1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mołdawia: Miliony na stabilizację

22 listopada 2022

W Paryżu społeczność międzynarodowa uzgodniła dalsze środki wsparcia dla Republiki Mołdawii. Kraj ten jest ważny dla UE nie tylko z powodu wojny w Ukrainie.

https://p.dw.com/p/4Jrg3
Republik Moldau | Statue von Stefan dem Großen in Chisinau
Zdjęcie: Elena Covalenco

Pracowity gwar w budynku MSZ w Paryżu: tutaj w poniedziałek (21.11.2022) zebrali się wysłannicy 27 państw członkowskich UE, a także przedstawiciele USA, Japonii, Wielkiej Brytanii oraz delegaci 15 organizacji międzynarodowych, jak Bank Światowy. Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę tyle uwagi przyciąga mały kraj – Republika Mołdawii.

– Jesteśmy mocno dotknięci skutkami wojny – powiedział minister spraw zagranicznych tego kraju Nicu Popescu.

Jasne przesłanie dla Moskwy

– W nasze terytorium uderzyły rakiety, jest kryzys energetyczny. Pokój i stabilność w Mołdawii są nie tylko w naszym interesie, ale także w interesie reszty Europy – mówi Popescu.

Społeczność międzynarodowa chce nadal pomagać finansowo tej byłej radzieckiej republice, liczącej około dwóch i pół miliona mieszkańców. Z jednej strony dlatego, że Mołdawia wykazała się w tym konflikcie szczególnie dużym humanitaryzmem, ale także dlatego, że leży to w interesie UE. 

Była to już trzecia taka konferencja wsparcia dla Mołdawii: na dwóch pierwszych w Berlinie i Bukareszcie donatorzy zadeklarowali łącznie już ponad miliard euro pomocy i pożyczek. – Zaangażowanie w Mołdawii to udział w wysiłku wojennym – powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron na konferencji prasowej zamykającej konferencję. – Pomoc dla tego kraju jest obowiązkiem moralnym i po prostu sprawiedliwa – dodał.

Na konferencji w Paryżu minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock zadeklarowała dodatkową pomoc Niemiec w wysokości 32,3 mln euro. Macron podtrzymał perspektywę dalszej pomocy w wysokości 100 mln euro.

Republik Moldau | Ursula von der Leyen und Maia Sandu
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent Mołdawii Maia Sandu w Kiszyniowie, 10 listopada br.Zdjęcie: Elena Covalenco

„Rosja otwarcie szantażuje Mołdawię w sprawie energii”

Francuscy dyplomaci już wcześniej mówili, że ta trzecia konferencja jest szczególnie ważna. – Rosja opracowała nową strategię i teraz systematycznie bombarduje ukraińską infrastrukturę energetyczną, co destabilizuje ten kraj i cały kontynent. Ponadto Rosja otwarcie szantażuje Mołdawię w sprawie energii i po prostu odcięła 50 procent dostaw gazu – wyjaśniał jeden z nich.

Ataki w Ukrainie doprowadziły także do przerw w dostawie prądu w Mołdawii, jak informuje mołdawski MSZ. Ceny energii elektrycznej i gazu wzrosły wielokrotnie.

Ten mały kraj między Ukrainą i Rumunią jest ważny dla stabilności na wschodzie UE. Szczególnie na początku wojny w Ukrainie istniała obawa, że Rosja może przez południową Ukrainę przeforsować aż do Mołdawii, a nawet uzyskać wsparcie z kontrolowanego przez Moskwę regionu separatystycznego: Naddniestrza. Prorosyjscy separatyści z tego regionu odłączyli się od Republiki Mołdawii w 1992 roku po krótkiej wojnie przy wsparciu Rosji. Do dziś stacjonuje tam około 2000 rosyjskich żołnierzy.

