1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kino bez granic

Anna Maciol4 lipca 2012

Polsko-niemiecka współpraca filmowa kwitnie. Tylko w 2011 roku udało się zrealizować sześć filmów, z których jeden został nominowany do Oskara.

https://p.dw.com/p/15L5W
Zdjęcie: Farbfilm Verleih

Reżyserka, aktorzy i autor zdjęć pochodzą Polski, odtwórczyni głównej roli z Francji, a wszystkie sceny we wnętrzach kręci w Niemczech niemiecka ekipa filmowa.Tak wyglądała praca nad filmem „Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej. I choć to koprodukcja polsko - niemiecko - francuska, główne środki finansowe pochodzą właśnie z Polski i Niemiec. Reżyserka ma w swoim dorobku jeszcze dwie koprodukcje: „Ono” i „33 sceny z życia” z Julią Jentsch w roli głównej.  - Bez udziału niemieckich koproducentów, nigdy nie udałoby mi się zrealizować tych filmów - przyznaje  Szumowska.

Klucz do sukcesu

Liczba polsko-niemieckich koprodukcji wzrosła znacząco w ostatnich kilku latach. Tylko w 2011 roku udało się zrealizować sześć filmów. „Europejczycy docenili w końcu kino europejskie, bo amerykańskie trochę się przejadło. Niemcy są naszymi najbliższymi sąsiadami, to dla nas atrakcyjny rynek filmowy. A jak się jednoczy siły, to można razem więcej zdziałać” - wyjaśnia fenomen koprodukcji Ewa Puszczyńska z firmy producenckiej Opus, która obecnie przygotowuje się do realizacji aż trzech projektów filmowych w koprodukcji z Niemcami. Robert Baliński z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF) dodaje, że często krajowe pieniądze nie wystarczają, by zrealizować dany projekt.  PISF dofinansowuje projekty w ramach Polsko-Niemieckiego Funduszu Co-Developmentowego, działającego od 2006 roku.

Deutsch-polnische Filmproduktionen
Kadr z filmu "33 sceny z życia" z Julią Jentsch w roli głównejZdjęcie: Realfiction Filme

Wszyscy producenci i reżyserzy przyznają chórem, że kluczem do udanej koprodukcji jest ponadczasowa historia, która porwie producentów i z Polski i z Niemiec. Wbrew pozorom, niewiele filmów dotyka bezpośrednio tematów polsko-niemieckich i wspólnej historycznej przeszłości. „Bardziej pożądane są filmy o współczesnej tematyce i wynikające z potencjału artystycznego projektu. Staramy się wybierać ciekawe historie o ludziach”– wyjaśnia Baliński.

Bohater kontra świat współczesny

I tak bohaterki filmów Szumowskiej mogłoby żyć pod każdą inną szerokością geograficzną. W „33 scenach z życia” (2008) grana przez Julię Jentsch młoda artystka musi zmierzyć się z chorobą i śmiercią swojej matki. Z kolei bohaterką „Sponsoringu” (2011 - w tej roli Juliette Binoche) jest francuska dziennikarka magazynu Elle, która pisze reportaż o studentkach utrzymującym się dzięki "sponsorom" płacącym im za seks. Reżyserka poprzez uniwersalne historie, odważnie i bez patosu mówiące o śmierci czy seksualności, dociera do międzynarodowej publiczności. "Sponsoring" miał swoją premierę na tegorocznym festiwalu filmowym Berlinale.

Ewa Puszczyńska uważa, że dzisiejsze koprodukcje wynikają też po części z międzynarodowej polityki budowania pomostów między krajami. Jakby na potwierdzenie tej tezy Johannes Schmid nakręcił w ubiegłym roku „Zimowego ojca”. Ta polsko-niemiecka koprodukcja opowiada o zawiłych losach mieszkającej w Berlinie Kathariny. Pewnego dnia dziewczynka dowiaduje się, że jej biologicznym ojcem jest Rosjanin, pracujący obecnie na Mazurach. Katharina wyrusza więc w podróż do Polski w poszukiwaniu swojego ojca.

