1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Francja. Były prezydent przed sądem

Marek Brzeziński
23 listopada 2020

W Paryżu rozpoczął się proces Nicolasa Sarkozy’ego. Oskarża się go o korupcję i nieuczciwe wykorzystanie wpływowego stanowiska. To drugi po Jacques’u Chiracu były szef państwa francuskiego, który staje przed sądem.

https://p.dw.com/p/3lj6R
Ruszył proces Sarkozy’ego. Czy brał pieniądze od ówczesnego przywódcy Libii, Kadafiego?
Ruszył proces Sarkozy’ego. Czy brał pieniądze od ówczesnego przywódcy Libii, Kadafiego? Zdjęcie: Abd Rabbo-Mousse/abaca/picture alliance

Wraz z Sakozym na ławie oskarżonych zasiedli jego adwokat Thierry Herzog i były sędzia Gilbert Azibert. Wszyscy trzej zdecydowanie odrzucają stawiane im zarzuty. Ostatni z oskarżonych nie stawił się w sądzie, twierdząc, że nie pozwala mu na to jego aktualny stan zdrowia. Sąd nakazał przeprowadzenie ekspertyzy medycznej.

Libijskie korzenie

Sprawa sięga roku 2007, kiedy – jak twierdzi oskarżyciel – Nicolas Sarkozy miał brać pieniądze od ówczesnego przywódcy Libii, pułkownika Kadafiego, na sfinanowanie swojej kampanii przed wyborami prezydenckimi.

Badający całą sprawę odkryli, że dwie linie telefonicznie, zupełnie poza kontrolą i poza zasięgiem kogokolwiek, służyły tylko i wyłącznie porozumiewaniu się Sarkozy'ego (z wykształcenia też prawnika) z jego adwokatem. Mecenas Thierry Herzog tłumaczył, że takie postępowanie było „absolutnie konieczne ze względu na możliwości podsłuchu, po tym jak jego klient wyprowadził się z Pałacu Elizejskiego”.  Linie były zarejestrowane na nazwisko niejakiego „Paula Bismutha”, dawnego kolegi szkolnego Herzoga.

Sędziowie, którzy w 2013 roku prowadzili dochodzenie w sprawie finansowania kampanii prezydenckiej Sarkozy'ego przez Libijczyków byli jednak innego zdania. Według nich prywatna linia została założona po tym, jak były szef państwa francuskiego i jego mecenas mieli się dowiedzieć, że ich rozmowy są podsłuchiwane, co we francuskiej rzeczywistości politycznej było i jest praktyką dosyć powszechną. Dość powiedzieć, że pod Placem Inwalidów w Paryżu znajduje się komórka nasłuchu 24 godziny na dobę, a na biurku byłego prezydenta, socjalisty Francois Mitterranda codziennie rano lądowały setki taśm z zapisem podsłuchanych rozmów.

Obawa o podsłuch

Watergate we Francji jest trudne do wyobrażenia, niemniej teraz przed paryskim sądem wypłynęła właśnie sprawa „podsłuchów”, czy raczej „ucieczki przed nimi”. Według niepotwierdzonych informacji wiadomość o tym miałby Sarkozy'emu i Herzogowi przekazać nieobecny dzisiaj w stołecznym Sądzie Karnym Gilbert Azibert, któremu w zamian za to były prezydent miał obiecać wysokie stanowisko w sądzie w Monako. „Proszę do mnie dzisiaj w tej sprawie zadzwonić, bo jadę do Monako i będę się widział z księciem” – miał powiedzieć Sarkozy Azibertowi.

Były szef państwa udał się tam z prywatną wizytą w lutym. Niemniej już po kilku dniach zmienił ton i stwierdził, że „nic nie może zrobić dla Gilberta w sprawie jego zatrudnienia w Monako”. To wtedy, według sędziów paryskiego sądu, Herzog i jego klient mieli sie zorientować, że ich tajna linia telefoniczna „Paul Bismuth” została „namierzona” i że władze o niej wiedzą.

Korupcja czy skandal?

Prokuratura twierdzi, że ma namacalne dowody na to, że doszło do korupcji i wykorzystania stanowiska, aby wywierać naciski na osoby zamieszane w sprawę. Świadczyć o tym mają fragmenty rozmów nagranych na linii „Paul Bismuth”.

Nicolas Sarkozy twierdzi z kolei, że to wszystko jest „szytą grubymi nićmi prowokacją”. Dodał, że będzie przed sądem walczył, udowadniając swoją niewinność, a oskarżenia pod jego adresem w związku z osobą Gilberta Aziberta są całkowicie bezpodstawne, bo najlepszym dowodem jest to, że ten nie dostał żadnej posady w Monako. Według sędziego to właśnie Azibert miałby przekazać byłemy szefowi państwa francuskiego objęte klauzulą „ściśle tajne” informacje dotyczące Sarkozy'ego w tzw. aferze Bettencourt. Proces, który w tej sprawie toczył się w 2013 roku, zakończył się decyzją sądu, iż do żadnego przekroczenia przepisów nie doszło. Teraz, ze względu na nieobecność Aziberta, sąd tuż po rozpoczęciu posiedzenia postanowił rozprawę odroczyć do czwartku (26.11.2020), do czasu kiedy będzie znana ekspertyza lekarska.

A Nicolasa Sarkozy'ego już na wiosnę czeka kolejna sprawa sądowa w tzw. aferze „Bygmaliona”. Chodzi o finansowanie jego kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2012 roku.

Pierwszym, byłym szefem państwa francuskiego, przeciwko któremu wysunięto oskarżenia był nieżyjący już prezydent Jacques Chirac. W 2011 roku skazano go na dwa lata pozbawienia wolności z zawieszeniem za zatrudnianie osób na fikcyjnych etatach w merostwie Paryża, na którego czele stał przez wiele lat. Jacques Chirac nigdy osobiście nie pojawił się przed obliczem sądu, ze względu na zły stan zdrowia.

                                  

Bataclan. Ojciec terrorysty i ofiary napisali książkę