1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: chwila wytchnienia w koronakryzysie.OPINIA

26 września 2020

Niemcy przez całe lato myśleli, że mają pandemię pod kontrolą i przezwyciężyli najgorsze. Jednak nadchodząca jesień i zima mogą być jeszcze trudniejsze.

https://p.dw.com/p/3j17m
Kanclerz Niemiec jest zaniepokojona wzrostem infekcji w Niemczech
Kanclerz Niemiec jest zaniepokojona wzrostem infekcji w NiemczechZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Kappeler

Często pisaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy w sprawozdaniach, komentarzach, wywiadach, że Niemcy stosunkowo dobrze poradziły sobie z pandemią. Że rząd w zasadzie działa spokojnie i kompetentnie. Że pandemia pokazuje, jak skuteczne są niemieckie szpitale, urzędy zdrowia i gminy. Wszystko jest w porządku, nawet teraz. Ale powoli wkrada się inne uczucie - uczucie zagrożenia.

To nadzwyczajne, że kanclerz Angela Merkel podobno wspomniała w poufnej rozmowie z dziennikarzami o swojej obawie, że lekkomyślna młodzież i zbliżająca się zima mogą zniweczyć dotychczasowe sukcesy. Jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że te wypowiedzi trafiły do opinii publicznej.

Niezadowolona kanclerz

Od kilku dni zniecierpliwienie szefowej niemieckiego rządu, jej niezadowolenie z wielu różnych rozwiązań dotyczących pandemii w krajach związkowych jest tematem dyskusji w Berlinie. Na przykład z powodu pomysłu niektórych premierów, aby wbrew wszelkim radom ekspertów pozwolić na jarmarki bożonarodzeniowe. A jeszcze do tego dochodzi wydane kilka tygodni temu, ale pasujące jak ulał w obecnej debacie, ostrzeżenie wirologa Christiana Drostena, że Niemcy nie są wcale lepiej przygotowane do drugiej fali niż inne kraje. 

Jak podkreślają wszyscy odpowiedzialni, system opieki zdrowotnej w Niemczech nadal dobrze radzi sobie z rosnącą liczbą infekcji. A wszystkie sondaże wciąż wskazują na wysoki poziom aprobaty dla polityki rządu i władz landowych. Więc czym się przejmuje kanclerz?

Podobnie jak w wielu innych obszarach polityki, jest to obawa przed spowodowanym pandemią nowym rozłamem w społeczeństwie. I nie chodzi tu o brutalne podszepty niektórych prawicowych populistów o końcu praw i swobód obywatelskich. Rozłam już dawno przebiega gdzie indziej. Wbrew rozsądkowi, aż 10 tysięcy widzów może teraz oglądać mecze Bundesligi w wielu miejscach, gdy tymczasem krewni nieuleczalnie chorych pacjentów muszą walczyć o prawa do odwiedzin w domach opieki i w klinikach.

Niektórzy uczniowie muszą nosić maski w klasie, inni nie - w zależności od regionu. Restauracje i ogródki piwne są pełne, jak zawsze późnym latem. Ludzie zachowują dystans, a czasem nie, noszą maski, a innym razem nie - wszystko odbywa się równolegle. Eksperci na podstawie badań informują, że ludzie stali się mniej uważni podczas mycia rąk, a także nie ufają ewentualnej szczepionce, jak to miało miejsce jeszcze kilka tygodni temu. Tymczasem w fabrykach, biurach i urzędach państwowych są konfrontowani z innym światem - takim, w którym przepisy dotyczące pandemii prawie nie uległy złagodzeniu.

Nie można wymagać drugiego lockdownu

Wszystko to wystawia na próbę cierpliwość i solidarność społeczeństwa, a co gorsza, politycy wiedzą, że nie mogą oczekiwać, iż gospodarka, kultura i społeczeństwo ponownie przejdą przez lockdown, jak to miało miejsce w marcu. 

Prawdą jest, że pandemia w Niemczech była do tej pory dobrze zwalczana przez kraje związkowe. Meklemburgia-Pomorze Zachodnie z nielicznymi infekcjami mogła reagować inaczej niż Bawaria z wieloma infekcjami. Ale teraz potrzebujemy czegoś wspólnego, czegoś rozpoznawalnego. Aby nie stracić tego, co najważniejsze, co jest niezbędne do skutecznego zwalczania chorób - poczucia wspólnoty i solidarności wśród możliwie wszystkich obywateli. Dotyczy to również pamiętania o tym, czego na wiosnę domagano się głośnym oklaskiwaniem na balkonie i co obiecywali politycy: liczniejszych i lepiej opłacanych pracowników w szpitalach, urzędach i supermarketach.

W przyszłym tygodniu kanclerz chce nakłonić premierów landów do większej jednomyślności, ale nie może ich do tego zmusić. Miejmy nadzieję, że jej się to uda. Warto też zastanowić się nad pomysłem Austriaków wprowadzenia w regionach systemu sygnalizacji świetlnej do pokazywania nowych zakażeń, jak również aktualnej sytuacji w szpitalach i placówkach opiekuńczych.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>