1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Powodzianie obawiają się zimy

11 października 2021

Odbudowa po klęsce powodzi w dolinie rzeki Ahr przebiega bardzo powoli. Wkrótce nastaną chłody i nie wiadomo co ofiary powodzi jeszcze czeka.

https://p.dw.com/p/41XUf
Flutgebiete Ahrtal
Zdjęcie: Oliver Pieper/DW

Gdy Bernd Hülkenberg po zakończeniu prac porządkowych w zniszczonym przez powódź domu wychodzi nocą na próg i spogląda na rzekę Ahr, w domach na jej drugim brzegu widzi tylko kilka świateł.

Prawie trzy miesiące po niszczycielskiej powodzi wielu mieszkańców Bad Neuenahr-Ahrweiler, którzy tak jak Hülkenberg mieszkają tuż nad rzeką, wyjechało. Większość z nich zatrzymała się u przyjaciół. − Wszyscy ludzie zniknęli, w nocy panuje tu martwa cisza, jest przeraźliwie cicho − mówi.

Ciepła woda może na przełomie roku

Emeryt Hülkenberg poświęca teraz cały swój czas na odbudowę domu. Codziennie przestawia z miejsca na miejsce pięć wentylatorów suszących, aby usunąć z domu 70-procentową wilgoć. Przy pomocy maszyn zeskrobuje z tynku powstającą wciąż na nowo pleśń. Hülkenberg śpi teraz na poddaszu, gdzie ma również mikrofalówkę, ekspres do kawy i małą lodówkę, które otrzymał w prezencie.

Wyprowadzka z Bachem, gdzie mieszka od ponad 32 lat, nie wchodzi w rachubę. Akceptuje za to fakt, że od prawie trzech miesięcy kąpie się w zimnej wodzie i tylko raz w tygodniu korzysta z gorącego prysznica w domu przyjaciela. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jak powiedział mu inżynier elektryk, Hülkenberg będzie miał znowu ciepłą wodę na przełomie grudnia i stycznia.

Na razie ogrzewa pomieszczenia grzejnikiem elektrycznym, ale nie podkręca go do maksimum ponieważ z braku gazu wszyscy mieszkańcy w tym regionie grzeją prądem. − Nie wolno zbytnio obciążać linii energetycznych. Jeśli 20 osób włączy grzejniki jednocześnie, przepalają się bezpieczniki. Zima będzie ciężka − uważa Hülkenberg, który nie ma nic przeciwko spartańskiemu życiu. A jednak jego celem „jest powrót na kanapę do salonu w ciągu roku”.

Bernd Hülkenberg żyje w takich warunkach już od niespełna trzech miesięcy
Bernd Hülkenberg żyje w takich warunkach już od niespełna trzech miesięcyZdjęcie: Oliver Pieper/DW

Wielkie obawy przed zimą

Powódz zdewastowała w Bachem trzy ulice, a dokładnie 100 gospodarstw domowych. Zginęły dwie osoby. Od tego czasu często mówi się o tych na „górze” i tych na „dole”, co oznacza „szczęściarze” i „powodzianie”. Dom Ulricha Stiebera, naczelnika dzielnicy jest położony wyżej kilka metrów nad domem Hülkenberga. W noc powodzi Stieber był jednak na dole, bo pomagał przy  wydobyciu z wody rodziców kolegi. I niemalże przypłacił to życiem.

Powódź uniosła go na półtora kilometra i Stieber ostatkiem sił zdołał przytrzymać się latarni. Obok niego pędziły pnie drzew, gołą ręką starał się odeprzeć płynące wraki samochodów. Znajdująca się w odległości zaledwie pięciu metrów od niego łódź ratownicza straży pożarnej nie była w stanie mu pomóc i ratując innych popłynęła dalej. Stieber został zmieciony przez masy wody na drugą stronę drogi i przeżył tylko dzięki temu, że złapał się dystrybutora paliwa na stacji benzynowej. Odtąd, jak wielu innych mieszkańców, ma problemy ze spaniem i korzysta z pomocy psychoterapeuty. 

