1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz DW: Rząd się późno ocknął

Jens Thurau 22 września 2016

Nowe kraje związkowe Niemiec mają poważny problem z prawicowym ekstremizmem. Tegoroczny raport rządu RFN o stanie zjednoczenia Niemiec nazywa problemy po imieniu. Trwało to dość długo, uważa Jens Thurau.

https://p.dw.com/p/1K6dQ
Symbolbild Rechtsextremismus
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Tego jeszcze nie było: w oficjalnym raporcie rządu RFN o rozwoju sytuacji na obszarze byłej NRD nie owija się nic w bawełnę. Mówi się o poważnym zagrożeniu dla rozwoju tej części kraju ze względu na istniejące tam skrajnie prawicowe struktury. O groźbie, że nad miastami i wioskami zapanują brunatni. O tym, że wschodnie Niemcy bardzo wiele ryzykują.
Pełnomocniczka rządu ds. wschodnich Niemiec Iris Gleicke przyznaje, że za granicą, ostatnio np. w Stanach Zjednoczonych, pytano ją, czy można jeszcze ze spokojnym sumieniem inwestować w nowych landach albo czy jako cudzoziemiec jest się tam mile widzianym. Gleicke mówi zupełnie otwarcie: nie byłam w stanie w pełni uspokoić tych obaw.

Słabość gospodarki usprawiedliwiała wszystko
Pewne jest jednak, że także w 26 lat po zjednoczeniu Niemiec, na wschodzie kraju wciąż jest jeszcze dużo do nadrobienia. Gospodarka nie jest w stanie dogonić zachodu, wielu młodych ucieka ze wschodnich Niemiec. Gospodarka jest bardzo rozdrobniona, nie ma tam żadnych central dużych koncernów. Bezrobocie jest dlatego wyższe niż na zachodzie i ludziom brakuje perspektyw.

Thurau Jens Kommentarbild App
Jens Thurau

Takie przedstawienie sytuacji przez długi czas służyło za uzasadnienie, dlaczego prawicowy ekstremizm tak się szerzy na wschodzie. Przez długi czas wypierano się, że ten problem w ogóle istnieje.

"Odporni na ekstremizm"
Legendarna jest wypowiedź byłego premiera Saksonii Kurta Biedenkopfa z CDU, który powiedział, że jego kraj związkowy jest odporny na prawicowy ekstremizm. Inni politycy przebąkiwali o problemach występujących na prawych i lewych obrzeżach politycznego spektrum, tak jakby skrajni lewacy w nowych landach faktycznie byli wyraźnie obecni i groźni. Teraz w raporcie stawia się sprawy jasno.
Tam, gdzie najwyraźniej manifestuje się ksenofobia np. przed schroniskami azylanckimi, nie pojawia się – odmiennie niż na zachodzie Niemiec – żaden protest mieszczańskiego środka. Wręcz przeciwnie: ataki na imigrantów właśnie ten środek nierzadko w milczeniu czy otwarcie popiera. Teraz dopiero mówi się, że ksenofobia nasiliła się w ostatnich latach, przede wszystkim od kiedy zaczął się kryzys uchodźczy. W raporcie nie omieszkano zaznaczyć, że we wschodnich landach cudzoziemców jest jak na lekarstwo.

Niemcy przejrzeli na oczy
Dobrze, że tak otwarcie się o tym mówi, ale pozostaje niesmak, że taka szczera analiza powstała dopiero teraz, kiedy przede wszystkim partie rządzącej koalicji przegrywają wybory i są przyparte do muru przez sukcesy prawicowo-populistycznej AfD.
Najwyższy więc czas, by szybko przystąpić do działania: dać więcej pieniędzy inicjatywom walczącym z prawicowym ekstremizmem, zatrudnić więcej policji.

Nazywać sprawy po imieniu powinny także przede wszystkim rządy krajowe i ich premierzy, którzy ze strachu przed własnym narodem, wolą upiększać sytuację w swoich landach.
Zrobiono przynajmniej pierwszy krok, mówiąc, jak jest: na wschodzie występuje silne zagrożenie społeczeństwa przez skrajną prawicę. Następnym i decydującym krokiem będzie przeciwdziałanie.

Jens Thurau

tł. Małgorzata Matzke