1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: służby specjalne na celowniku

Ole Kämper/Barbara Cöllen14 września 2012

Niemieckie służby specjalne wolałyby pozostać w cieniu niż stać pod pręgierzem opinii publicznej, ostatnio z powodu zatajonych informacji o kontaktach z terrorystyczną grupą neonazistów z Zwickau.

https://p.dw.com/p/168il
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Uwe Mundlos, Beate Zschäpe i Uwe Böhnhardt są znani jako członkowie grupy terrorystycznej Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU). Ta neonazistowska organizacja przestępcza dokonała w latach 2000-2007 co najmniej dziesięciu zabójstw i wieloktornie napadała na banki.

Ochroną demokratycznego porządku zajmują się w RFN trzy instytucje: Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (Bundesamt für Verfassungsschutz – BfV), który zajmuje się kontrwywiadem i ochroną tajemnicy państwowej w całych Niemczech, Federalna Służba Wywiadowcza (Bundesnachrichtendienst – BND), działająca za granicą oraz kontrwywiad wojskowy (Amt für den militärischen Abschirmdienst– MAD).

NSU Trio
Uwe Mundlos, Beate Schaepe i Uwe BoehnhardtZdjęcie: dapd

Skrajnie prawicowi informatorzy

Tajne służby specjalne mają za zadanie działać prewencyjnie, zdobywać informacje i po ich przeanalizowaniu przekazywać dalej. Jednakże przekazywanie informacji mocno szwankuje. Krytykuje to m.in. komisja dochodzeniowa, która powstała na początku tego roku z inicjatywy wszystkich klubów parlamentarnych w Bundestagu w celu wyjaśnienia afery wokół NSU. Do tego gremium parlamentarnego dotarła niedawno informacja, że MAD już w 1995 roku nawiązał kontakt z Uwe Mundlosem. Zwrócił on uwagę agentów kontrwywiadu swoimi skrajnie prawicowymi poglądami w czasie odbywania zasadniczej służby wojskowej.

Szef Kontrwywiadu Wojskowego (MAD) Ulrich Birkenheier zapewniał posłów, że rozmowa z Mundlosem nie miała na celu zwerbowania go jako informatora. Dziennikarz i ekspert ds. skrajnego ekstremizmu Patrick Gensing twierdzi, że nawet gdyby tak było, nie ma w tym nic zdrożnego . - Ciągle werbuje się informatorów - mówi w rozmowie z Deutsche Welle – Mundlos nie był przecież jeszcze wtedy mordującym terrorystą.

MAD-Präsident Ulrich Birkenheier
Ulrich Birkenheier, szef kontrwywiadu wojskowego - MADZdjęcie: dapd

Terroryści nie pozwalają patrzeć sobie w karty

Parlamentarzystów oburza coś innego – i słusznie, uważa Patrick Gensing. Jeszcze latem członkowie parlamentarnej komisji dochodzeniowej odwiedzili biuro MAD, aby na miejscu zajrzeć do akt. Także na konkretne zapytanie z ich strony, padła odpowiedź, że nie ma akt o Uwe Mundlosie. Ta odpowiedź była wprawdzie prawdziwa, ponieważ protokoły rozmowy zostały w MAD zniszczone. Jednakże nikt nie wspomniał o tym, że kopie protokołów MAD przekazał dalej do BND i innych urzędów landowych, i dlatego można by je tam znaleźć. A to była nie pierwsza wpadka – niedawno wyszło na jaw, że Federalny Urząd Ochrony Konstytucji zniszczył ważne akta w listopadzie 2011 roku.

Deutschland Berlin Sitzung Untersuchungsausschuss Terrorgruppe NSU
Parlamentarna grupa dochodzeniowa powołana do zbadania afery wokół NSUZdjęcie: dapd

Kontrolowanie służb specjalnych wydaje się byś sprawą trudną. Stały nadzór nad nimi sprawują w Niemczech różne parlamentarne komisje kontrolne na poziomie krajów związkowych jak i parlamentarne gremium kontrolne Bundestagu (PKG) na poziomie federacji. Rządy federalny i rządy krajów związkowych muszą się nawzajem informować, czym zajmują się służby specjalne. To całkowicie nie powiodło się w sprawie aferze wokół NSU. – Służby specjalne i rząd w Berlinie widocznie nie uznały za stosowne poinformowanie komisji dochodzeniowej w chwili, kiedy pojawiły się akta, które bezpośrednio dotyczą grupy terrorystycznej NSU - stwierdza Gensing w rozmowie z DW.

Niedbałe traktowanie akt

To nie są umyślne działania, uważa dziennikarz Hans Leyendecker, który ujawnił szereg politycznych skandali. Najpoważniejszym problemem jest wewnętrzny przepływ uzyskanych informacji między służbami specjalnymi. – Sądzę, że należy to przypisać głównie głupocie - mówi Leydecker w rozmowie z DW. Archiwa są prowadzone tak niechlujnie, że prawie nikt się nie orientuje w tych zasobach, a akta po części są niszczone przypadkowo.

Przy całym wzburzeniu z powodu zaginięcia materiałów dowodowych, Leydecker uważa, że niszczenie danych to dobra sprawa. – Uważam za postęp to, że służby wywiadowcze wrzucają akta o innych ludziach do niszczarki i nie przechowują ich na wieczność. W jego opinii, w ten sposób zagwarantowane są prawa osobiste, a osoby, które trafiły do akt służb specjalnych, otrzymują szansę na resocjalizację.

Czy to umyślne działania czy też bałagan - aby skutecznie kontrolować służby specjalne, potrzebni są specjaliści. To w końcu polityk z klubu parlamentarnego Zielonych Hans-Christian Ströbele, doprowadził poprzez wnikliwe dopytywanie do ujawnienia informacji o protokole z rozmowy przeprowadzonej z Uwe Mundlosem. Dziennikarz Patrick Gensing nie dziwi się temu. – Ströbele ma wieloletnie doświadczenie w kontaktach ze służbami specjalnymi i w pracy w komisjach. W tym czasie nawiązał szereg kontaktów i potrafi dostrzec, jeśli coś wydaje się być nie tak - dodaje.

Ole Kämper / Barbara Cöllen

red. odp. Bartosz Dudek