A jednocześnie czuje się odpowiedzialny za 1300 mieszkańców Bachem. Niedawno przed drzwiami swojego domu urządził wielki festyn uliczny. Bo mieszkańcy Bachem bardzo zbliżyli się do siebie w czasach kryzysu. Jednak następny sprawdzian jest już za rogiem − narastający chłód. − Ludzie bardzo się martwią o dostawy gazu. Prawdopodobnie będziemy musieli kupić więcej grzejników, nagrzewnic wentylatorowych i zbiorników na gaz płynny, aby przetrwać kilka następnych miesięcy − mówi Stieber i dodaje z niezachwianym optymizmem: „Jak dotąd zawsze znalazło się jakieś rozwiązanie, aby wydostać się z tego kłopotu”.

Flutgebiete Ahrtal
Ulrich Stieber nad brzegiem rzeki Ahr w BachemZdjęcie: Oliver Pieper/DW

Suszarki i nagrzewnice na wagę złota

Także w największym w regionie namiocie z materiałami budowlanymi w Walporzheim, który ma wielkość połowy boiska piłkarskiego, można znaleźć rozwiązanie na wszystko. Dba o to człowiek, którego wszyscy tutaj nazywają „Cesarzem” ("Kaiser"). Jako główny organizator zarządza wszystkimi materiałami, których potrzebują obecnie poszkodowani przez powódź mieszkańcy. Można tu wypożyczyć na kilka dni i dłużej: młotki, wiertarki czy wyrzynarkę.

„Cesarz” jest jednym z wielu ochotników, bez których odbudowa regionu byłaby nie do pomyślenia. W namiocie z materiałami budowlanymi, który jest finansowany wyłącznie z datków i otwarty codziennie, pracuje 25 osób. Pomocnicy przyjechali nawet ze Szwajcarii i Austrii i ubrani w żółte kamizelki doradzają poszkodowanym w dziale elektrycznym, rozdają wkrętarki akumulatorowe, gumowce i taczki oraz nie zapominają wcisnąć dzieciom do ręki przytulanki.

Tłok jest ogromny, bo do Walporzheim zjeżdżają ludzie z całego regionu, 30 gospodarstw domowych na godzinę. − Kiedyś, gdy przyszło 60 suszarek, w ciągu jednego dnia już ich nie było − mówi „Cesarz”. Nie może też zapomnieć starszego małżeństwa, które przyszło do namiotu z materiałami budowlanymi z powodu grzejnika elektrycznego. − Powiedzieli mi, że potrzebują tylko jeden grzejnik, że będą go przestawiać tam i z powrotem między salonem a sypialnią. Wtedy powiedziałem: Nie ma mowy, damy wam dwa! – opowiada.

Flutgebiete Ahrtal
Zdaniem "Cesarza" na przywrócenie regionu do stanu sprzed powodzi trzeba będzie wiele latZdjęcie: Oliver Pieper/DW

„Cesarz” nadal śpi w swoim VW vanie, ale z powodu nadchodzących mrozów szuka już pokoju. Podobnie jak wielu innych wolantariuszy, którzy nadal śpią w namiotach. W zalanym regionie muszą być jak najszybciej ponownie uruchomione linie gazowe, w przeciwnym razie grozi tu absolutny chaos. − Nie możemy wszyscy grzać piecykami na prąd, bo w końcu zawali się sieć energetyczna. Bad Neuenahr-Ahrweiler już teraz jest wielkim ogrzewaczem przepływowym – mówi „Cesarz”.

