1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Muzeum Bodego - nowy klejnot na Wyspie Muzeów

Malgorzata Matzke17 października 2006

Wyspa Muzeów w Berlinie to prawdziwy skarbiec tego miasta, w którym od 17 października 2006 błyszczy następny nowy klejnot - Muzeum Bodego. Ale w pięknym szlifie tego klejnotu widać także rysy.

https://p.dw.com/p/BIZM
Dyrektor muzeum Arne Effenberger preferuje klasyczną prezentację bogatych zbiorów.
Dyrektor muzeum Arne Effenberger preferuje klasyczną prezentację bogatych zbiorów.Zdjęcie: AP

Dzisiejsze Muzeum Bodego powstało przed stu laty i nazywało się wtedy Muzeum Imienia Cesarza Fryderyka. Podziwiać można było tam wspaniałe sale z pysznymi meblami i obiektami rzemiosła artystycznego. Obecnie muzeum to przeszło 8 lat remontu i pokazuje swoje zbiory będące prawdziwą perłą Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury. Zbiory rzeźb z okresu bizancjum, średniowiecza, baroku, rokoko i klasycyzmu prezentowane są obecnie w całoście – co po zniszczeniach wojennych i niepełnym wykorzystaniu sal nie było jak dotąd możliwe. Arne Effenberger, dyrektor działu rzeźby i gospodarz nowego Muzeum Bodego nie kryje dumy:

Nasze zbiory rzeźby są naprawdę imponujące, największe w Europie, Pokazujemy creme de la creme - co nie oznacza jednak, że ekspozycja jest przeładowana. Ludzie są raczej zafascynowani, niż zmęczeni.

Relacje w prasie i telewizji o nowym muzeum Bodego są euforyczne : Die Zeit pisała o „Dreszczu zachwytu”, berliński Tagesspiegel chwalił „ Swiątynię piękna”. Drugi program telewizji ZDF nie mógł także znaleźć słów pochwały w kilku ekstra-reportażach – może też dlatego, że współfinansował restaurację tej muzealniczej placówki. Przez 8 lat muzeum było zamknięte. Remont trwał 5 lat, i pochłonął 152 miliony euro. Zdecydowano się na pieczołowitą restaurację szczegółów architektonicznych - choć były też zakusy aby wprowadzić elementy bardzo współczesne, co dyrektorowi udało się jednak odeprzeć.

To, co oferuje współczesna architektura jest tak dowolne i nieokreślone, że stylistykę tę można stosować i spotkać wszędzie : równie dobrze na lotnisku, w centrum handlowym czy w sali koncertowej. Pomysły wszędzie są takie same i jest to dość nużące – twierdzi Arne Effenberger.

Przy renowacji starego muzeum nie zdecydowano się jednak na przywrócenie mu pierwotnej formy, jaką miało ono za czasów pierwszego dyrektora i obecnego patrona, Wilhelma von Bode. Jego zamysłem było stworzenie w neobarokowym budynku, który jak kadłub statku przecina Szprewę, pomieszczeń dla rzeźb wedle epok, z których pochodziły: w kolorystyce, dekoracjach, zastosowanych materiałach. Do tego odpowiednie meble i obrazy – w stylu prezentowanych rzeźb. Lecz niestety z tej koncepcji nic dziś nie pozostało. Teraz bladawe odcienie beżu i zieleni są tłem dla prezentacji zabytkowych rzeźb i 150 obrazów dawnych mistrzów. Lecz jest to dość mierny kompromis: stara galeria narodowa tuż obok prezentuje się już bardziej fantazyjnie. Nie ma chronologii na trasie zwiedzania, która nie proponuje zwiedzającemu dobrej orientacji. Mankamentem są także niezbyt dokładne wyjaśnienia. Dla gości nie zorientowanych w historii sztuki przydałoby się więcej szczegółowych informacji, kim był i jakie znaczenie dla sztuki miał na przykład Peter Doll, Ludwig Krug czy Lodovico del Duca. O Riemenschneiderze i Donatellu słyszało już może więcej osób. Jak mówi dyrektor, muzeum zamierza przyciągać publiczność nie tylko samą ekspozycją lecz także organizowanymi tu imprezami Lecz czy ludzie chętnie zasiądą w wysokiej wejściowej hali z pomnikiem Fryderyka Wilhelma II na koniu? Można w to wątpić. Tak więc magnesem muszą stać się ekspozycje aby podtrzymać zainteresowanie, jakie budzi to muzeum w chwili ponownego otwarcia.