1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Der Spiegel: Wyrzućcie wreszcie Orbana z EPL

23 marca 2019

Europejscy chrześcijańscy demokraci nie zdecydowali się na usunięcie z EPL Viktora Orbana i jego partii obawiając się powstania konkurencyjnego bloku europejskich sceptyków. Obawy są nieuzasadnione – uważa „Der Spiegel”.

https://p.dw.com/p/3FXpy
Europa l Orban droht der Rauswurf aus der Europäischen Volkspartei
Zdjęcie: Getty Images/AFP/C. Stache

„Powinni byli go wreszcie wyrzucić, lecz klub EPL w Parlamencie Europejskim zdobył się jedynie na tymczasowe zawieszenie członkostwa partii Viktora Orbana” – pisze Jan Puhl w komentarzu opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.

„Od dziewięciu lat Orban i Fidesz sprawują władzę na Węgrzech – tolerowani przez europejskich konserwatystów, także przez CDU i CSU. Przyglądali się biernie, jak Orban demolował w swoim kraju demokrację i siał nienawiść wobec obcych” – pisze Puhl.

Zaprzepaszczona szansa

Zdaniem autora zaprzepaszczona została szansa na pokazanie Orbanowi, że jego polityka i uprawiana przez niego propaganda nie mieszczą się w europejskiej wspólnocie wartości.

Puhl polemizuje z, jego zdaniem, „nietrafnymi” argumentami podnoszonymi przez zwolenników łagodnego potraktowania „podpalaczy z Budapesztu”. 

Uważają oni, że EPL może wpływać łagodząco na postawę Fideszu, dopóki ugrupowanie to należy do klubu europejskich chadeków oraz że nie należy wykluczać węgierskiej partii, ponieważ może ona utworzyć wspólnie z ugrupowaniami z Europy Wschodniej, Austrii, Woch, Holandii i Francji konkurencyjny blok „hamulcowych” Unii. 

Puhl pisze, że przynależność do EPL nie tylko nie łagodziła polityki Fideszu, ale wręcz umożliwiła radykalizację tej partii, ponieważ członkostwo w rodzinie chadeków chroniło Węgry przed sankcjami.

Sceptyków niewiele łączy

Komentator „Spiegla” wątpi także w powstanie bloku partii sceptycznych wobec UE. „Poza strachem przed obcymi niewiele je (te partie) łączy” – ocenia Puhl. Jego zdaniem Polska i Węgry „potrzebują unijnych subwencji i dążą wręcz do rozwoju współpracy w wybranych dziedzinach, na przykład w polityce energetycznej i obronnej”.

Oba kraje nieufnie spoglądają na Włochy, które wydają za dużo pieniędzy i mogą stać się w przyszłości przypadkiem wymagającym sanacji. Alternatywa dla Niemiec i Marine le Pen odstraszają z kolei innych swoją bliskością wobec Rosji.

Zdaniem Puhla żadne z wymienionych państw nie może na dłuższą metę ryzykować blokowania decyzji UE. Byłoby to z politycznego punktu widzenia ryzykowne, gdyż społeczeństwa, szczególnie w Europie Wschodniej, są – w przeciwieństwie do Brytyjczyków - nastawione proeuropejsko. Komentator zauważa, że na Węgrzech akceptację UE deklaruje 80 proc. obywateli.