Pilnie potrzebni ochotnicy

Większość ochotników do pracy przy odbudowie nie trafia do namiotu z materiałami budowlanymi w Walporzheim, lecz do centralnego obozu dla uchodźców w pobliskiej gminie Grafschaft. Jest to inicjatywa Thomasa Pütza, który z przedsiębiorcy prowadzącego własną działalność gospodarczą w krótkim czasie stał się szefem akcji przeciwpowodziowej, a obecnie organizuje prywatną pomoc humanitarną w dolinie rzeki Ahr.

− Pomocników dowozimy na tereny powodziowe naszymi busami, ale pod ustalone adresy, z ustalonymi zadaniami i ustalonymi punktami odbioru − mówi Pütz. I jak podkreśla, jedną z najważniejszych zasad jest ta: „że każdego, kogo zawieziemy na misję, przywozimy również z powrotem”.

Codziennie z samego rana Pütz dzwoni też do znajomego meteorologa, który podaje mu dokładną prognozę pogody i opadów na dany dzień. Przedsiębiorca, podobnie jak inni mieszkańcy, bardzo obawia się fali chłodów. − Do końca października mamy jeszcze stosunkowo łagodną fazę, a pod względem wilgotności powietrza teraz mamy jeszcze szansę na wysuszenie. Dopóki nie zrobi się zimno i mokro, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy. Dlatego potrzebujemy teraz każdej pomocnej ręki – stwierdza przedsiębiorca.

Ręce do odbudowy tzw. infrastruktury krytycznej pochodzą z Federalnej Agencji Pomocy Technicznej (THW), niemieckiej organizacji zajmującej się ochroną ludności i pomocą w przypadku katastrof. Ciemnoniebieskie ciężarówki THW są od tygodni stałym elementem krajobrazu w Bad Neuenahr-Ahrweiler.

W regionie powodziowym w Nadrenii-Palatynacie obowiązuje nadal stan klęski żywiołowej V stopnia, a Federalna Agencja ds. Pomocy Technicznej (THW) pracuje dzień po dniu na odcinku o długości prawie 60 kilometrów. Także rzecznik prasowy THW martwi się nadchodzącymi chłodami. − W rzeczywistości największym problemem będzie to, że ludzie nie będą w stanie ogrzać swoich domów. Dlatego wszyscy muszą pracować na pełnych obrotach, aby przywrócić dostawy gazu przed nadejściem zimy – uważa.

Osoby poszkodowane rozpaczliwie zabiegają o pomoc na odbudowę

Podanie o pomoc na odbudowę dla prywatnych gospodarstw domowych i przedsiębiorstw doprowadza wiele osób w zalanym regionie do rozpaczy. Ci, którym uda się poprawnie wypełnić formularz, otrzymają pieniądze z puli 30 miliardów euro „Pomocy na odbudowę 2021”, którą rząd federalny i rządy krajów związkowych utworzyły dla dotkniętego powodzią regionu.

Myriam Kemp
Myriam Kemp pomaga powodzianom przy wypełnianiu podań o pomoc finansową Zdjęcie: Oliver Pieper/DW

Ci, którym się nie udaje, mogą liczyć na wsparcie osób takich jak Myriam Kemp. Pilotuje ona projekt „Perspektywy po powodzi” w ramach Niemieckiego Czerwonego Krzyża i w godzinach pracy udziela porad osobom dotkniętym klęską powodzi. Według Kemp „nadal wiele osób dopiero teraz dowiaduje się, o jakie fundusze można się ubiegać. A wielu innych nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z potężną biurokracją”.

Jeśli odbudowę dotniętych powodzią terenów przyrównać do 42-kilometrowego maratonu, to zdaniem Kemp, Niemcy nie przebiegły jeszcze daleko. − Jesteśmy może na 10. kilometrze, choć mamy uczucie, jakbyśmy byli już na 32. kilometrze, bo bolą nas nogi. Ale tak naprawdę jesteśmy jeszcze na samym początku i nie wiemy, co nas jeszcze czeka – stwierdza Myriam Kemp.

Niemcy. Powracanie do życia po powodzi

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>