1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: „Alternatywne fakty“ w orwellowskim państwie

31 stycznia 2017

Co jest prawdą a co fałszem w wypowiedziach Donalda Trumpa, kiedy zaprzecza rzeczywistości? Swoimi „alternatywnymi faktami” podkopuje społeczeństwo demokratyczne, uważa Martin Muno.

https://p.dw.com/p/2WiJg
Washington Inauguration Donald Trump Barack Obama im Vergleich
Pytanie za sto złotych: na którym zdjęciu widać więcej ludzi?Zdjęcie: picture alliance/AP Photo

Jak reaguje prezydent Donald Trump na krytykę nałożonego przez niego na muzułmanów zakazu wjazdu do USA? Zakaz ten nie kieruje się przeciwko określonej grupie religijnej. Co mówi na temat NATO? W jego oczach jest ono do wyboru: „przeżytkiem” lub sojuszem o „fundamentalnym znaczeniu”. Zaprzeczające sobie wypowiedzi dotyczą też tortur. W końcu listopada 2016 powiedział dziennikowi „New York Times”, że tortury są mniej skuteczne niż się wielu wydaje. Kilkoma papierosami i kilkoma drinkami osiągnie się w przesłuchaniu znacznie więcej. Która z tych wypowiedzi odzwierciedla rzeczywiste poglądy Trumpa na tak ważne tematy? Której mamy wierzyć?

Dlaczego Trump za wszelką cenę próbuje zaprzeczyć udokumentowanym zdjęciami faktom, potwierdzającym, że na inauguracji jego prezydentury było więcej ludzi niż na tej samej uroczystości jego poprzednika Baracka Obamy? O co chodzi w podawaniu przez niego wielokrotnie w wątpliwość wyników wyborów prezydenckich w USA?

Kommentarbild Muno Martin
Redaktor Deutsche Welle Martin Muno

Często słyszana odpowiedź brzmi: ten facet jest egomanem, narcyzem. Odpowiedź ta musiałaby budzić ogromne obawy, oznaczałaby bowiem, że najpotężniejsze stanowisko na świecie z bezpośrednim dostępem do arsenału broni atomowej piastuje chory psychicznie. Co jednak, jeżeli nie jest to jeszcze najgorsza możliwość? A jeśli to rzekome szaleństwo ma metodę? Co, jeżeli uważana już za złotą myśl wypowiedź doradczyni Trumpa Kellyanne Conway o „alternatywnych faktach” nie jest żadną spontaniczną wymówką, tylko częścią planu?

Kiedy słowa tracą znaczenie

Posłużmy się innym cytatem: „Wojna to pokój; wolność to niewola; ignorancja to siła”. Nie, nie jest to wypowiedź Trumpa. Cytat ten pochodzi z wydanej prawie 70 lat temu książki, zajmującej właśnie pierwsze miejsce na liście bestsellerów amerykańskiego Amazona: klasyka George'a Orwella „Rok 1984” o rządzonym przez Wielkiego Brata totalitarnym państwie. Cytat tłumaczy, dlaczego tylu Amerykanów sięga znowu po tę książkę. Kiedy systematycznie zacierana jest różnica między prawdą a kłamstwem, polityczna dyskusja nad pytaniem, w jakim społeczeństwie chcemy żyć, musi ponieść klęskę.

Także to nie jest niczym nowym. Już w V wieku p.n.e. chiński filozof Konfucjusz wiedział, że jeżeli słowa nie odpowiadają prawdzie, nie mówi się tego, co się myśli. Jeżeli wypowiedziane nie odpowiada prawdzie, nie robi się tego, co się myśli. „Szlachetny działaniem wyprzedza swe słowa, a postępowanie jego zgodne jest z tym, co powiedział” - tyle Konfucjusz.

Trump tymczasem robi wszystko, by słowa nie miały znaczenia. Zaprzecza sam sobie. Podaje w wątpliwość rzeczy oczywiste. Ubezwłasnowolnia najróżniejsze instytucje rządowe. Przynajmniej na dłuższą metę jest to bardziej niebezpieczne, niż wszystko inne, co jeszcze zamierza. Można się świetnie spierać, czy polityka samowystarczalności gospodarczej Trumpa nie jest jednak bardziej efektywna albo wręcz bardziej socjalna niż globalizm. Ale można to robić tylko wówczas, gdy obydwie strony uznają faktyczną, istniejącą sytuację.

Werbalna wojna domowa 

W chwili, gdy zniknie ta podstawa komunikowania się, każdy argument stają się bezzasadny. A to oznacza koniec demokratycznych sporów o znalezienie jak najlepszego rozwiązania. Ze swoją „nowomową”, w najlepszym orwellowskim znaczeniu, Trump i jego sojusznicy podkopują podstawy wolnego społeczeństwa. Wyraźnie pokazuje to ich sposób obchodzenia się z mediami: oskarżając je o rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, Trump & Co. robią z nich nie tylko pośredników, ale bojowników w tej werbalnej wojnie domowej.

Trump & Co. nie są osamotnieni: „perception is reality” – „postrzeganie tworzy rzeczywistość”, stwierdził berliński polityk Alternatywy dla Niemiec (AfD) Georg Padzerski odpowiadając na argument, że przestępczość wśród cudzoziemców nie jest znacząco wyższa niż wśród Niemców. Nie chodzi tylko o czystą statystykę, ale też o to „jak odczuwa to normalny obywatel”. W efekcie policjant może aresztować każdego, bo „normalny obywatel” ma wrażenie, że osoba ta popełniła być może przestępstwo. I tak wracamy do orwellowskiego „Roku 1984”.

Martin Muno

tł. Elżbieta Stasik