1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: źle się dzieje w Bundeswehrze

Andrzej Pawlak29 stycznia 2014

Liczba skarg do pełnomocnika rządu RFN ds. obronności osiągnęła rekordowy poziom.

https://p.dw.com/p/1Ayfs
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak zauważa dziennik Rheinpfalz z Ludwigshafen:

"To nie przypadek, że współczynnik skarg, wynoszący 28 zażaleń na 1.000 żołnierzy, osiągnął rekordowy poziom. Nasi politycy zaaplikowali Bundeswehrze największą reformę w jej historii. Bundeswehra ma być mniej liczna, ale za to elastyczna, nowoczesna i nic nie stracić na sile uderzeniowej. Jasne jest, na co wskazują skargi żołnierzy, że w tej sytuacji coś może pójść nie tak. Minister Thomas de Maiziére uznał, że może zbagatelizować pogorszenie się nastrojów w armii, ale jego następczyni na urzędzie Ursula von der Leyen nie może powtórzyć tego błędu i podjętą przez nią próbę uczynienia Bundeswehry atrakcyjniejszą i bardziej przyjazną dla żołnierzy i żołnierek należy ocenić jako słuszne i od dawna już konieczne posunięcie. Ustąpiła jednak pod naciskami i zgodziła się na zwiększony udział Bundeswehry w misjach zagranicznych, co relatywizuje wartość jej obietnic. Następny raport pełnomocnika rządu ds. obronności na pewno nie będzie nudny".

Stołeczna Die Welt pisze:

"Ursula von der Leyen sprawuje obowiązki szefa resortu obrony od miesiąca, ale zdążyła już obiecać żołnierzom najlepsze z możliwych uzbrojenie i sprzęt i uczynienie z Bundeswehry najatrakcyjniejszego miejsca pracy w całych Niemczech. A poza tym chce, żeby Niemcy przejęły więcej odpowiedziałności na arenie międzynarodowej, na przykład w Afryce. Jeśli zamierza dotrzymać tych obietnic, musi wiedzieć, że będzie to sporo kosztować. Ciekawe, co powie na to minister finansów. Pełnomocnik rządu ds. obronności zwraca uwagę na jeszcze jedną sprzeczność. Już teraz piloci i sanitariusze Bundeswehry, uczestniczący w misjach za granicą, są przeciążeni obowiązkami. Tymczasem to właśnie oni są najczęściej oferowani sojusznikom, także w Afryce. Pora, by uzyskać odpowiedź na pytanie, jak pani minister chce to wszystko ze sobą pogodzić".

Zdaniem Nürnberger Nachrichten:

"Nie wystarczy co parę lat przedstawiać nowy program zreformowania Bundeswehry. Nasi politycy powinni wreszcie uświadomić sobie, czego oczekują po naszej armii i jak w związku z tym należy ją uzbroić i wyposażyć. Ale zamiast tego, wymagają od niej coraz więcej, także na misjach zagranicznych, i nie kwapią się wydać na nią więcej pieniędzy. Ursula von der Leyen jest już czwartym ministrem obrony w ciągu ubiegłych pięciu lat, który ma coś zmienić w tej materii".

Märkische Allgemeine z Poczdamu podkreśla, że:

"Pełnomocnik rządu ds. obronności Hellmut Königshaus w paru prostych zdaniach wyjaśnił nowej pani minister obrony, że, po pierwsze, Bundeswehrze brakuje pieniędzy, a po drugie, jeśli naprawdę ma się ona mocniej zaangażować w kryzysowych regionach Afryki, grozi jej, że osiągnie granicę wydolności także u siebie w kraju i pozostanie jeszcze dłużej tym, czym jest w tej chwili: wielkim placem budowy. W tej sytuacji od świata polityki należy oczekiwać przedstawienia całościowego programu strategicznego reformy sił zbrojnych oraz, co jest nie mniej ważne, właściwych decyzji dotyczących ich uzbrojenia i wyposażenia. I to jak najszybciej, tym bardziej że swymi obietnicami pani minister von der Leyen dodatkowo podniosła poprzeczkę".

Tymczasem Kölner Stadt-Anzeiger obawia się, że misja Bundeswehry w Afryce zacznie przypominać tę w Afganistanie:

"Do Mali wyślemy paru dodatkowych instruktorów, a do Afryki Środkowej samolot sanitarny do transportu rannych. Ale to się zawsze tak zaczyna. A potem mamy nagle parę tysięcy niemieckich żołnierzy zaangażowanych w walkach. Tak, jak było na Bałkanach, a później w Afganistanie".

Andrzej Pawlak

red. odp.: Iwona D. Metzner