Ale była republika radziecka jest dotknięta wojną w sąsiedniej Ukrainie nie tylko pod względem energetycznym i bezpieczeństwa. Od początku rosyjskiej inwazji Mołdawia przyjęła około pół miliona uchodźców, z których 80 tysięcy wciąż pozostaje w kraju. – Ponadto w najbliższych tygodniach spodziewamy się nowej fali uchodźców. Z powodu wojny, ale także dlatego, że ludzie obawiają się awarii reaktora jądrowego i mogą też szukać u nas schronienia w sytuacji braku prądu i mroźnej zimy – powiedział w Paryżu wysoki rangą przedstawiciel mołdawskiego rządu.

„Mołdawia zasługuje na naszą pomoc”

Felix Hett, przedstawiciel Fundacji Friedrica Eberta w Ukrainie i Mołdawii, uważa, że społeczność międzynarodowa nie może w tym ciężkim czasie porzucić Mołdawii.

– Ten kraj wykazał się wielką solidarnością i po prostu zasługuje na naszą pomoc – powiedział w rozmowie z DW. Co więcej, rząd pod kierownictwem proeuropejskiej prezydent Mai Sandu robi wszystko, by zreformować kraj – ocenia. Sandu zainicjowała między innymi reformy sądownictwa, służby cywilnej i walki z korupcją.

– Nasz rząd w czerwcu 2019 roku nazwał Mołdawię 'zawłaszczonym krajem'. My prowadzimy śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania partii politycznych, ponieważ Mołdawianie w wyborach prezydenckich w 2020 roku wybrali demokrację zamiast autokracji i sprawiedliwość zamiast korupcji – mówiła w Paryżu Veronica Dragalin, szefowa biura antykorupcyjnego mołdawskiej prokuratury.

Republik Moldau Demonstranten in Chisinau
Prorosyjscy demonstranci w Kiszyniowie, 11 października br.Zdjęcie: Viorica Tătaru

 

Céline Bayou z paryskiego Centrum Badań Europy Wschodniej CREE ocenia, że tak więc akcja wsparcia ze strony UE ma zdecydowanie polityczne powody. – Od czerwca kraj ten jest oficjalnym kandydatem do UE, podobnie jak Ukraina. To ogromny krok, który UE musi wesprzeć także w czynach, nawet jeśli proces akcesyjny może jeszcze trochę potrwać. – W ten sposób pokazujemy Rosji, że nie może robić wszystkiego, co jej się podoba w naszym bezpośrednim sąsiedztwie – powiedziała politolożka.

Czas ucieka

Mimo proeuropejskiego rządu, utrzymanie Mołdawii blisko UE może nie być takie łatwe, jak uważa Florent Parmentier z paryskiego think tanku Cevipof i specjalista od Mołdawii. – Według ostatnich sondaży tylko około 30 proc. społeczeństwa nadal wierzy, że zbliżenie z UE ma sens. W czerwcu 2021 roku było to jeszcze 52 proc. i właśnie od czasu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę liczba ta spadła – powiedział w wywiadzie dla DW.

– To również świadczy o braku zaufania do rządu i może oznaczać, że większość ludzi uważa, że kraj powinien raczej zwrócić się w stronę Rosji. Z tym właśnie musi walczyć UE – ocenił francuski ekspert. Od tygodni mieszkańcy stolicy Kiszyniowa demonstrują przeciwko proeuropejskiemu rządowi, ale według dziennikarzy śledczych są to ludzie opłacani przez prorosyjskich polityków.

Mołdawska działaczka antykorupcyjna Veronica Dragalin zdaje sobie sprawę z kruchości obecnej sytuacji. – Mamy małą przestrzeń do działania; z inflacją na poziomie 35 procent, niestabilnością gospodarczą i kryzysem energetycznym możliwe są niepokoje społeczne. Jeśli nie pokażemy, że praworządność i członkostwo w UE doprowadzą do lepszej przyszłości, przegapimy tę wyjątkową okazję – uważa.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>