1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Europa: rok gigantycznych kryzysów

Bernd Riegert28 grudnia 2015

Dla Bernda Riegerta, korespondenta DW w Brukseli 2015 był rokiem gigantycznych kryzysów. Wizyty w obozach dla uchodźców, brak solidarności w łonie UE, wszystko to głęboko nim wstrząsnęło.{OPINIA}

https://p.dw.com/p/1HUKq
Griechenland Flüchtlinge auf dem Weg nach Mazedonien
Zdjęcie: Reuters/Y. Behrakis

Był to prawdziwy horror: w 2015 roku widziałem ludzi w sytuacjach, które, jak myślałem, rozgrywają się gdzieś w odległych regionach kryzysowych, ale nie w środku Europy, nie w sercu UE.

Nocami czekałem z uchodźcami w Eurotunelu w Calais, wędrowałem po istniejącej od roku „dżungli Calais”, hańbie dla Francji i Wielkiej Brytanii.

Musiałem informować o znalezionych w Austrii, przemycanych w ciężarówce uduszonych uchodźcach. Byłem na upalnej plaży na wyspie Kos w Grecji, gdzie uchodźcy całymi dniami bez wody musieli czekać na rejestrację.

Byłem w dzikim obozowisku uchodźców w śródmieściu Brukseli. W centrum europejskiej stolicy, oddalonym tylko kilka kilometrów od twierdzy brukselskich urzędników, w której w 2015 zbierało się rekordowo dużo nadzwyczajnych szczytów, ludzie koczowali w błocie, czekając na wejście do belgijskiego urzędu.

Flüchtlinge versuchen in Calais Lastwagen zu besteigen
Calais: ciężarówkami uchodźcy próbują przedostać się Eurotunelem do Wielkiej BrytaniiZdjęcie: DW/B. Riegert

Byłem na serbsko-chorwackiej granicy, we wsi Tovarnik, gdzie policja i urzędny kompletnie nie dawały sobie rady z tłumami ludzi, którzy przedostali się przez zieloną granicę i nagle zapełnili całą wieś. Policja zareagowała przemocą.

Ostatecznie spanikowane rodziny zostały upchnięte w autobusach. Całkowicie wyczerpane kobiety, płaczące dzieci – wszyscy musieli wsiąść do autobusów, które kiedyś tam ruszyły w kierunku węgierskiej granicy. My dziennikarze byliśmy bezradni. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to rozdać trochę jedzenia i wody. Nic ponadto.

Brüssel Inoffizielles Zeltlager für Flüchtlinge im Parc Maximilien
Improwizowane obozowisko w Brukseli; urzędy kompletnie nie radzą sobie z napływem ludziZdjęcie: Reuters/Y. Herman

Sytuacji takich nie byłbym w stanie wyobrazić sobie w środku zorganizowanej, ucywilizowanej Europy. Po kilku dniach znowu siedziałem przy moim biurku w Brukseli. Jak prosta była to dla mnie podróż – do samolotu i z Kos albo Zagrzebia w ciągu kilku godzin mogłem się przemieścić przez całą Europę.

Ludzie, których spotkałem na Kos albo w Tovarniku, potrzebowali na tę samą trasę tygodni, jeżeli w ogóle dotarli do celu. Nieludzki bieg z przeszkodami na europejskich granicach.

A potem kontrast w unijnej metropolii, Brukseli. W salach obrad państwa unijne skaczą sobie do gardła, bo nie udaje im się ani zarządzanie kryzysem imigracyjnym, ani rozdzielenie uchodźców na poszczególne kraje członkowskie.

Deutsche Welle Bernd Riegert
Korespondent Deutsche Welle w Brukseli Bernd Riegert

W Brukseli cała nędza uchodźców wydaje się oddalona o lata świetlne, liczą się własne interesy. W końcu roku solidarność państw UE sięgnęła dna. Bezradnie grozi się, że państwom, które nie przyjmą żadnych uchodźców, skreśli się subwencje z Brukseli.

Liczne, nakładające się na siebie kryzysy najwyraźniej przerastają UE roku 2015. Bo też obok sporu o uchodźców są też inne problemy: kryzys zadłużeniowy Grecji, niedostatecznie zabezpieczone zewnętrzne granice UE i strach przed zamachami terrorystycznymi.

Moje pozytywne dotąd spojrzenie na Europę zatrzęsło się w posadach. Na koniec przewodniczący KE Juncker mówi jeszcze, że kryzysy pozostaną i dojdą nowe. Ponure europejskie widoki na 2016!

Bernd Riegert