1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: nasze służby specjalne to kupa dyletantów

Bartosz Dudek6 lipca 2012

Niemieckie gazety komentują w piątkowych (6.07.12) wydaniach m.in. aferę w służbach specjalnych.

https://p.dw.com/p/15RpZ
Ein Mann hält ein Richtmikrofon an ein Fenster (Archivfoto vom 09.02.1998, Illustration zum Thema Bespitzelung). BND-Präsident Hanning hat Medienberichte im Grundsatz bestätigt, wonach der Bundesnachrichtendienst von 1993 an Journalisten und Wissenschaftler beschattet habe, um eine undichte Stelle in der eigenen Behörde zu entlarven. Foto: Hubert Link (zu dpa 4139 vom 12.11.2005) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Po kolejnym posiedzeniu speckomisji Bundestagu zajmującej się rolą organów państwowych w nieudolnym śledztwie ws. serii zabójstw dokonanych przez terrorystyczną grupę „Narodowosocjalistyczne Podziemie” (NSU) i zniszczeniem akt z tego śledztwa przez kontrwywiad dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze:

„Posiedzenie komisji nie przyniosło nic poza poważnym nadszarpnięciem wizerunku Urzędu Ochrony Konstytucji. Przed Frommem (szef UOK, który podał się w ostatnich dniach do dymisji, przyp. red.) przesłuchano funkcjonariusza, który nakazał zniszczenie akt ,Operacji Rennsteig'. Można się było spodziewać, że nie powie nic, ponieważ nie będzie chciał się obciążać. Fromm z kolei jeszcze raz udowodnił, dlaczego postanowił przejść na wcześniejszą emeryturę: po prostu nic nie wie. Dlaczego prezes Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji nie potrafi sobie wytłumaczyć, dlaczego naczelnik wydziału kazał zniszczyć akta samo w sobie wymaga wyjaśnienia”.

Frankfurter Rundschau określa wystąpienie szefa UOK przed komisją śledczą Bundestagu mianem „podwójnie pamiętnej”:

„Rzadko kiedy zwierzchnik organów bezpieczeństwa przyznał się do porażki swojej instytucji tak jak prezes Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji. Fromm przyznał, że po dziewięciu dniach (od ujawnienia skandalu, przyp. red.) nie ma wytłumaczenia dlaczego naczelnik wydziału zniszczył istotne dla śledztwa akta. Jego wystąpienie jest pamiętne także dlatego, że ujawnił panujące w UOK stosunki, które w ogóle nie pasują do wizerunku, jaki chętnie w swojej sprawie promuje kontrwywiad wewnętrzny. Kolońska centrala sprawia wrażenie kupy dyletantów, którzy do swoich analiz przystępują ze z góry gotową tezą”.

Podobnie widzi to komentator Süddeutsche Zeitung:

Urząd, który obchodzi się z aktami na zasadzie loterii jest niebezpieczny dla ogółu. Powinien wywiesić tablicę: ,Państwowa loteria'. To było głupie i pozbawione wyczucia, że naczelnik wydziału nakazał zniszczenie akt akturat w dniu, w którym przez przypadek okazało się, czym była

terrorystyczna organizacja NSU. Skandalem było wewnętrzne zatuszowanie sprawy. To niewyobrażalne i tak nadszedł czas na wstyd za winę”.

Regionalna gazeta Westfalen-Blatt z Bielefeldu konstatuje:

Nieporadne i szczere wyznania szefa największej ze służb specjalnych potwierdzają najgorsze stereotypy. Wielu Niemców już od dawna z wielką nieufnością podchodziło do tych służb. Dotąd przynajmniej niektórzy bronili się przed stereotypem nieruchawych partaczy, którzy zamiast dostarczać prawdziwie ważne informacje zajmują się pilnowaniem samych siebie. Z tym jest definitywnie koniec. Cała struktura służb z ich podziałem kompetencji między federację a kraje związkowe musi zostać wzięta pod lupę”.

Inna regionalna gazeta, Mannheimer Morgen, podsumowuje:

Potrzebne jest więcej demokratycznej kontroli. Nie może być tak, że rzekoma ochrona tajnych współpracowników i informatorów jest ważniejsza od poszanowania standardów państwa prawa. Służby specjalne muszą na nowo zrozumieć, że służą demokratycznemu państwu, a nie są strukturą funkcjonującą obok lub ponad prawem”.

Bartosz Dudek

red. odp. Małgorzata Matzke