1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Meckel: Nie należy czcić ofiar wg kategorii narodowych

Barbara Cöllen
30 listopada 2017

Postawienie pomnika tylko dla polskich ofiar niemieckich zbrodni jest problematyczne. Jeśli zaczniemy czcić pamięć ofiar wg kategorii narodowych rodzi się kwestia gdzie zacząć i gdzie skończyć - mówi Markus Meckel*.

https://p.dw.com/p/2oVEx
Markus Meckel i Zbigniew Bujak w Lipsku
Markus Meckel i Zbigniew Bujak w LipskuZdjęcie: DW/B. Coellen

Deutsche Welle: Niedawno spora grupa znanych niemieckich osobistości podpisała apel o postawienie w Berlinie pomnika upamiętniającego polskie ofiary II wojny światowej. Pan jako pierwszy wypowiedział się przeciwko tej inicjatywie...

Markus Meckel*: Oczywiście, że ważne jest, żeby nie zapomnieć ofiar II wojny światowej, niemieckiej polityki okupacyjnej i Holocaustu. Bez wątpienia jest to sprawa kluczowa. Ale ja mam mimo to pewne wątpliwości co do pomysłu pomnika. I to nie od teraz, ale od dłuższego czasu, od kiedy wystąpił z nim Władysław Bartoszewski. W Berlinie postawiliśmy już wiele pomników: ofiar narodowego socjalizmu, Holocaustu, eksterminacji Sinti i Romów, najróżniejszych grup ofiar. Jeśli teraz zaczniemy czcić pamięć ofiar według kategorii narodowych, wydaje mi się to problematyczne. Rodzi się bowiem kwestia, gdzie zacząć i gdzie skończyć.

Oczywiście, że Polacy byli pierwszymi ofiarami tej wojny. A do tego byli ofiarami najdłużej. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że na Białorusi zginęła prawie jedna trzecia ludności albo na Ukrainie czy w Rosji, gdzie zginęły miliony ludzi, to w takiej sytuacji mówienie: tak, polskie ofiary otrzymają pomnik, a inne nie, rodzi problemy. A stawianie wielu pomników też nie jest rozwiązaniem. Dlatego sądzę, że jeśli chodzi o upamiętnienie polskich ofiar, trzeba wybrać inne podejście.

Moja propozycja nie jest nowa. Mówiłem już jakiś czas o tym miejscu, gdzie pomnik już stoi, całkowicie w stylu typowym dla komunizmu.

DW: To ten pomnik z czasów enerdowskich: Żołnierza Polskiego i Niemieckiego Antyfaszysty?

Deutschland Deutsch-polnische Städtepartnerschaftskonferenz in Berlin
Markus Meckel Zdjęcie: DW/B. Cöllen

MM: Został on postawiony w 1972 roku przez władze NRD i PRL. Zdumiewający jest widniejący na pomniku napis. Rzeczywiście dobre hasło: Za wolność naszą i waszą. Przyznam, że nie spodziewałem się tego po tych dwóch komunistycznych państwach.

Dlatego uważam, że z tym napisem, na tym dawnym miejscu powinniśmy wznieść nowy pomnik. Ale nie powinien to być pomnik, który koncentrowałby się tylko na polskich ofiarach, lecz na polskim wkładzie w niemiecką historię wolności i demokracji. To wydaje mi się bardzo atrakcyjne, a Polska, jeśli o to chodzi, jest niezwykła. Tu upamiętnilibyśmy coś, co w Niemczech nie jest prawie w ogóle znane.

DW: A jak wkład Polski miałby być przedstawiony?

MM: W wystawie plenerowej, która dokumentowałaby udział Polaków w festynie wolności (Hambacher Fest, DW) na zamku Hambach, ich wkład w wyzwolenie od narodowego socjalizmu – tych Polaków, którzy nie tylko w walczyli w Armii Czerwonej, ale też u Brytyjczyków i w innych formacjach na Zachodzie, i nas wyzwolili. W latach 90-tych pisarz Andrzej Szczypiorski opowiadał mi, że w KL Sachsenhausen został wyzwolony przez polskich żołnierzy. W Niemczech mało kto wie, że Polacy byli czwartą co do wielkości grupą biorącą udział w lądowaniu w Normandii.

I wreszcie wystawa opowiadałaby o „Solidarności” do 1989-90 roku. Docenienie tego wszystkiego, opowiedzenie w lepszy sposób oraz ukazanie, co łączy nasze kraje w dążeniach wolnościowych, jest wyjątkowo dobrym powodem do wzniesienia pomnika.

Pomnik został postawiony w 1972 roku przez władze NRD i PRL. Na pomniku widnieje napis: Za wolność naszą i waszą.
Pomnik został postawiony w 1972 roku przez władze NRD i PRL. Na pomniku widnieje napis: Za wolność naszą i waszą. Zdjęcie: picture-alliance/dpa

DW: Pomysł wydaje się być bardziej kompleksowy, bo poza oddaniem hołdu ofiarom, ma informować i edukować, a także przyczyniać się do pogłębienia komunikacji?

MM: Tak. To powinien być pomnik, ale w centrum wystawy, która informuje o kontekście, bo większość Niemców mało o tym wie.

