1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koniec unijnego rozdzielnika uchodźców

26 września 2017

Uchodźcy, którzy od jutra dotrą do Grecji i Włoch, nie będą już objęci programem relokacji. Unia go nie przedłuża, a prace nad nowym stałym rozdzielnikiem utknęły na dobre w sporach między krajami UE.

https://p.dw.com/p/2kjJ2
Griechenland - Elliniko Flüchtlingscamp
Zdjęcie: picture-alliance/ZUMAPRESS/N. Georgiou

Państwa UE uzgodniły jesienią 2015 r. plany podziału do 160 tys. uchodźców docierających przez morze do wybrzeży Grecji i Włoch do 26 września 2017 r. - w tym do 120 tys. w ramach obowiązkowej relokacji przegłosowanej przy sprzeciwie Czech, Rumunii, Słowacji i Węgier. Rząd Ewy Kopacz po długich wahaniach bardzo niechętnie poparł rozdzielnik (z grupą ok. 7 tys. uchodźców dla Polski). – Gdyby Warszawa była wtedy na „nie”, ówczesna luksemburska prezydencja w Radzie UE miałaby ciężki problem, czy przeprowadzać relokację poprzez głosowanie większościowe pomimo sprzeciwu tak sporego kraju. Ale zarazem padały wtedy w Unii sugestie, że solidarność co do sankcji wobec Rosji nie jest bez związku z solidarnością co do relokacji – wspomina zachodni dyplomata zaangażowany w ówczesne rokowania.

Rozdzielnik zostanie wykorzystany co najwyżej w jednej czwartej. Do tego tygodnia między kraje Unii rozdzielono ok. 29 tys. uchodźców. A Komisja Europejska szacuje, że teraz w Grecji i Włoszech przebywa jeszcze około 10 tys. migrantów z dużymi szansami na objęcie relokacją. – Uważamy relokację za sukces, jak na dane nam okoliczności – przekonuje jednak Margaritis Schinas, główny rzecznik Komisji Europejskiej.

Rozdzielnik mniej potrzebny

Rozdzielnik początkowo bardzo kulał, bo Włosi i przede wszystkim Grecy nie radzili sobie z jego obsługą administracyjną – pobieraniem odcisków palców, potwierdzaniem tożsamości, prześwietlaniem kandydatów do relokacji. Ale ważniejsze, że potrzeby relokacyjne okazały się o wiele mniejsze od prognozowanych w momencie głosowania Rady UE nad rozdzielnikiem. Forsowana przez kanclerz Angelę Merkel umowa UE z Turcją z marca 2016 r. zmniejszyła aż o 97 proc. ruch na szlaku bałkańskim – z Turcji do Grecji przez Morze Egejskie, a potem lądem na północ Europy, a w zasadzie do Niemiec. Natomiast stanowcza większość Afrykańczyków przeprawiających się w ostatnim roku z wybrzeży Libii do Włoch, to migranci ekonomiczni. Nie kwalifikują się zatem do relokacji, bo jej wstępnym kryterium jest „ewidentna potrzeba ochrony międzynarodowej”.

Griechenland Migration Lesbos Reportage
Ośrodek dla uchodóców na Lesbos Zdjęcie: DW/U. von Schwerin

– System podziału uchodźców między kraje Unii będzie działać dopóki nie zostaną rozdzieleni wszyscy, którzy do 26 września dotrą do Grecji i Włoch – tłumaczy Komisja Europejska. Ale plany przedłużenia obecnej relokacji, które jeszcze parę miesięcy temu podnoszono m.in. we Włoszech, trafiły do szuflady.  - Nie ma apetytu na powtarzanie doświadczenia z obowiązkową relokacją w UE - mówi Pierre Vimont, ekspert brukselskiego Centrum Carnegie. Dlatego projekt stałego rozdzielnika skrojonego pod przyszłe kryzysy migracyjne, który Komisja Europejska zgłosiła w 2016 r., też jest na bocznym torze.

– Kolejne prezydencje w Radzie UE nie osiągnęły i nie osiągną w tej kwestii żadnego postępu, jeśli sprawa nie zostanie rozstrzygnięta na poziomie przywódców na szczycie UE – mówi Vimont. A obecnie na to się nie zanosi. W Unii dominuje teraz przekonanie, że koszty polityczne rozdzielnika (podziały UE, pożywka dla populizmów w Polsce czy Węgrzech) zdecydowanie przewyższyły korzyści humanitarne (relokację do 40 tys. ludzi).

Teraz dobrowolne przesiedlenia

Głównym promotorem nowego stałego rozdzielnika były Niemcy, ale – zdaniem naszych rozmówców w Brukseli – nowy rząd Merkel nie będzie miał serca do tego projektu. Unijnym priorytetem stało się bowiem uszczelnianie granic, usprawnianie deportacji migrantów bez widoków na azyl, a także dogadywanie się z krajami Afryki subsaharyjskiej, by zwalczały przemyt ludzi na szlaku do Libii. Ta nie ma jednego rządu, ale Rzym na własną rękę opłaca podobną współpracę z rozmaitymi watażkami i władzami lokalnymi na wybrzeżu libijskim. Ponadto Bruksela stawia na przesiedlenia do UE bezpośrednio z obozów dla uchodźców na Bliskim Wschodzie, ale to program dobrowolny. Kraje Unii od jesieni 2015 r. przesiedliły ponad 20 tys. uchodźców (Polska nikogo), w tym 9 tys. Syryjczyków z obozów w Turcji.

Komisja Europejska wszczęła w czerwcu br. postępowania dyscyplinujące wobec Polski, Węgier i Czech z powodu sabotowania rozdzielnika. Ale nawet koniec programu relokacji nie będzie przeszkodą w ewentualnej skardze na te trzy kraje do Trybunału Sprawiedliwości UE za łamanie unijnego prawa.

 

Tomasz Bielecki, Bruksela