1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ o karach dla dręczycielek w hitlerowskich obozach koncentracyjnych

Barbara Cöllen4 września 2013

„Frankfurter Allgemiene Zeitung” nawiązuje do badań Andrei Rudorff nad historią ścigania kobiecego personelu nadzorczego, brutalnych aufzejerek, zatrudnianych przez SS w hitlerowskich obozach koncentracyjnych.

https://p.dw.com/p/19bgw
LUBLIN, POLAND: A pile of human bones and skulls is seen in 1944 at the Nazi concentration camp of Majdanek in the outskirts of Lublin, the second largest death camp in Poland after Auschwitz, following its liberation in 1944 by Russian troops. (Photo credit should read AFP/Getty Images)
Zdjęcie: Getty Images

„W ostatnich latach przybyło wiele badań naukowych zajmujących się ściganiem zbrodniarzy hitlerowskich. Coraz więcej poświęca się w nich uwagi nie tylko specyfice krajów czy płci, lecz także dyskusjom prawników i debatom publicznym, które odbywają się w związku z procesami nazistów” - pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). Frankfurcki dziennik zwraca uwagę na artykuł Andrei Rudorff, który ukazał się niedawno w czwartym zeszycie periodyka naukowego „Zeitschrift für Wissenschaft” pod tytułem „Ściganie w Polsce kobiecego personelu nadzorczego hitlerowskich obozów koncentracyjnych”. To historia dotychczas mało znana, zauważa FAZ, powołując się na opinię Rudorff, której rozprawa doktorska dotyczyła podobozu kobiecego Gross-Rosen. Gazeta przypomina, że niektórym aufzejerkom wymierzono kary w Polsce jeszcze przed zakończeniem wojny. „Odbywało się to też w bardzo spektakularny sposób” - zauważa FAZ. Pierwszy proces przeciwko nadzorczyniom z obozów koncentracyjnych trwał w Lublinie od 27 listopada do 2 grudnia 1944 roku. Sądzono strażniczki z KL Majdanek. Wyrok śmierci wykonano publicznie już następnego dnia po zakończeniu procesu na terenie obozu koncentracyjnego w Majdanku - przypomina FAZ.

Inne nadzorczynie stanęły przed polskim sądem w maju 1946 roku, w procesie załogi obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Egzekucja pięciu strażniczek skazanych na śmierć też odbyła się publicznie - pisze FAZ. ”Egzekucji tej dokonało jedenastu byłych więźniów obozu w tym kobieta, która pojawiła się w obozowym pasiaku. Lecz publiczne egzekucje już wtedy były bardzo kontrowersyjne i przestano je wykonywać kilka miesięcy później” - podaje gazeta.

Nadzorcy KZ Auschwitz przed sądem

FAZ pisze, że w ocenie Andrei Rudorff, w Polsce odpowiadało przed sądem tylko 95 obozowych nadzorczyń, czyli 10 procent z ogółem 3, 5 tys. kobiet z żeńskich grup nadzorczych w hitlerowskich obozach na terenie okupowanej Polski.

Małą liczbę skazanych w Polsce strażniczek z nazistowskich obozów koncentracyjnych, niemiecka historyk tłumaczy „trudnościami, z jakimi w Polsce powojennej borykał się system sprawiedliwości. Wielu nadzorczyniom udało się uniknąć aresztowania dzięki ewakuacji obozów w KL Auschwitz i KL Majdanek przed ofensywą Armii Czerwonej” - pisze gazeta. Ująć udało się te kobiety z grup nadzorczych, które były zatrudnione w KL Gross-Rosen na Dolnym Śląsku. SS rekrutowało je z pobliskich miejscowości. Nadzorczynie powróciły do domów. Tam wciąż rozpoznawali je jako ich dręczycielki więźniowie obozu i składali doniesienia do władz - wyjaśnia FAZ.

„Szczegóły o tym, co się z nimi działo potem, nie są znane. Tak samo jak niewyjaśniona jest sprawa, czy były umieszczane w tym polskim obozie internowania, gdzie w pierwszych latach po wojnie wegetowała liczna grupa Niemców, którym nigdy nie wytoczono procesu, a którzy zmarli na skutek głodu, maltretowania i epidemii” - dodaje frankfurcki dziennik.

Barbara Cöllen