Filmszene Wintertochter
"Najlepszy Film dla Dzieci": "Zimowa córka"Zdjęcie: ZorroFilm

Na plan filmowy do Polski

- Ten film opowiada fascynującą historię, ale dla mnie to była też fascynująca, pierwsza podróż do Polski. Polska obecna jest coraz bardziej w świadomości niemieckiego społeczeństwa, zwłaszcza wśród młodych. Na planie spotkały się dwa pokolenia, dwie mentalności. Każdy wniósł swoją biografię – opowiada Johannes Schmid. W filmie wystąpił m. in. Daniel Olbrychski i Julia Kamińska. Produkcja została wyróżniona Niemiecką Nagrodą Filmową w kategorii "Najlepszy Film dla Dzieci", a jesienią rozpocznie się jego tournee po europejskich kinach.

Do Polski na plan filmowy wyruszyła też międzynarodowa ekipa pod wodzą nieznanego do tej pory reżysera Roberta Węgrzyna. Zrealizowany z humorem debiut „Święta krowa” już odnosi sukcesy i wyświetlany jest na niemieckich ekranach. To tragikomedia o polskim muzyku mieszkającym w Niemczech, który po śmierci swojej żony decyduje się wrócić do Polski. Tam osiedla się na wsi i kupuje krowę. Zauważa z czasem, że krowa zaczyna reagować na muzykę i dawać cudowne mleko. - Pomysł na koprodukcję nasunął mi się automatycznie, ale to bardziej opowieść o relacjach międzyludzkich, niż o polsko-niemieckim sąsiedztwie - mówi autor. W filmie role główne zagrali Zbigniew Zamachowski i Agata Buzek.

Filmpremiere Darkness
Agnieszka Holland wraz z ekipą filmową podczas premiery "W ciemności"Zdjęcie: Krzysztof Visconti

Oscarowa nominacja

Najważniejszą polsko-niemiecką (i kanadyjską) koprodukcją ostatnich lat jest „W ciemności” Agnieszki Holland, który otrzymał oscarową nominację w kategorii "Najlepszy Film Zagraniczny". Dramat wojenny poświęcony tematowi Holocaustu opowiada o losach rodziny Chigierów oraz grupki Żydów ukrywających się przez 14 miesięcy w kanałach lwowskiego getta. Jak przyznaje Robert Baliński, bez wsparcia międzynarodowych parntnerów projekt nie mógłby powstać.  - Filmy historyczne realizowane są coraz rzadziej, gdyż są to drogie i duże przedsięwzięcia – wyjaśnia ekspert PISF.

Koprodukcja zwiększa publiczność

Szumowska tłumaczy, że to czy film pojawi się w dystrybucji zagranicznej, zależy od agenta sprzedaży światowej. I to właśnie dzięki niemu film „Sponsoring” pokazywany był aż w 35 krajach. Analizy wykazały, że już dwustronna koprodukcja zwiększa publiczność czterokrotnie. Filmy wchodzą do dystrybucji kinowej, są emitowane w telewizjach i pokazywane na festiwalach.

Deutsch-polnische Filmproduktionen
Widzów najbardziej przekonują historie uniwersalneZdjęcie: Realfiction Filme

Twórcy podkreślają, że międzynarodowe koprodukcje to przyszłość europejskiego kina. Zdaniem producentów ważne jest, by w opowiadanych historiach znaleźć wspólny mianownik, ale nie można zrezygnować z oryginalności dzieła. - Liczą się historie o ludziach, bez względu na to, w jakim miejscu toczy się ta historia  – podsumowuje Robert Baliński.  Od czasu utworzenia Polsko-Niemieckiego Funduszu Co-Developmentowego współpraca filmowa obu krajów wkroczyła na nowe tory i wciąż udowadnia, że dziś Polskę i Niemcy dużo więcej łączy niż dzieli.

Anna Macioł

red. odp. Bartosz Dudek