hamad al-Attiyaha, który zignorował Rosję, rzekomo nie słysząc jej zgłoszenia. Jak pisze Süddeutsche Zeitung: „Godzinami panował marazm, którego powodem był relikt z przeszłości: hot air z Protokołu z Kioto; przysługujące państwom wschodnioeuropejskim gigantyczne nadwyżki prawa do emisji gazów cieplarnianych, które bazują na błędzie Protokołu z Kioto. Przez dziesięć dni wschodni Europejczycy zębami i pazurami bronili tych bonusów, w ostatniej chwili mała klauzula zagroziła całemu szczytowi. Po przyjęciu pewnych warunków bonusy te mogły zniknąć. Nagle akurat Europejczycy stali się problemem, ponieważ Polska nie chciała podpisać klauzuli, rzekomo ze względów prawnych”. Kiedy UE znalazła w końcu rozwiązanie, pisze gazeta: „obrusza się Rosja, rzekomo rzeczniczka Białorusi i Ukrainy. W tym momencie al-Attiyah chwyta za młotek”. Peter Altmaier, minister środowiska RFN, jest zadowolony z wyniku szczytu, nawet, jeżeli „było kilka trudnych momentów z polskimi przyjaciółmi”, cytuje słowa ministra gazeta. „Głupio tylko, że po naftowym księstwie Kataru, gdzie znakomicie słyszący, ale w odpowiednim momencie głuchy, al-Attiyah przynajmniej zapewnił wynik szczytu, następna w kolejce jest akurat węglowa Polska. Są też już ponoć inni zainteresowani organizacją kolejnej konferencji, ostatniej przed rozstrzygającym 13 grudnia 2015 roku. Jednym z nich jest bogate w ropę naftową królestwo osobliwego prezydenta Hugo Cháveza: Wenezuela”, komentuje monachijski dziennik.

Sednem kompromisu przyjętego w Dausze jest przedłużenie Protokołu z Kioto do 2020 roku, pisze na ten sam temat FAZ. Kompromis ten był zagrożony jeszcze w ostatnim dniu i tak już przedłużonych obrad przez spór, w który uwikłała europejskie delegacje Polska, zauważa dziennik: „Podobnie jak Rosji chodziło im ostatecznie o to, by redukcja emisji gazów cieplarnianych osiągnięta dzięki upadkowi gospodarki na Wschodzie (w procesie posocjalistycznej transformacji – przyp. red.), została im zaliczona na poczet następcy Protokolu z Kioto”.

„To hańba, że także Unia Europejska nie mówiła jednym głosem” - podsumowuje szczyt berliński Der Tagesspiegel. Dziennik przytacza krytykę krajów rozwijających się, których zdaniem cel przyjęty przez UE jest całkowicie niewystarczający – redukcja emisji CO2o 20 procent, co z już przyjętymi przez UE zobowiązaniami może być osiągnięte najpóźniej w 2014 roku. „Już po konferencji w Cancúnie w 2010 r. ówcześni ministrowie ochrony środowiska Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji domagali się od UE, by podwyższyła cel klimatyczny do przynajmniej 30 procent. Do dzisiaj blokuje go jednak weto Polski. (...) Teraz ma się udać to, co taką klęskę poniosło w Kopenhadze. Następny przystanek jest w 2013 roku, akurat w Polsce”, komentuje Der Tagespiegel.

Elżbieta Stasik

red.odp.: Bartosz Dudek