1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Francja: Hollande prowadzi

Bartosz Dudek23 kwietnia 2012

Zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji jest socjalista Francois Hollande (28,6 proc. głosów). Drugie miejsce zajął urzędujący prezydent Nicolas Sarkozy (27,1 proc.).

https://p.dw.com/p/14jNM
Socialist Party candidate for the presidential election Francois Hollande reacts before delivering his speech after the first round of the French presidential election in Tulle, central France, Sunday, April 22, 2012. Official partial results show Socialist Francois Hollande and conservative President Nicolas Sarkozy are advancing to the runoff of France's presidential elections. (Foto:Christophe Ena/AP/dapd).
Francois HollandeZdjęcie: dapd

Już po ogłoszeniu pierwszych prognoz w niedzielę (23.04.12) wieczorem stało się jasne - Hollande wyprzedził Sarkozy'ego. To jednak tylko zwycięstwo etapowe. Kto tak naprawdę wprowadzi się (względnie pozostanie jego mieszkańcem) do Pałacu Elizejskiego okaże się w drugiej turze wyborów 6 maja.

Skromny zwycięzca

Wynik pierwszej tury nie jest niespodzianką. Hollande prowadził w sondażach już od miesięcy. Socjaliści obawiali się, że pewność zwycięstwa może spowodować, że wielu sympatyków socjalistów nie pofatyguje się do urn. Stało się jednak inaczej.

Na pierwsze prognozy Hollande zareagował skromnie: "Dziś wieczorem jestem zwycięzcą pierwszej tury. Wyborcy umożliwili mi dzisiaj dobrą pozycję w walce o wybór na prezydenta Francji".

Sarkozy nie poddaje się

Gdyby rzeczywiście Hollande zwyciężył w drugiej turze, to po raz pierwszy od 27 lat klucze do Pałacu Elizejskiego trafiłyby w ręce socjalisty. Jednak obecny lokator Pałacu nie poddaje się. Pod adresem wyborców powiedział: "Będę się z Państwem spotykał i precyzował moje stanowisko". Chce on "przekonać wszystkich, którzy nie chcą ucieczki w podwyższenie wydatków na cele publiczne i tych którzy nie chcą, by Francję spotkał podobny los, jak wielu naszych europejskich sąsiadów w czasie kryzysu".

Niespodzianką pierwszej tury wyborów była wysoka frekwencja wyborcza. Do urna poszło 80 procent uprawnionych do głosowania Francuzów. "To dobre dla Francji, bo oznacza to, że kolejny francuski prezydent, ktokolwiek by nim nie był, będzie miał rzeczywistą legitymację. A nowy prezydent stanie przed bardzo trudnymi, geopolitycznymi, gospodarczymi i społecznymi wyzwaniami" - powiedział we francuskiej telewizji znany komentator Chrirstoph Barbier.

Nic nie jest przesądzone

Niespodzianką wyborczego wieczoru był historycznie wysoki wynik skrajnie prawicowej kandydatki Marine Le Pen (18 proc. głosów). Skrajnie lewicowy kandydat Jean-Luc Melenchon otrzymał 11,1 proc. głosów.

Dla ostatecznego zwycięzcy decydujące będzie jak zachowają się wyborcy tych radykalnych kandydatów i czy 6 maja poprą Sarkozy'ego czy Hollanda i czy w ogóle pójdą do urn. Polityczna historia Francji udowadnia, że nic nie jest przesądzone. Już dwa razy zdarzyło się, że zwycięzca pierwszej tury przegrał decydujący pojedynek. To w ciągu następnych dwóch tygodni doda otuchy zwolennikom Nicolasa Sarkozy'ego.

Daniela Kahls, tagesschau.de / Bartosz Dudek

red. odp. Małgorzata Matzke