1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: „Akcja Polska, próba generalna masowej deportacji”

Alexandra Jarecka24 października 2013

Pod takim tytułem berliński „Tagesspiegel” poświęca artykuł deportacji polskich Żydów z Rzeszy w 1938 r. do Polski. Wśród deportowanych był też Marcel Reich-Ranicki.

https://p.dw.com/p/1A5RO
Der verlassene Raum: das Denkmal für die ermordete Berliner Juden: „Der verlassene Raum“ am Koppenplatz. Karl Biedermann war der Schöpfer dieses Bronzedenkmals. Es besteht aus einem Tisch und zwei Stühlen. Es soll an die Deportation jüdischer Mitbürger in die Vernichtungslager erinnern. Der Fußboden stilisiert ein Parkett auf dessen Rand folgende Zeilen eingelassen sind. „... O die Wohnungen des Todes, / Einladend hergerichtet / Für den Wirt des Hauses, der sonst Gast war - / O ihr Finger, / Die Eingangsschwelle legend / Wie ein Messer zwischen Leben und Tod - // O ihr Schornsteine, / O ihr Finger, / Und Israels Leib im Rauch durch die Luft! Nelly Sachs (10. Dezember 1891 Berlin - 12. Mai 1970 Stockholm)" Copyright: DW/Ricarda Otte 25.05.2012, berlin
Zdjęcie: DW

(...) „W przypadku Akcji Polska (Polenaktion) w październiku 1938 r. chodziło o brutalną deportację około 17 tys. Żydów polskiego pochodzenia z Niemiec do Polski - przypomina „Der Tagespiegel” dodając, że wydarzenie to popadło tymczasem w Niemczech w zbiorową niepamięć. Przy tym można było je potraktować jako 'początek procesu wyniszczania' oraz jako 'próbę generalną' późniejszych deportacji, pisze dziennik cytując słowa polskiego historyka Jerzego Tomaszewskiego.

Niewygodni polscy obywatele

„Der Tagesspiegel” przypomina, że w 1933 r. żyło w Niemczech między 50 a 60 tys. Żydów z polskim obywatelstwem. Większość z nich mieszkała w Berlinie. Znaleźli się w Niemczech w następstwie I wojny światowej, pracy przymusowej, niewoli wojennej oraz emigracji zarobkowej lub często pozostawali wybierając się pierwotnie do USA. Narodowosocjalistyczny reżim traktował ich jako "Żydów ze wschodu" - migrantów z Rosji i chciał się ich pozbyć.

Również w Polsce po śmierci, jak pisze berlińska gazeta, „charyzmatycznego marszałka Józefa Piłsudskiego”, autorytarny rząd stopniowo poddawał się antysemickim nastrojom. „Już od 1936 r. planowano rewizję prawa regulującego posiadanie polskiego obywatelstwa, by ułatwić odbieranie go członkom mniejszości narodowych”, przypomina dziennik.

Nastąpiło to w 1938 roku po włączeniu Austrii do Niemiec. Polska obawiała się bowiem napływu fali bezrobotnych i pozbawionych majątku Żydów. W myśl nowych przepisów każdy, kto przebywał pięć lat i dłużej za granicą, i utracił przez to kontakt z Polską, powinien był utracić obywatelstwo polskie. W październiku 1938 roku wyszło zarządzenie, że przebywający poza granicami kraju polscy obywatele muszą zgłaszać się w polskich konsulatach, by potwierdzić ważność polskiego paszportu. W przeciwnym wypadku groziło im odebranie obywatelstwa. „Nazistowskie Niemcy były już tymczasem zaalarmowane. Bezpaństwowców trudniej byłoby deportować”, pisze gazeta i przypomina, że ambasador Niemiec Hans Adolf von Moltke negocjował nawet warunki z polskim MSZ domagając się wycofania ustawy, w przeciwnym wypadku grożąc wydaleniem polskich obywateli z terytorium Rzeszy. Rząd Polski jednak się nie ugiął i wyznaczył 29 października dniem, w którym paszporty polskich Żydów traciły za granicą swą ważność.

Polenaktion - Akcja Polska

W odpowiedzi szef SS Heinrich Himmler zarządził 26 października przeprowadzenie Akcji Polska (Polenaktion). Wszyscy polscy Żydzi mieli być aresztowani i przewiezieni do polskiej granicy. „Odbyło się to we współpracy z policją, z SS, z Koleją Niemieckiej Rzeszy, korpusem dyplomatycznym oraz urzędami finansowymi – akcja ta stała się wzorem późniejszych deportacji”, konstatuje „Der Tagesspiegel”.

Zaczęto ją 27 października na zachodzie Niemiec a dzień później objęła cały kraj. Deportowani mieli prawo zabrać z sobą 10 reichsmark i bagaż podręczny. „Wiele osób wyrwanych w środku nocy z łóżka zdołało tylko zarzucić na siebie płaszcz”, pisze gazeta. W niektórych dzielnicach Berlina i innych miast deportowano najpierw tylko mężczyzn zakładając, że pójdą za nimi kobiety i dzieci. „W Berlinie i Lipsku setkom ostrzeżonych wcześniej Żydów udało się znaleźć schronienie w polskich konsulatach. Innych transportowano w zaplombowanych wagonach do polskiej granicy. Tych z południa Niemiec dowieziono do Bytomia, tych z północy do Zbąszynia”, pisze dziennik.

Opisując warunki transportu dziennik opiera się na wspomnieniach zmarłego niedawno Marcela Reicha-Ranickiego, którego zdaniem, „w porównaniu do tego, co się działo później, były one jeszcze ludzkie, bez mała luksusowe”.

Obóz w Zbąszyniu

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na granicy. W Zbąszyniu przebywało od października 1938 do 1 września 1939 dziewięć tys. osób w obozopodobnych, bardzo trudnych warunkach. Ulokowani zostali w pustych barakach wojskowych lub stajniach, bez wody i ogrzewania. Kilka dni później żydowskim organizacjom udało się stworzyć w miarę funkcjonującą infrastrukturę. W obozie zorganizowano szkołę, kursy języka polskiego, warsztaty i kuchnię obozową, co nieco ułatwiło internowanym życie. „Trzeba podkreślić, że polska ludność Zbąszynia zachowywała się w przeciwieństwie do państwowych służb bardzo solidarnie i była gotowa do pomocy”, konstatuje „Der Tagesspiegel” i dodaje, że wielu Żydom udało się przedostać później do krewnych w Polsce albo po zdobyciu wiz, organizowanych przede wszystkim dla dzieci, wyjechać do Anglii czy krajów skandynawskich.

„Również Marcelowi Reich-Ranickiemu udał się wyjazd do Warszawy, ale nadziejom na godne życie położył kres atak hitlerowskich Niemiec na Polskę i bezwzględne prześladowania Żydów. W listopadzie 1940 r. Reich-Ranicki wraz z żoną Tosią musiał przenieść się do warszawskiego getta. Małżeństwo należało do nielicznych osób w Polsce, które przeżyły Holokaust. Większość z ich rodziny wymordowano”, przypomina berliński dziennik. Podobny los spotkał większość deportowanych w ramach „ Akcji Polska”.

„Niemcy są dłużni pamięć tym wszystkim, którzy jako polscy obywatele głęboko byli zakorzenieni w niemieckim społeczeństwie – podsumowuje „Der Tagesspiegel”.

Alexandra Jarecka

red. odp.: Elżbieta Stasik