1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Sojusznicy Trumpa w Europie Wschodniej mogą się bać

18 lipca 2018

Prasa w dalszym ciągu komentuje helsiński szczyt Putin-Trump i załamanie się relacji transatlantyckich.

https://p.dw.com/p/31ceI
Ergebnisse des Treffen zwischen Putin und Trump

W komentarzu pod tytułem „Zemsta Trumpa na Zachodzie” Christoph Scheuermann stwierdza na łamach „Spiegel Online”, że „w Helsinkach Donald Trump i Władimir Putin przypieczętowali tymczasowy koniec transatlantyckiego partnerstwa. Europa powinna się wreszcie obudzić” – apeluje komentator.

Stwierdza on, że „Europa jeszcze intensywniej próbowała przymilić się do Trumpa, podczas gdy ten coraz agresywniej odpychał swoich sojuszników. Jest to sytuacja niczym w beznadziejnym miłosnym związku. Spotkanie na szczycie z Władimirem Putinem w Helsinkach było dalszym ogromnym krokiem USA w kierunku odcięcia się od Europy. Trump rozejrzał się po Europie, ale gdzie tylko nie spojrzał, widział trudnych, skomplikowanych ludzi, którzy chcieli od niego pieniędzy i militarnego wsparcia, nie oferując nic w zamian.

Helsinki są dowodem na to, że Trump widzi przyszłość w relacjach rosyjsko-amerykańskich, a nie w Europie. Tak jak Obama zwracał się ku Pacyfikowi, tak Trump ma inklinacje w kierunku Moskwy, Co więc robić?” – pyta komentator „Spiegla”.

„Najgorzej byłoby dalej oglądać się na Trumpa. Dla Europy korzystne byłoby zadzierzgnięcie lub rozbudowanie relacji z amerykańskimi politykami spoza rządu, z liderami gospodarki i poszczególnych stanów i prywatnymi osobami. Już teraz robią to europejscy dyplomaci, ale jeszcze zbyt ostrożnie. Trzeba przekonać Amerykanów do tego, jak lukratywne i korzystne są relacje transatlantyckie, bo o tym jak do tej pory tylko niewielu jest przekonanych. A dlaczego by nie reaktywować transatlantyckiej umowy o wolnym handlu, ale teraz transparentnie i we właściwy sposób? Pomstowania Trumpa w Berlinie i Londynie, i bukiet komplementów w Helsinkach idą ze sobą w parze. Nie można tego nazwać strategią; jest to raczej intuicja i instynkt, że w Moskwie można utargować więcej niż między Berlinem i Lizboną. Do tej pory Europa nie zrobiła zbyt wiele, żeby zapobiec powstaniu takiego wrażenia. Jeżeli dalej będziemy zafiksowani na Trumpa, XXI wiek będzie należał do dwóch impertynenckich białych mężczyzn”.

Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt” zaznacza, że „Echo hańby w Helsinkach będzie pobrzmiewać jeszcze długo. Konferencja prasowa była ogłoszeniem bankructwa przez amerykańskiego prezydenta pod względem politycznym, moralnym i intelektualnym. Lecz mimo tego nie będzie miała ona dla Trumpa żadnych poważnych konsekwencji. Zbyt wiele wpadek już mu się przydarzyło, więc przeżyje także i tę. Trump bagatelizował neonazistów i rekomendował domniemanego zboczeńca na senatora, wyrywał dzieci z rąk rodziców z Ameryki Łacińskiej. Za każdym razem w jego kraju podnosiła się wtedy wrzawa, która potem jednak szybko ucichała. Republikańskie ‘doły' stoją twardo u boku Trumpa i to jest dla niego najważniejszą reasekuracją”.

Komentator „tagesschau.de” Kai Kuestner twierdzi, w poniedziałek miał miejsce wielki finał europejskiej podróży Trumpa: pieszczoty i komplementy dla prezydenta Rosji Putina.

„Kremlowski przywódca od dawna chce, żeby rozmawiać z nim jak równy z równym. Lecz o tak poddańczych gestach amerykańskiego prezydenta nie śniło mu się nawet w najśmielszych marzeniach. Za to tak zwani sojusznicy Trumpa w Europie Wschodniej mają wiele powodów do obaw. Nie powiedział on ani słowa o rosyjskiej aneksji Krymu, ani słowa o chaosie i wojnie, jaką Moskwa prowadzi na Ukrainie Wschodniej i ani słowa o wsparciu Putina dla syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada.

Świat już nie tylko chwieje się w posadach, ale kompletnie stoi na głowie. Dla Trumpa sojusznicy stali się przeciwnikami, a przeciwnicy sojusznikami. Wszystko to jest zarówno dla Europy, ale także i dla NATO straszliwą wiadomością. Kto, szczególnie w Europie Wschodniej, może być jeszcze pewien, że zasiadający w Białym Domu prezydent w kryzysowej sytuacji faktycznie będzie go bronił? Już samo tylko powątpiewanie w to oddaje wrażenie, jak wielkie spustoszenie Trump uczynił w Europie. Pojęcie Zachód jako synonim dla transatlantyckiej jedności USA i UE już nie istnieje.

Jeżeli chce się coś pozytywnego dostrzec w szczycie Putin-Trump, to jest tylko jedna rzecz: padły tam jakieś mgliste przebąkiwania, że obydwaj chcą rozmawiać o atomowym rozbrojeniu. A oprócz tego, po tym tygodniu wypełnionym występami Trumpa, Europejczycy wreszcie mają pewność, że nie mają od niego czego oczekiwać, ale mogą się wiele obawiać.