Każdy zbroi się inaczej i Breivik w mediach
18 kwietnia 2012Landeszeitung Lueneburg zauważa, że "po raz pierwszy od ponad 10 lat nie wzrastały światowe wydatki na zbrojenia. Nie można jednak mówić o stagnacji w w wydatkach na zbrojeniach. Istnieją bowiem dwa zupełnie dwie przeciwstawne tendencje: Azja się zbroi, Europa rozbraja. Widać po tym, jak różnorodnie postrzegana jest przyszłość. Podczas gdy Europa jest przekonana, że cały świat jest czymś w rodzaju powiększonej Unii Europejskiej, w której sprzeczności interesów można pogodzić na drodze negocjacji i przelewów bankowych, Azja zbroi się w oczekiwaniu decydujących starć. Zawsze kiedy w historii istniały tak przeciwstawne trendy, były one zapowiedzią tektonicznych przesunięć w sferze władzy."
Breivik w mediach
Hamburger Abendblatt pisze o procesie Breivika: "W tym przypadku nie jest łatwo wypośrodkować pomiędzy obowiązkiem kronikarskim a (nie-)dobrowolnym tworzeniem platformy prezentacji perwersyjnej ideologii, Nie wspominając już o tym, jak kuszące jest wykorzystanie możliwości bliższego poznania kogoś, kto jest uosobieniem zła. Lecz w tym przypadku przydałoby się nieco więcej powściągliwości, począwszy od wyboru publikowanych zdjęć, po to, aby sprawca nie osiągnął swojego celu. Dlatego też chybiony jest nawet ten komentarz, bo tematyzuje to, co sam poddaje krytyce. Na tym polega właśnie dylemat. Czasami byłoby może nawet lepiej, gdyby nie podawano nazwiska oskarżonego. Przypuszczalnie byłoby to największą karą dla narcystycznego zbrodniarza, który stoi przed sądem w Oslo".
Mannheimer Morgen uważa, że "Stało się to, czego się obawiano: zbrodniarz Anders Breivik może wykorzystać salę rozpraw jako forum dla prezentacji swego odrażającego, paranoicznego światopoglądu. Proces stał się w ten sposób perwersyjnym politycznym show i cynicznym teatrem propagandowym. Tylko czy wszystko, o czym tam się mówi, musi być tak szczegółowo kolportowane przez media? Czy prasa, telewizja i radio nie powinny same narzucić sobie pewnych ograniczeń, aby nie stać się narzędziem dla nazisty prezentującego swoje poglądy? , Media poruszają się na niebezpiecznym terenie. Już sama dokumentacja jego bestialskich czynów przyprawia o nudności. Ignorowanie tej sprawy byłoby jednak aktem autocenzury. A media winne są 77 ofiarom, by żaden szczegół tej zbrodni nie poszedł w zapomnienie".
Main-Post z Wuerzburga usprawiedliwia postępowanie prasy: "Media muszą relacjonować; odwracanie wzroku nie byłoby żadną alaternatywą. Przecież nie można oszczędzić zabójcy publicznej rozprawy, szczególnie, że ma tyle ofiar na sumieniu. A tak naprawdę: dobrze jest spojrzeć temu człowiekowi w oczy, kiedy na sali sądowej odstawia on widowisko nwedług własnego scenariusza. Kto chce uchronić nas przed czynami takich szaleńców jak Breivik, ten musi chcieć zrozumieć motywy i tło jego działania."
Muenchner Merkur uważa, że "Nie ma alternatywy wobec zwykłego procesu sądowego w obecności publiczności na sali. Na tym polega właśnie siła państwa prawa, że bez większych emocji, taką samą miarką mierzy straszliwe zbrodnie. W ten sposób tym wszystkim Breivikom tego świata odmawia tego, czego oni tak bardzo pragną: przyznania im nadzwyczajnego, statusu nadczłowieka, który ma być dla nich przepustką do historii. W rękach sędziów spoczywa obecnie zadanie demontażu steku kłamstw tego samozwańczego "templariusza", aby pozostał banalnym killerem, obnażonym przed opinią publiczną i samotny ze swoimi wyrzutami sumienia, które może się u niego pojawią."
Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen