1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o Turcji: sułtan zbankrutował

Elżbieta Stasik
14 sierpnia 2018

Najlepszym sojusznikiem w walce o otwartą na świat Turcję są rynki – komentują we wtorek (14.08.18) niemieckie gazety kryzys tureckiej liry.

https://p.dw.com/p/336fh
Türkische Lira fällt auf Rekordtief
Zdjęcie: picture-alliance/A.Gocher

„Po zmianie konstytucji przeciwnicy polityczni w kraju zostali w dużym stopniu unieszkodliwieni” – pisze regionalna „Hannoversche Allgemeine Zeitung" – „Teraz jednak prezydent Recep Tayyip Erdogan przeżywa katastrofalną porażkę na swoim dawniej ulubionym poletku, w gospodarce: kurs liry leci na łeb na szyję. Nowy system prezydencki jeszcze potęguje ten kryzys. W Ankarze nie ma już nikogo, kto by skutecznie kontrolował politykę Erdogana i w razie potrzeby jej przeciwdziałał, jak pokazują mało przemyślane dyrektywy głowy państwa dla Banku Centralnego. Erdogan musi zmienić swoje postępowanie także ze względu na UE i Berlin. Turcja może liczyć na pomoc tylko wówczas, gdy nareszcie będzie przestrzegała reguł. I gdy zaakceptuje realia. Jedno z nich głosi: sułtan zbakrutował”.

Problemy Turcji komentuje też dziennik ekonomiczny „Handelsblatt" (Duesseldorf): „W rzeczywistości kryzys ten niesie też z sobą szanse. Europa może zaoferować Turcji kredyty albo wesprzeć ją w staraniach o udostępnienie środków z funduszy MFW – także, jeżeli Erdogan jeszcze odrzuca takie opcje. Oferta ta musi jednak iść w parze ze zdecydowanym pójściem Erdogana na ustępstwa. Turcja zasługuje na wsparcie – także dlatego, że Turcja to coś więcej niż tylko Erdogan, na którego głosowała tylko dobra połowa wyborców. Europa jest żywotnie zainteresowana tym, by Turcja była stabilna i otwarta na świat. Nie tylko ze względu na słusznie kontrowersyjną umowę ws. uchodźców, ale dlatego, że Turcja jest kluczowym państwem między Orientem a Zachodem. Ironia losu: rynki są najlepszym sojusznikiem w walce o otwartą na świat Turcję”.

Berliński „Der Tagesspiegel" analizuje przyczyny kryzysu w Turcji: „Winę za upadek finansowanej na kredyt tureckiej gospodarki ponoszą upór Erdogana, który nie chce dostrzegać związków gospodarczych i jego polityka personalna. Stawia na lojalność, a nie na kompetencje. Własny zięć jako minister finansów nie jest krokiem, który by uspokoił rynki finansowe. Pekin i Moskwa nie mogą mu zapewnić stabilności ekonomicznej. W rzeczywistości Erdoganowi może pomóc w tej chwili tylko większe zbliżenie się do Europy, a nie odwrócenie się od niej. Ale nie uda mu się to bez powrotu do państwa prawa. Jeżeli UE jest w stanie przekonać Turcję, że dobra polityka nie opiera się na tym, kto mocniej uderza pięścią w stół, wyszłoby to na dobre wszystkim.”

Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung" wskazuje na jeszcze jeden aspekt – obecność Turcji w Sojuszu Północnoatlantyckim: „Gdyby nie było wiadomo, że Turcja i USA są członkami NATO, (…) na pewno by ich nie uważano za sojuszników. Jaką rolę odgrywa (jeszcze) dla Erdogana członkostwo Turcji w NATO? Trafnie w każdym razie ocenia on strategiczne położenie swojego kraju i już grozi zmianą partnerów. Przypadek czy nie – w poniedziałek Turcja oczekiwała na przybycie rosyjskiego ministra spraw zagranicznych. Erdogan nie znajdzie jednak w Rosji partnera, jakiego potrzebuje do długotrwałego ustabilizowania i dynamicznego rozwoju tureckiej gospodarki; takiego niezmiennie znajdzie w Zachodzie. Ale w Waszyngtonie też nie powinno się, umyślnie czy nie, wyrzucać Turcji z Sojuszu. Niezależnie od różnic zdań, byłoby to ostatnim, czego by można dziś potrzebować”.