1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o Helmucie Schmidcie: „Prześcignął ich wszystkich”

Elżbieta Stasik11 listopada 2015

„Wierny sobie wielki Europejczyk, wybitny mąż stanu, instancja moralna”, komentatorzy środowych wydań niemieckich gazet próbują wytłumaczyć fenomen zmarłego (10.11.2015) byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta.

https://p.dw.com/p/1H3iP
Altkanzler Helmut Schmidt
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Bodo Marks

Frankfurter Allgemeine Zeitung“ komentuje:

„Nigdy nie zbliżył się do politycznych osiągnięć Konrada Adenauera i Helmuta Kohla, nie był też tak uwielbiany jak Willy Brandt, tak kumpelski jak Gerhard Schroeder, tak opanowany jak Angela Merkel. Mimo to Helmut Schmidt prześcignął ich wszystkich, bo łączył w sobie władzę i elegancję. «Władza i elegancja» nazwał rzeźbę Henry‘ego Moore’a stojącą przez bońskim Urzędem Kanclerskim, do którego przeniósł się w 1976 roku ze swojej siedziby w Pałacu Schaumburg, który zmienił w galerię. Także to, przy całej jego opryskliwości, którą tak często i chętnie prezentował, pokazuje jego estetyczny stosunek do polityki (…). Dlatego po wojnie wybrał SPD, bo było bardziej eleganckie, «ładniejsze» i bardziej dramatyczne angażowanie się na rzecz partii, która chciała planować, kierować i pilotować a nie obstawać przy swoim, reagować i naciskać”.

Zdaniem „Münchner Merkur“:

„(…) Długo trwało, zanim SPD rozeznało, że to nie podziwiany przez wszystkich Willy Brandt, tylko na hanzeatycki sposób rzeczowy Schmidt, z którym tak bardzo można się było ścierać, nadaje się na wielkiego wizjonera. Równie cięty jak wnikliwy, równie próżny jak interesujący”.

Boński „General-Anzeiger“ zauważa:

„Schmidt zawsze pozostawał wierny sobie, nigdy nie zabiegał o względy ani przyjaciela ani wroga, nie chciał także żyć zgodnie z duchem czasu. W pozytywnym sensie był niedopasowany. Ludzie z przekonaniami, którzy pozostają na swoim stanowisku nawet, gdy jest to dla nich niekorzystne, stali się w polityce rzadkością. Helmut Schmidt był znaczącym politykiem i mężem stanu, i niezwykłym człowiekiem“.

Odeszła legenda, pisze „Neue Osnabrücker Zeitung“:

„Powódź, Loki, papierosy, Mogadiszu, Stammheim i czapka marynarska. Jezioro Brahmsee. Przedziałek. Jego młodość w czasach nazizmu, ciągłe i surowe przestrogi przed pewnymi działaniami w polityce międzynarodowej i gospodarczej. Będzie ich brakowało. Helmut Schmidt nie żyje. Niemcy go opłakują. Podziw dla niego był duży, uznanie ogromne. Czy zawsze go też kochano? Jako człowiek Schmidt był chłodny, klarowny w swoich analizach, zwięzły i oschły w ich wyrażaniu. Był osobowością z innych czasów. Był hanzeatą a nie błaznem, bardziej Bismarckiem niż Obamą. Komu dane było go poznać, ten nigdy go nie zapomni. Schmidt jest legendą“.

Opr. Elżbieta Stasik