DW: Były też pomysły, żeby stworzyć przy tym pomniku centrum dokumentacji …

MM: Popieram pomysł wystawy o nazistowskiej polityce osiedleńczej, a faktycznie przecież polityki zagłady na Wschodzie. Ale opowiadanie o tym nie powinno się odbywać oddzielnie, według klucza narodowego. To powinno być opowiadanie o zbrodniczej polityce i o wojnie, w której od samego początku planowano zagładę milionów ludzi. Przecież zaczęło się to już 1939, ale było kontynuowane po napadzie na Związek Radziecki, na Białoruś, Ukrainę. Spojrzenie na to bardziej kompleksowo bez podziału na narody, uważam za lepsze.

DW: W Polsce podsycane są obecnie antyniemieckie nastroje - z różnych powodów. Jak, Pana zdaniem, można temu przeciwdziałać?

MM: Chciałbym podkreślić, że dyskusję o pomniku trzeba oddzielić od obecnej polityki wewnętrznej Polski. Nie możemy stawiać pomnika tylko dlatego, że akurat rządzi jakaś polityczna opcja. Bo kiedy stanie pomnik będzie już następna. Trzeba to rozróżnienie brać pod uwagę. Powinna obowiązywać zasada: w polityczne sytuacje trzeba się angażować politycznie.

Niezwykle ważne jest, że niemieckie MSW zorganizowało w Berlinie konferencję o polsko-niemieckich partnerstwach miast. Niedawno w Poczdamie odbyła się konferencja polsko-niemieckich towarzystw. Niezmiernie ważne jest, żeby ludzie z obu krajów, nasze społeczeństwa, różne instytucje, regionalne i lokalne organy miały ze sobą wiele kontaktów. Trzeba je pielęgnować i nie patrzeć tylko w kierunku prezydenta czy rządu, lecz zaktywizować szerokie kręgi społeczeństwa. To musi być długi proces.

Max Weber powiedział, że polityka jest trudną do przeborowania dechą. To dotyczy polityki nie tylko wewnętrznej, ale i zagranicznej. Coraz bardziej odczuwamy wzrost spójności w Europie, to, że się zrastamy.

DW: W Polsce stawiany jest zarzut, że Niemcy chcą zmieniać historię i pokazywać się w lepszym świetle, że zapominają o cierpieniach Polaków?

MM: Powtórzę to, co mówiłem na początku. Oczywiście, że musimy myśleć o polskich ofiarach. Przecież to był początek II wojny światowej. Ale musimy się też czegoś nauczyć. A to znaczy, że myślimy nie tylko o ofiarach, ale w szerszym kontekście.

Przede wszystkim musimy w Niemczech więcej uczyć się o tym, że pakt Hitler-Stalin odgrywa ważną rolę dla Polaków. To nie jest dostatecznie zakorzenione w niemieckiej pamięci. I musimy więcej zrobić, aby w tym kontekście, który jest niezmiernie istotny dla Polaków, zrozumieć to lepiej. Mało kto wie w Niemczech, że po napadzie na Polskę wojsk hitlerowskich, 17. września od wschodu napadły na Polskę także wojska sowieckie, i że bynajmniej istniała współpraca między Hitlerem i Stalinem ws. okupacji i wzajemnego postępowania wobec siebie.

Pomnik upamiętniający polskie ofiary okupacji miałby stanąć, zdaniem sygnatariuszy apelu, w okolicach Dworca Anhalckiego naprzeciwko przyszłego centrum dokumentacji przymusowych wysiedleń i ucieczek
Pomnik upamiętniający polskie ofiary okupacji miałby stanąć, zdaniem sygnatariuszy apelu, w okolicach Dworca Anhalckiego naprzeciwko przyszłego centrum dokumentacji przymusowych wysiedleń i ucieczek Zdjęcie: DW/W. Szymański

Historia jest bardziej kompleksowa, niż myślimy. Ale to są zadania poznawcze dla nas Niemców i dla Polaków. Nauczymy się lepiej naszej wspólnej historii, jeśli będziemy ze sobą rozmawiać my Niemcy i Polacy, a nie rozmawiać tylko we własnym gronie. Uważam, że znaczące było, że w 70 rocznicę zakończenia wojny możliwe było przypominanie o tym w różnorodny sposób i nikt nie próbował poróżnić ze sobą przeróżnych grup ofiar.

Wtedy ówczesny prezydent Niemiec Joachim Gnauck wskazał w jednym z byłych obozów jenieckich, ilu zginęło sowieckich jeńców. To były trzy miliony ludzi, którzy zmarli z głodu, z powodu chorób, wycieńczenia i oczywiście na skutek użycia przemocy. To była wielka katastrofa, która nie istnieje dostatecznie w świadomości Niemców. Uczymy się coraz więcej o losach różnych ofiar, uczymy się czcić pamięć o nich. Dlatego nie byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli stawiać pojedyncze pomniki według klucza narodowego. Raczej powinniśmy na lekcjach, czy stawiając kamień pamiątkowy w konkretnym miejscu przypominać o pojedynczych losach ludzi. Bo takie pojedyncze losy są bardziej wyraziste, wywołują większą empatię niż pomniki stawiane dla milionów. Dlatego jestem za różnicowaniem, ale przeciwko podziałom na narody.

Rozmawiała Barbara Cöllen

Markus Meckel, teolog, były minister spraw zagranicznych w ostatnim, demokratycznie wybranym rządzie NRD.