1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mniej samobójstw w czasach korony

Ben Knight
1 czerwca 2020

Psychiatrzy ostrzegali, że w związku z restrykcjami w czasach pandemii koronawirusa i redukcją kontaktów międzyludzkich może dojść do fali samobójstw. Statystyki pokazują, że tak się nie stało.

https://p.dw.com/p/3d41X
Symbolbild Depressionen
Zdjęcie: Imago-Images/W. Zwanzger

W kwietniu pojawiły się pojedyncze doniesienia o samobójstwach, które uznano za skutek ograniczeń wynikających z pandemii COVID-19. W artykule w „Business Insider” berlińscy strażacy opowiadali o znalezionych listach pożegnalnych w domach samobójców. Pisali w nich o wszechogarniającym lęku przed zakażeniem koronawirusem.

Niemieckie Towarzystwo Psychiatrii ostrzegało przed możliwym wzrostem fali samobójstw. Powodem miała być wymuszona izolacja, połączona z kłopotami finansowymi i ograniczonym dostępem do terapii - mieszanka nie do zniesienia dla osób z problemami psychicznymi.

Depresja utrudnia szukanie pomocy

Jednak statystyki nie potwierdziły obaw. Na początku maja dziennik „Augsburger Allgemeine Zeitung” zwrócił się do urzędów w siedmiu krajach związkowych Niemiec o aktualne liczby. Okazało się, że liczba samobójstw nie wzrosła, a Nadrenia Północna-Westfalia odnotowała nawet 20-procentowy spadek.

– Zauważyliśmy, że podczas koronakryzysu zmalała liczba wniosków o pomoc i doradztwo, co właściwie jest paradoksem – mówi w rozmowie z DW Thomas Voigt, zastępca szefa niemieckiej organizacji samopomocy pacjentów Deutsche Depressionsliga. Podkreśla jednak, że fakt, iż ludzie nie szukają pomocy, nie świadczy jeszcze o ich dobrym samopoczuciu. – Wyjaśnieniem może być to, że poszukiwanie pomocy zmusza do wykazania się aktywnością. A to może być tak obciążające, że aż nie do wykonania dla niektórych – podkreśla. Zdalna terapia niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem, bo „ludzie w depresji  chcą bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, a nie rozmowy z maszyną” – uważa Voigt.

Deutschland Ulrich Hegerl
Ulrich Hegerl, szef fundacji Deutsche DepressionshilfeZdjęcie: Imago Images/B. Friedel

Ulrich Hegerl, szef fundacji Deutsche Depressionshilfe, podkreśla, że 90 procent samobójstw ma związek ze zniekształconym obrazem rzeczywistości, do którego dochodzi wskutek depresji lub innych chorób psychicznych. Depresja to choroba, a nie tylko reakcja na trudności życia. Hegerl już we wczesnej fazie kryzysu ostrzegał, że wskutek ograniczeń kontaktów przyjaciele i krewni osoby cierpiącej na depresję będą mieli trudniej z wykryciem problemu i wezwaniem pomocy. – Pogorszyła się sytuacja bytowa. W gabinetach lekarskich pojawia się mniej pacjentów – także dlatego, że myślą, iż lekarze ich nie potrzebują, bo są zajęci pacjentami z koronawirusem. A osoby z depresjami łatwo wpadają w poczucie winy – mówi Hegerl.

Gorszy stan psychiczny

Choć liczba samobójstw nie wzrosła, to badania pokazują, że u wielu osób nastąpiło ogólne pogorszenie samopoczucia psychicznego. W USA „Kaiser Family Foundation” przeprowadziła w końcu marca ankietę wśród 1226 dorosłych osób. 45 procent pytanych odpowiedziało, że pandemia wpłynęła na ich stan psychiczny. W lutym i marcu liczba osób poszukujących wsparcia psychologów i psychiatrów wzrosła o 300 procent w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku.

Frankreich Cormeilles-en-Parisis | Coronavirus | Restaurant, Plexiglas
Samotna wizyta w restauracji podczas koronakryzysu w restauracji we FrancjiZdjęcie: Reuters/B. Tessier

W Niemczech w połowie kwietnia, gdy restrykcje były najostrzejsze, Wyższa Szkoła Medyczna w Hanowerze przeprowadziła badania w grupie 3545 osób. 29 procent z nich mówiło o wzroście poczucia agresji i podrażnienia. Uniwersytet w Krems nad Dunajem w Austrii przebadał 1009 osób, wśród których liczba tych cierpiących na „nastroje depresyjne” wzrosła z 4 do 20 procent. Jeden z autorów badań Christoph Pieh nadal obawia się fali samobójstw. – Definitywnie nastąpił wzrost chorób depresyjnych –  mówi w rozmowie z DW.

Skutki kryzysów

Hauke Wiegand, psychiatra i psychoterapeuta z Kliniki Uniwersyteckiej w Moguncji, odnotował spadek liczby pacjentów odwiedzających jego klinikę: przychodzi znacznie mniej osób z depresją i stanami lękowymi, natomiast na tym samym poziomie pozostaje liczba pacjentów ze schizofrenią.

Patrząc wstecz, Wiegand podkreśla, że każdy kryzys gospodarczy prowadził do wzrostu liczby samobójstw. Na przykład po kryzysie z 2008 roku wzrost bezrobocia o każdy kolejny procent powodował jednoprocentowy wzrost liczby samobójstw.

Jednak Wiegand mówi także o pozytywnych trendach. Pierwsze wyniki badań mogunckiego Instytutu Badań nad Odpornością pokazują, że wielu ludzi odczuwa mniejszy stres. – Mają zredukowany czas pracy, może muszą też w mniejszym stopniu dojeżdżać do pracy, spędzają więcej czasu z rodziną – to wszystko dla większości ludzi oznacza mniej stresu. Jednak dotyczy to tylko tych, którzy mają zapewnioną pracę – dodaje psychiatra. 

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>