1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Fridays for Future. Protesty to za mało

Paula Rösler
7 kwietnia 2019

Ruch Grety Thunbergs „Fridays for Future“ zmobilizował tysiące młodych ludzi. Aktywiści w Niemczech domagają się także prawa głosu w Bundestagu.

https://p.dw.com/p/3GPLv
Protesty uczniów w Berlinie
Protesty uczniów w Berlinie Zdjęcie: AFP/Getty Images/T. Schwarz

W obronie klimatu wychodzą co piątek na ulice. Od miesięcy uczniowie na całym świecie masowo demonstrują w imię przyszłości. Na ich czele stoi 16-letnia Szwedka Greta Thunberg. Z jej inicjatywy narodził się w sierpniu 2018 r. ruch społeczny „Fridays for Future“. Pod koniec ubiegłego roku ruch dotarł także do Niemiec, ale w ostatnim czasie wśród młodych aktywistów szerzy się uczucie frustracji. – Bardzo mi przeszkadza, że co piątek protestujemy, a decydenci robią coś całkiem na odwrót – wskazuje Tracy Osei-Tutu. Decyzja komisji węglowej o całkowitej rezygnacji z węgla dopiero w 2038 r. była dla niej wielkim rozczarowaniem.

Petycja ws. prawa wyborczego dla dzieci 

− Dlatego podjęliśmy decyzję, że przeniesiemy nasze protesty do centrum decyzyjnego – do Bundestagu – tłumaczy 20-letnia studentka politologii. W marcu z grupą rówieśników przypięła się pod kopułą Reichstagu, spuszczając w dół transparenty z napisami: „Fridays for Future" oraz „Rada Młodzieży z Prawem Weta ws. Przyszłości". – Jesteśmy tutaj, bo jako dzieci i młodzież chcemy być pełnowartościowym elementem tej demokracji – mówiła wtedy Osei-Tutu, która jest jednocześnie rzeczniczką stowarzyszenia „Demokratyczny Głos Młodzieży”. Wraz ze stowarzyszeniem walczy ona o większe prawa do współdecydowania dla młodych ludzi w Niemczech. – Chcemy być włączeni w politykę federalną – zaznaczyła.

Aby mocniej zaakcentować te żądania po akcji protestacyjnej w Bundestagu Osei-Tutu wystartowała z petycją, którą podpisało już 5 tys. osób. W dokumencie studentka domaga się prawa wyborczego dla dzieci oraz utworzenia na szczeblu federalnym Rady Młodzieży.

Akcja protestacyjna stowarzyszenia "Demokratyczny Głos Młodzieży" w Bundestagu
Akcja protestacyjna stowarzyszenia "Demokratyczny Głos Młodzieży" w BundestaguZdjęcie: You move global

Prawo wyborcze jak w Austrii i na Malcie

Postulując utworzenie Rady Młodzieży, Osei-Tutu wyobraża sobie, że gremium to zajmowałoby się „kwestiami przyszłości reprezentując przy tym interesy młodych ludzi”. Członkami powinny być osoby między 14. a 28. rokiem życia wybrane na zasadzie losowej. 

Rada powinna mieć prawo weta, które pozwoliłoby jej aktywnie zapobiegać decyzjom, które miałyby szczególny wpływ na młode pokolenia. – Pragnę, abyśmy mogli współdecydować, zanim zdobędziemy tytuł naukowy czy zostaniemy zawodowymi politykami – mówi studentka politologii. Jest ona święcie przekonana, że rada wprowadziłaby do Bundestagu świeży powiew, bo przeciętna wieku posłów na początku tej kadencji wynosiła 49,4 lat. Tylko dwunastu z 709 posłów było poniżej 30. roku życia.

Zmiany demograficzne w Niemczech prowadzą ponadto do tego, że elektorat jest coraz starszy. Co trzeci uprawniony do głosowania w wyborach do Bundestagu w 2017 r. miał ponad 60 lat. Dlatego, coraz częściej pojawiają się żądania, by obniżyć wiek wyborczy do 16 lat. Austria wprowadziła to rozwiązanie już 12 lat temu, a Malta w ubiegłym roku.

Równe kryteria dla młodych i starszych

– Mamy młode pokolenie , które mówi, że chce przebudować kraj, bo nie jest zadowolone z obecnej sytuacji - mówi badacz demokracji Wolfgang Gruendinger. 34-latek jest rzecznikiem Fundacji Praw Przyszłych Pokoleń i jest zdania, że dzieci i młodzież, jeśli tego chcą, powinny korzystać z prawa wyborczego. Niemiecka konstytucja głosi przecież, że „cała władza pochodzi od narodu”, do którego zalicza się także młodzież – wskazuje ekspert.

Studentka politologii Tracy Osei-Tutu
Studentka politologii Tracy Osei-TutuZdjęcie: Thomas Manoila

Krytycy są sceptyczni i argumentują, że dziećmi i młodzieżą poniżej 18. roku życia łatwo jest manipulować i nie są oni w swoich przekonaniach politycznych wystarczająco stali, by móc wybierać. Wolfgang Gruendinger odpiera te zarzuty. - Oczekujemy od młodych wiedzy, zrozumienia prawa wyborczego i znajomości programów wyborczych, ale nie wymagamy tego samego od dorosłych - mówi. W opinii eksperta, jeśli przyjmowane zostają kryteria decydujące o zdolności wyborczej, to muszą one obowiązywać także dorosłych.

Dla Tracy Osei-Tutu jedno jest pewne: - Polityczna edukacja tylko wtedy działa, kiedy aktywnie wciągnięta młodzież, przejmuje odpowiedzialność - zaznacza. Studentka życzyłaby sobie, by dzieci i młodzież uznane zostały za dojrzałych członków społeczeństwa, podobnie jak przed stu laty, uznane zostały kobiety otrzymując prawa wyborcze.