1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Międzynarodowa społeczność odwraca się plecami do uchodźców

Małgorzata Matzke25 maja 2016

Prasa komentuje kolejny kulminacyjny punkt kryzysu uchodźczego w Europie: likwidację obozu w Idomeni, gdzie od miesięcy uchodźcy koczowali w straszliwych warunkach.

https://p.dw.com/p/1ItoI
Griechenland Behörden beginnen mit Räumung des Flüchtlingslagers in Idomeni
Zdjęcie: Getty Images/AFP/S. Mitrolidis

Gazeta „Die Welt” pisze: Teraz, kiedy przez kilka dni będzie likwidowane obozowisko w Idomeni, trzeba stwierdzić: dobrze się stało, że to miejsce zniknnie. Jeszcze lepiej, że dzieje się to bez przemocy i protestów. Kryzys uchodźczy doszedł do pewnego punktu, z którego nie ma już odwrotu, ponieważ szlak bałkański pozostanie zamknięty. Uciekinierzy zobaczyli i pojęli, że sama ich wola nic nie da i że swoją masą nie są w stanie nic osiągnąć, tylko muszą oddać się w ręce państwowej rejestracji i opieki. Idomeni stało się pułapką i bagnem. Można powiedzieć, że ludzie ci się poddali. Ale to greckie państwo kompletnie zawiodło, ponieważ uważało się samo tylko za kraj tranzytowy i nie podjęło żadnych koniecznych kroków infrastrukturalnych”.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa: „Nikt nie pozostał obojętny na warunki, w jakich migranci musieli koczować w Idomeni. Ale zdjęcia i relacje stamtąd nie były w stanie poruszyć nawet kanclerz Merkel, by jeszcze raz przedłożyła miłosierdzie ponad prawo. Idomeni było strasznym przystankiem na drodze z chaotycznego już i prawie fatalistycznego podejścia do kryzysu imigracyjnego w kierunku do uporządkowanej polityki imigracyjnej, w której - może zabrzmi to okrutnie - nie powinno brakować elementów odstraszania. Niektórzy w UE stawiali na to, że zdjęcia stamtąd będą działać jak korektyw do radosnych selfie uchodźców z kanclerz Merkel. Jednoznaczne przesłanie z obozu brzmiało: nielegalna migracja na szlaku bałkańskim kończy się nie w Austrii ani w Niemczech, tylko w błocie na grecko-macedońskiej granicy”.

„Nürnberger Nachrichten” stwierdza: „Trudno o większy cynizm: w Stambule 6 tysięcy ekspertów i polityków przez dwa dni obraduje nad lepszym zaopatrzeniem ludzi będących w potrzebie, a raptem kilkaset kilometrów dalej na zachód, w greckim obozowisku Idomeni bogata Europa nie jest w stanie zagwarantować uchodźcom nawet podstawowych, humanitarnych standardów. Apele wygłaszane na szczycie humanitarnym w Turcji brzmiały jak czcze gadanie. Może dlatego, że cały problem zasadza się na czymś zupełnie innym. W większości to niesprawiedliwe struktury światowego handlu wywołują i zaostrzają kryzysy. Kto tego nie zmieni, ten będzie musiał organizować jeszcze wiele szczytów i likwidować wiele uchodźczych obozowisk”.

„Heilbronner Stimme” pisze: „Idomeni stało się smutnym symbolem fiaska humanitarnej polityki uchodźczej UE i wyrzutem sumienia, że nie udało się w ten czy inny sposób powstrzymać niekontrolowanego napływu uchodźców na północ. Jest to także symbol tego, że nie ma powrotu do czasów, kiedy szlak przez Zachodnie Bałkany był otwarty i kraje mniej lub bardziej wspaniałomyślnie wpuszczały imigrantów. Idomeni dla UE jest tym, co w piłce nożnej nazywa się brudnym zwycięstwem. I dzieje się to kosztem przede wszystkim jednego kraju: Grecji”.

„Westfaelische Nachrichten” zauważa: „Międzynarodowa społeczność odwraca się plecami do uchodźców. Gdyby dotarli do Grecji parę tygodni wcześniej, mogliby jechać dalej. Mogliby swoich synów i córki wreszcie znów posłać do szkoły i dać im widoki na godną przyszłość. Teraz dzieci koczują w mokrych namiotach albo gdzieś w lasach w środku Europy. Europejscy turyści cieszą się na słoneczne wakacje w Grecji i Turcji. Ale równolegle z tym, w rynsztoku dorasta tam stracone pokolenie. Idomeni jest symbolem niewyobrażalnej tragedii w sercu kontynentu. Jest świadectwem ubóstwa Europy”.

opr.: Małgorzata Matzke